Libertarianie na wielkim ekranie
Autor: Damian Kubiak
Na ekranach naszych kin gościł właśnie film w reżyserii Matta Rossa pt. ,,Captain Fantastic”. Film opowiada historie żyjącej samotnie w górach rodziny, która wyrusza w podróż, aby dotrzeć na pogrzeb swojej matki. Głowni bohaterowie to ojciec (nominowany do Oskara Viggo Montersen) i jego sześcioro dzieci, które wychowywane w izolacji, wiadomości o świecie czerpią się jedynie z książek oraz opowiadań ojca. Dzieci nie chodzą do szkoły, a ojciec zajmuje się ich wszechstronną edukacją.
Sam punkt wyjściowy filmu Matta Rossa jest bardzo ciekawy. W głowie widzów pojawiają się pytania, czy edukacja winna być obowiązkowa i czy koniecznie należy karać tych, którzy nie zamierzają wysyłać dzieci do państwowych szkół. Co więcej reżyser pokazuje, że dzieci uczone w domu przez rodzica posiadają zdecydowanie większą wiedzę niż te uczęszczające do państwowych placówek edukacyjnych. Głowni bohaterowie ,,Captaina Fantastica” to jednak libertarianie o bardzo lewicowych poglądach na rzeczywistość. I tu zaczyna się mój poważny problem z tym filmem.
Nie przeczę, że film do pewnego momentu dobrze się ogląda i to nawet biorąc pod uwagę parę poważnych zgrzytów. Jeden z nich polega na tym, że główny bohater jest z jednej strony przykładem lewicowego libertarianina, a z drugiej strony jego postawa jawi się jako totalne zaprzeczenie wolnościowych pryncypiów. Z jednej strony żąda on od innych poszanowania własnego światopoglądu i prawa do swobodnego wychowania dzieci, a z drugiej strony w żaden sposób nie szanuje praw i zwyczajów innych osób do tego samego. Generalnie jest to typ libertarianina, który widzi jedynie czubek własnego nosa. Swoje poglądy uważa za najlepsze, a styl życia za najodpowiedniejszy. Nie szanując przy tym prawa każdego człowieka do życia według własnych zasad. Obrazuje się to w tym, że hipisowska rodzina zasady praktykowane w swoim domu przenosi na teren, na którym nie są one mile widziane. Oglądamy więc paradowanie nago w miejscu publicznym, kradzieże, brak szacunku dla miejscowych zasad i zwyczajów, obrażanie uczuć religijnych innych osób itd. Libertarianie jawią się w tym filmie jako grupa niedostosowanych do życia barbarzyńców. Wrażenie to widz odnosi wbrew intencjom twórców, których celem było jak mniemam pokazanie odmieńców w jak najlepszym świetle. Całą historię dopełnia szokująco głupie zakończenie. W momencie, w którym wydaje się, iż reżyser zaczyna zręcznie niuansować całą historię poprzez wprowadzenie postaci dziadka (świetnie zagranego przez Franka Langellę), nagle burzy cały swój wysiłek absolutnie kretyńskim finałem. Nie chce zdradzać całego zakończenia, ale to właśnie ono powoduje, że cały film należy ocenić jednoznacznie negatywnie. Zwieńczenie historii przypomina bowiem połączenie happy endu z drugoligowej produkcji familijnej z horrorem. Nieposzanowanie zwyczajów praktykowanych przez innych ludzi przybiera tu apogeum w absurdalnie idiotycznej sekwencji bezczeszczenia zwłok (w zamierzeniu reżysera miał to być chyba sztampowy happy end!). Jakby tego było mało twórcy filmu zdają się nie przejmować jakimikolwiek realiami związanymi z konsekwencjami czynu dokonanego przez bohaterów. Chodzi to zarówno o konsekwencje prawno-karne, jak i przede wszystkim konsekwencje natury biologicznej. Przyznam się szczerze, że jako zagorzały fan kina widziałem już setki głupich zakończeń filmowej historii, ale czegoś tak idiotycznego jak finałowy ,,happy end” zafundowany przez Matta Rosa jeszcze chyba nikt inny nie wymyślił.
Tyle o filmie. Teraz kilka słów o jego konsekwencjach. Utrwali on niestety postrzeganie libertarian jako nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie dziwaków (mówiąc baaaardzo delikatnie). Ciekawi również pozytywna ocena wystawiana temu filmowi przez większość krytyków. Film nie zdobył żadnej znaczącej nagrody filmowej (w tak mocnym roku jak 2016 było o nie wyjątkowo trudno), ale cieszy się powodzeniem u widzów i krytyków. Jest to jak mniemam spowodowane tym, iż ludzie uwielbiają oglądać na ekranie dziwaczne historie i dziwacznych bohaterów, co oczywiście wcale nie oznacza, że pochwalali by ich postępowanie w realnym życiu. W świecie rzeczywistym po obejrzeniu ,,Captaina Fantastica” zaszeregują libertarian gdzieś pomiędzy monstrum Frankensteina i hrabią Draculą z jednej strony, a hippisami z drugiej. Generalnie: Libertarianie – Łatka – Niebezpieczni – Unikać kontaktu.