I znów ten Korwin…
Tak samo ja, jak zapewne duża część czytelników tego serwisu, przeżyłem okres fascynacji postacią Janusza Korwin-Mikke. Oczywiście fascynacja ta, jak u większości libertarian, zgasła wraz poszerzaniem wiedzy z zakresu ekonomii i filozofii politycznej. Mimo to, w ostatnich wyborach, mocno kibicowałem Prezesowi KNP. Europarlament to idealne miejsce dla tak charyzmatycznych i na swój sposób wyjątkowych postaci polityki. Dzierżenie mandatu europosła daje prawie że niezauważalną funkcję sprawczą i ogólnie rzecz biorąc polega na komentowaniu. A komentarze z ust Pana Janusza są niezwykle ciekawą formą rozrywki.
U większości libertarian, fundamentów zainteresowania się tym nurtem filozofii politycznej, można doszukiwać się w fascynacji obecnym, lub wcześniejszymi ugrupowaniami Janusza Korwin-Mikke. Fascynacji, która w niektórych przypadkach nie polegała na zwykłym zainteresowaniu, a obierała nawet formę zaangażowania się w struktury partii. U mnie sytuacja miała się troche inaczej. Zainteresowany liberalizmem, zarówno w sferze gospodarczej jak i światopoglądowej, dostawałem coraz większej awersji do postaci JKM po każdej jego publicznej wypowiedzi. W pewnym momencie zrozumiałem, że należy oddzielić grubą kreską to, czego Korwin by chciał, a to, co Korwin może zrobić. Zrozumiałem, że jego partia jest jedynym prawdziwie liberalnym ugrupowaniem w Polsce i pragnąc wolnego rynku trzeba pójść na pewnego rodzaju kompromis i przymknąć oko zarówno na konserwatyzm JKMa, jak i na większość jego wypowiedzi.
Wypowiedzi tych było dużo. Rzeczą niepodważalną jest to, jak konsekwentną osobą jest Janusz Korwin-Mikke. Jest to człowiek, który od lat, głosi to samo (czasem używając nawet identycznych słów, przez co po dwóch słowach można dopowiedzieć sobie resztę). Przy minimalnym zainteresowaniu się jego sylwetką można rozgryźć i przyzwyczaić się do jego prostolinijnej retoryki. Tutaj dochodzimy do podstawowego problemu: czy potencjalny polityk może używać języka, którego target jest mocno ograniczony? Jest to po prostu bezsensem. System demokratyczny, w jakim niestety żyjemy, wymaga od kandydatów na polityków walki o każdy głos. Liberalizm gospodarczy nie jest ideologią łatwą do przeforsowania w takim systemie. Mentalnie, ludzie opiewają się za państwem opiekuńczym. Mówiąc prosto uważają, że im się należy. Nie rozumieją tylko jednego problemu: jeśli należy się im to i należy się komuś innemu, a niestety państwo swoich pieniędzy nie ma i musi je komuś zabrać.
Nie łudźmy się: Janusz Korwin-Mikke jest ikoną polskiego ruchu liberalnego. Najgorsze jest to, że zrobił dla niego więcej złego, niż dobrego. Każda rozmowa na temat polityki (szczególnie spraw gospodarczych) kończy się na tym, że zostaję nazwany „korwinistą”. Mało kto wie, czym jest libertarianizm, ponieważ ten ruch jest na tyle młody, że nikt nie kojarzy go z żadnym konkretnym nazwiskiem. Niestety, ale jeszcze przez długi czas, my jako libertarianie, będziemy kojarzeni właśnie z Prezesem Nowej Prawicy. Człowiekiem, przez który liberalizm kojarzony jest ze śmiesznym, starszym i jąkającym się Panem w muszce, który chce wszystkich zamknąć do więzienia. Sam liberalizm, właśnie przez to skojarzenie, nie jest traktowany poważnie. W świadomości ogółu, jest on tylko śmieszną, utopijną ciekawostką.
Oczywiście, cały mój wywód zainspirowany jest ostatnim czynem popełnionym przez Europosła Korwin-Mikke, czyli spoliczkowaniem Michała Boniego. Możemy dywagować nad słusznością tego czynu. Niewątpliwie, Michał Boni, przez swoją przeszłość, jest osobą wartą potępienia. Mimo to, jako libertarianin, nie mogę zgodzić się na użycie przemocy fizycznej. Cała, dość owocna praca ludzi związanych z Kongresem Nowej Prawicy poszła na marne. Oczywiście przez postawę Prezesa tego ugrupowania. Sukces w wyborach do Parlamentu Polskiego, który według aktualnych sondaży był na wyciągnięcie ręki, stoi pod wielkim znakiem zapytania. Cała mainstreamowa opinia publiczna, która nigdy nie była przychylna KNP właśnie dostała idealną pożywkę. Oczywiście są osoby, które mimo poczynań Pana Janusza będą się go trzymać rękami i nogami, natomiast zwerbowanie nowego elektoratu będzie niebotycznie trudne. Cała czasochłonna i przynosząca efekty praca ludzi stojących za plecami Korwina poszła na marne. Zaplecze KNP jest bogate w naprawdę wartościowych i przyczyniających się w dużym stopniu do promowania rozwiązań wolnorynkowych ludzi.
Jedyne, co możemy teraz zrobić to odciąć się od postaci JKMa i zacząć budować klarowny i zrozumiały dla zwykłych ludzi wizerunek liberalizmu, czy libertarianizmu. Musimy to uczynić małymi krokami, nie bojąc się pewnych kompromisów. Środowisko libertariańskie powinno postawić na współpracę z osobami o zbliżonych poglądach, szczególnie z koliberałami. Partia Libertariańska to niestety polityczny plankton, w którym nie wyróżnia się nikt. Postać, bardzo zasłużonego dla promowania tejże idei Jacka Sierpińskiego jest znana jedynie w środowisku. Reszta działaczy, dla potencjalnego wyborcy, jest po prostu anonimowa. Budowanie sukcesu tej idei powinno być oparte o charyzmatyczne postaci, które byłyby pierwszym skojarzeniem z terminem „libertarianizm”, Niestety, ale takich postaci polskiemu ruchowi wolnościowemu brak. Działania 3 sektora również kierowane są w osoby ze środowiska. Ich wkład jest naprawdę duży i godny pochwały, ale nie przyczynia się prawie w ogóle do poszerzenia tego ruchu o nowe jednostki. Czeka nas długa, czasochłonna i pełna kompromisów praca.
Autor: Sławomir Kowalski