A A +

Wywiad ze Stephanem Kinsellą

4 sierpnia 2015 Publicystyka, Wywiad

Autor: Mises Institute
Źródło: mises.org
Tłumacz: Oliwer Grzonka
Korekta: Adrian Łazarski
Źródło grafiki: twitter.com

Wywiad opublikowano w 2011 r.

Co lubisz robić w wolnym czasie? Masz jakieś hobby?

Pracuję jako prawnik i mam rodzinę. Moje główne zainteresowania poza filozofią, austriacką szkołą ekonomii, teorią libertarianizmu, pisaniem, dawaniem wykładów i współpracą z Mises Institute, to powieści science-fiction, filmy, tenis, narciarstwo oraz spędzanie czasu z rodziną. Kiedyś uprawiałem motocross i liczę na to, że kiedyś znajdę czas, aby do niego wrócić. Mój syn chodzi do szkoły montessoriańskiej, więc spędziłem ostatnio dużo czasu, ucząc się o tej metodzie (metodzie Marii Montesorii) i angażując się w szkołę syna wraz z innymi rodzicami. Ale przez jakieś 20 ostatnich lat zdobyłem, w austro-libertariańskim środowisku, wielu wspaniałych przyjaciół, takich jak: Guido Huelsmann, Hans[-Hermann] Hoppe, Lew Rockwell, Peter Klein, Tom DiLorenzo, Jim Yohe, Scott Kjar, Jacob Huebert, Tibor Machan, PJ Doland, Gil Guillory, Jeff Tucker, Roderick Long, Mark Brandly, John Cobin, Roberta Modugno, Lee Iglody, Jeff Barr, Doug French, Deanna Forbush, Brad Edmonds, Karen De Coster, David Gordon, Hunt Tooley, Sean Gabb, Jeff Herbener, Tony Deden, Toby Baxendale, Walter Block, Joseph Salerno i wielu innych. „Normalne” życie bez tych znajomości byłoby o wiele mniej bogate. Są również tuziny, może setki młodych austro-libertarian, których miałem przyjemność poznać w ostatnich latach.

Co przyciągnęło Cię do szkoły austriackiej i Instytutu Ludwiga von Misesa?

Trochę się już z tego tłumaczyłem w „How I Became A Libertarian” (opublikowanym jako „Being Libertarian” w I Chose Liberty: Autobiographies of Contemporary Libertarians, Waltera Blocka, Mises Institute 2010). Mam 45 lat, a libertarianinem jestem od 11 klasy, czyli 25 lat, od kiedy bibliotekarz w Catholic High School polecił mi Źródło Ayn Rand. To wzbudziło moją miłość do wolności i filozofii, co później doprowadziło mnie do Misesa, Rothbarda i innych austriaków czy wolnorynkowców takich jak Milton Friedman. Po upływie czasu, głównie przez prace Misesa, Rothbarda i Hoppego, zobaczyłem jak ważna jest austriacka szkoła ekonomii dla klarownego myślenia prawnego i wolnościowego. To jeden z powodów, dla których teorie austriaków odgrywają tak ważną rolę w większości moich dzieł i są głównym tematem mojej obecnej serii wykładów dla Mises Academy.

W pewnym sensie zgadzam się z bezstronnym podejściem szkoły austriackiej, zgodnie z którym powinniśmy odróżnić pozytywną analizę ekonomiczną od normatywnych poglądów. Z drugiej strony nie wierzę, aby ktoś, kto czytał austriaków, nie zaczął skłaniać się ku libertariańskiej wizji świata. Jeżeli cenisz pokój, dobrobyt i współpracę, a posiadasz podstawową wiedzę ekonomiczną, to nie ma innej opcji, niż żebyś popierał wolny rynek i własność prywatną. Ciężko mi nawet sobie wyobrazić, aby ktokolwiek, kto zrozumiał dzieła austriaków, wybrał interwencjonizm. To musiałby być jakiś dziwny, austriacki, „genialny” mizantrop. I odwrotnie – myślę że zrozumienie podstaw wolnego rynku, austriackiej ekonomii i ich dualistycznego podejścia do metodologii (jego opozycji do monizmu-scjentyzmu-empiryzmu), to klucz do zrozumienia teorii prawnej/politycznej. Dla mnie one łączą się wspaniale.

Jeżeli chodzi o Mises Institute, to jest to główne centrum dla studiów i szerzenia misesowskiej i rothbardowskiej myśli. Jedną z moich ulubionych prac wstępnych – oprócz podstaw, takich jak Prawo Bastiata, Ekonomia w jednej lekcji Hazlitt’a czy O nową wolność. Manifest libertariański Rothbarda – jest wspaniała i niedoceniana seria od Rothbarda i Rockwella The Free Market Reader. W szkole prawniczej, coś koło 1988 r., odwiedziłem mojego przyjaciela Jacka Crissa, obiektywistę w Jackson w Mississippi, gdzie był libertariańskim prezenterem programu radiowego. Lew Rockwell był akurat jego gościem i udało mi się powiedzieć do niego „cześć” podczas przerwy, co było dla mnie niezapomnianym przeżyciem.

Jako młody prawnik i raczkujący prawno-libertariański uczony, w Filadelfii w roku 1994, napisałem recenzję najnowszej książki Hoppego (The Undeniable Morality of Capitalism), co skłoniło mnie do pójścia na zebranie klubu Johna Randolpha w okolicach Waszyngtonu, we wrześniu 1994 r. Moim głównym celem było spotkanie Hoppego, Rothbarda i Rockwella. Byłem tym bardzo podekscytowany. Udało mi się nawet zdobyć podpis Rothbarda na książce Man, Economy & State (Ekonomia wolnego rynku), gdzie napisał „To Stephan: For Man & Economy, and against the state (Stefanowi: dla człowieka i gospodarki oraz przeciwko państwu – nawiązanie do tytułu – z najlepszymi życzeniami – Murray Rothbard”. Na nieszczęście Rothbard odszedł w styczniu 1995 r., ale na zawsze będę wdzięczy, że udało mi się go spotkać.

Mises Institute przyciągnął mnie na przełomie lat 80. i 90., ale dopiero w ciągu ostatnich pięciu lat stał się główną siłą, jeżeli chodzi o popularyzację literatury wolnościowej i ekonomicznej. Jego wpływ nadal rośnie, dzięki przyjęciu idei wolnego przepływu informacji.

Kto jest twoją największą inspiracją?

Nie jestem osobą myślącą w taki sposób. Nigdy nie byłem jednym z ludzi, którzy chcieliby uścisnąć dłoń Obamy, Reagana, czy jakichś celebrytów lub zwiedzić każdy kontynent i stan, aby móc odhaczyć je na swojej liście. Podziwiam wiele osób: Hoppego, Rockwella itd., ale też wszystkich libertarian walczących za wolność w najróżniejsze sposoby. W pewnym sensie moja miłość do bliźniego jest moją największą inspiracją – walczyć, aby ludzie mogli żyć w pokoju i dobrobycie. Jeżeli chodzi o ludzi, o których myślę, że dokonali więcej, niż mi kiedykolwiek się uda, to myślę o takich ludziach jak Rothbard, Mises, Rockwell czy Hoppe. Jestem szczęśliwy mogąc ich podziwiać, uczyć się od nich i pomagać im w ich dążeniach.

Jesteś jednym z liderów w walce przeciw IP. Co nakłoniło cię do podjęcia tej walki i jak czujesz się odnosząc sukcesy? Czy jest jeszcze na nie miejsce?

Jak napisałem w „Intellectual Property and Libertarianism”, na początku akceptowałem argumenty Rand za IP, ale nie było to dla mnie łatwe, więc przez całą szkołę prawniczą myślałem na ten temat, szukając lepszego sposobu na uzasadnienie patentów i praw autorskich. Pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że rozwiązaniem jest zaprzestanie myślenia, że są one poprawne i odkrycie jak bardzo nie zgadzają się z libertariańskimi prawami własności. W tym samym czasie pogłębiałem swoją wiedzę na temat prawa patentowego i nic, co ujrzałem, nie było w stanie zatrzymać mojego narastającego sceptycyzmu.

Od zawsze najbardziej interesuję się takimi rzeczami jak założenia libertariańskiej filozofii (podstawy praw, itd.), austriackiej ekonomii, metodologii i epistemologii oraz filozofii ogólnie. Taktyka i strategia nie podchodzą mi aż tak bardzo, nie ufam ich zgubnemu wpływowi — częściowo dlatego, że nie jest to moja mocna strona. Ale czułem, że musiałem pisać o IP, ponieważ z racji moich praktyk miałem okazję zagłębić się w temat i wiedziałem o nim sporo. Mój tekst stał się kontrowersyjny, prowokacyjny i wpływowy, mimo że nigdy nie było to moje główne zainteresowanie (zarówno jako libertarianin, jak i prawnik zawsze wolałem inne dziedziny, takie jak: prawo rodzinne czy prawa polityki gazowej).

Kilka lat po moim pierwszym dużym artykule na temat IP w 2000 r., spróbowałem odłożyć tę kwestię na bok i nie być „Panem IP”. Nie udało mi się, ponieważ dostrzegłem jak ważna jest ta niedoceniona dziedzina i jak wiele jeszcze trzeba odkryć. Tak więc kontynuowałem pisanie na ten temat i dostrzegłem jak wpływa i łączy się z innymi dziedzinami libertariańskich badań. W zeszłym roku założyłem C4SIF, aby móc dalej odkrywać szkodliwy wpływ IP na społeczeństwo, prawo i innowacje.

Czy pracujesz teraz nad czymś nowym?

Pracuję nad rozszerzoną wersją mojego Przeciw własności intelektualnej, roboczo zatytułowaną Copy This Book i inną książką, roboczo nazwaną The Ethics of Action: Fundamentals of Libertarian Legal Theory.

Jaki efekt masz nadzieję uzyskać przez swoją pracę? Co Cię do niej napędza?

Jestem realistą, ale próbuję nie być pesymistą. Z jednej strony mam nadzieję rozwinąć się i swoje idee, nawiązać znajomości z ludźmi, których szanuję i podziwiam oraz nauczyć się czerpać z nich korzyści. Mam także nadzieję, że uda mi się popchnąć dyskusję w kierunku wolności. Mimo że jest to kroczenie pod prąd, to jest ono ważne. Liczy się dla mnie, aby zrobić wszystko, co tylko mogę, by walczyć za wolność. Myślę, że kiedyś ludzie ją osiągną. Mam nadzieję, że nadejdzie to już za kilka dekad, ale nawet jeżeli ma to być dopiero za 500 lat, to chcę walczyć po dobrej stronie.

Czy jest jakaś mądrość, którą chciałbyś przekazać młodszemu pokoleniu austriaków?

Tak. Nie skupiajcie się na celach krótkoterminowych. To najprostsza droga do zniechęcenia. Miejcie zasady i bądźcie uczciwi. Róbcie to, co trzeba i walczcie za prawdę i wolność, bo to dobre, nawet jeżeli wydaje się to walką z wiatrakami. Ale powiedziałbym: miejcie dobre życie. Cieszcie się nim. Zastanówcie się dwa razy, zanim zostaniecie altruistami. Jak pisałem w „Nock and Leonard Read on ‘One Improved Unit’ and the Power of Attraction” – waszym głównym zadaniem jest rozwijać się. Wtedy staniecie się jasnym światłem, przyciągającym ludzi. Zobaczą, że jesteście warci ich uwagi. Przyjdą do was, a wtedy będzie wam o wiele łatwiej szerzyć ideę wolności i nie być szkodnikami.

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress