Więcej broni
Więcej broni, mniej zbrodni?
W 2010 roku w Stanach Zjednoczonych ukazała się trzecia edycja głośnej książki Johna R. Lotta1 pt. „More Guns, Less Crime: Understanding crime and gun control laws” obrazująca problem i relację tzw. powszechnego dostępu do broni palnej z poziomem przestępczości.
Lott w swojej publikacji przedstawił rzetelne argumenty w tej sprawie i wyciągnął wnioski bardzo niekorzystne dla środowisk postulujących ograniczenie dostępu do broni palnej.
Jak się można było spodziewać, echo tej publikacji rozsierdziło środowiska skupione wokół ostatnich postulatów Baracka Obamy, które zdają się optować za tym, aby Amerykanom ów dostęp do broni stanowczo ograniczyć. Kontrowersyjne tezy Lotta spotkały się z ostrą krytyką, mimo iż większość Amerykanów jest zdania, że obrona przed przestępcami musi zaczynać się od dołu, musi wychodzić z inicjatywy samych obywateli, a rząd nie może im tej obrony zakazać.
Od kilku lat obserwujemy wzmożony atak pewnych środowisk politycznych na tzw. drugą poprawkę do konstytucji USA. Poprawka ta weszła w życie 15 grudnia 1791 r. w ramach tzw. Karty Praw i zapewnia obywatelom Stanów Zjednoczonych prawo do posiadania i noszenia broni.
Zanim spróbujemy wyciągnąć jakieś wnioski przyjrzyjmy się danym. Stany Zjednoczone są najlepiej uzbrojonym społeczeństwem na świecie: na 100 obywateli przypada tutaj blisko 90 sztuk broni. Liczba ta przebija inne państwa typu Jemen czy Szwajcaria. Niektóre środowiska przeciwne broni sugerują, że problem ten musi być nagłaśniany, gdyż dotyczy głównie krajów niedemokratycznych i tzw. państw rozwijających się, gdzie struktury cywilizacyjne są jeszcze na wątłych podstawach. Trudno jednak uznać Stany Zjednoczone czy Szwajcarię za kraj zacofany czy ubogi, a wręcz przeciwnie – są to państwa o jednym z najwyższych wskaźników rozwoju gospodarczego i średniej mediany zarobków.
Z drugiej strony ludzie ci zawsze kiedy dochodzi do jakiejś strzelaniny, jak np. podczas premiery Dark Knight Rises w Aurora w Kolorado, próbują obarczyć winą za to zdarzenie zbyt liberalne prawo. Jak sugerują przeciwnicy powszechnego posiadania broni, prawo dzięki takim zdarzeniom winno być poddane korekcie, bo najwyraźniej się nie sprawdza. Tymczasem niemalże wszystkie przypadki owych masakr, o których tak hucznie trąbią media, wydarzyły się na terenach lub też w miejscach, gdzie broni mieć nie można, przez co logicznie rozumując miejsca te stają się łatwym celem napastników. Warto też przypomnieć słynną tragedię z Columbine High School, bodaj największą masakrę w szkole w dziejach Ameryki, gdzie dwaj napastnicy Dylan Klebold i Eric Harris zastrzelili 15 osób, a 24 inne ranili. W swoich dociekaniach John R. Lott przytacza, że jeden ze sprawców tej tragedii Dylan Klebold był zajadłym przeciwnikiem przepisów, które zezwalały na noszenie ukrytej broni, co sugeruje, że Klebold po prostu chciał mieć pewność, że dokonana przez niego masakra będzie miała charakter jednostronnej egzekucji, bez możliwości obrony którejkolwiek z ofiar. Lott uważa, że rodzaj broni (długa czy krótka) w tym przypadku nie miały znaczenia – jego zdaniem problem był natury czysto psychologicznej.
W tej sytuacji rodzi się kilka istotnych pytań; taki problem wypada rzetelnie ocenić i zbadać, przyjrzeć się podstawowym faktom, danym i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Jak mawia Mariusz Max Kolonko – „Prawda jest taka, jakie są fakty”.2
Czy zatem całkowicie zakazać posiadania broni, czy też dać pełnię swobody i skrajnie zliberalizować ustawodawstwo w tej sprawie?
Sukcesywnie prowadzone badania w Stanach Zjednoczonych sugerują, że zwiększająca się liczba sztuk broni w gospodarstwach domowych powoduje spadek przestępczości z użyciem tejże broni.
Ta korelacja jest oczywista dla tych, którzy od początku zwracali na ten fakt uwagę i dla których nie stanowiło to większego problemu, bo z oczywistościami się nie dyskutuje.
Niestety lewicowi krzykacze, którzy z wrodzoną sobie „wrażliwością społeczną” głoszą wszem i wobec, że problem idzie w odwrotną stronę i lansują ten pogląd w mediach czy prasie wywierając tym samym nacisk na elity polityczne, które z kolei zastanawiają się nad wprowadzeniem pewnych nowych, dodatkowych przepisów, które wpłynęłyby znacząco na tę sferę wolności obywateli.
Badania przeprowadzone przez Lotta w tym zakresie i korelacja związana z posiadaniem broni a poziomem przestępczości wygląda następująco:
W 2010 r. amerykańskie NRC (National Research Cuncil) również przedstawiło raport3 z którego wynikało, że sytuacja jest odwrotna, tzn. większy dostęp do broni, wbrew tezom Lotta, powoduje wzrost przestępczości.
Z jednej strony mamy kontrowersyjne wnioski z publikacji „More guns, less crime”, z drugiej zaś mamy raport NRC.
Broń nie zabija ludzi, ludzie zabijają ludzi
Nacisk niektórych mediów i potoczny pogląd większości społeczeństwa w kwestiach broni palnej powoduje, że w świadomości ludzkiej panuje przekonanie, że każdy pistolet czy karabin prowadzi do morderstwa. Tymczasem każda bardziej dociekliwa osoba wie, że nie broń, a ludzie pociągają za spust. Tak jak przy wypadkach drogowych, nie samochody są winne czy ruch drogowy, a człowiek, który z tych dóbr korzysta. Winić więc samą broń za to, że ludzie mordują się nawzajem jest swego rodzaju logiczną niekonsekwencją wynikającą z błędnie interpretowanej rzeczywistości.
Z tego też powodu środowiska wolnościowe i konserwatywne w Stanach Zjednoczonych rozpoczęły kampanię pod hasłem „Guns don’t kill people, people kill people”.
Każdy więc przypadek przestępstwa z użyciem broni palnej wymaga, chociażby z uczciwości intelektualnej, aby traktować go indywidualnie i zgodnie z powszechnie obowiązującymi przepisami, podobnie jak ma to miejsce podczas wypadku samochodowego.
Ustalenie przyczyn dlaczego ktoś strzelił czy też nacisnął spust, po co to zrobił i w jakim celu stanowi podstawę do analizy całego zjawiska związanego z użyciem broni palnej. Libertariański kongresmen Ron Paul, stwierdził, że „dzięki temu, że zachowaliśmy wysoko rozwiniętą świadomość obywatelską i zdolność do szeroko zakrojonego działania, wciąż mamy możliwości i instrumenty do zmiany obecnej sytuacji, choć nie wiadomo oczywiście jak długo jeszcze środki te będą dostępne. Jednak dopóki każdy człowiek ma prawo do posiadania broni i złota, dopóty zaangażowanie w proces polityczny i działanie w jego ramach ma sens. Dopiero ewentualna konfiskata przed administrację broni i zakaz gromadzenia złota oznaczać będzie nieuchronny wybuch fizycznego oporu, który zapewne na zawsze odmieni istotę i charakter Stanów Zjednoczonych4„.
I tutaj warto się nad tą kwestią nieco pochylić, świadomość społeczna dotycząca odpowiedzialności związanej z użytkowaniem broni palnej jest w Stanach Zjednoczonych dość powszechna, zwłaszcza w gospodarstwach domowych w których broń występuje w większej ilości.
Wynika to z charakteru w jakim formowały się zręby państwowości Stanów Zjednoczonych. Amerykanie od lat znają się na broni i nie boją się jej, gotowi są ponosić konsekwencję za swoje czyny. Większość Amerykanów wychowana została w duchu wolności, który nauczał, że o swoje bezpieczeństwo zadbać muszą oni sami, nie rząd czy kongres.
Ówczesny prezydent Barack Obama zdaje się kroczyć inną drogą, wygłaszając nostalgiczną przemowę powiedział, że „w ciągu miesiąca od masakry w szkole Newton 900 naszych rodaków straciło życie od kul. I każdego dnia ta liczba rośnie”. W dalszym ciągu jednak nikt nie odpowiedział dlaczego tak się dzieje. Choć jak sam przyznaje, Obama nie chce Amerykanom odebrać broni – nawet gdyby chciał to jest w tej chwili niemożliwe do zrealizowania, ponieważ w jaki sposób lub też jaką metodą pokojowo rozbroić ponad 250 milionów ludzi nie naruszając przy tym ich prawa do prywatności? Gdyby ogłoszono państwową zbiórkę broni z gospodarstw domowych, nie ma też pewności, że wszyscy ją zdadzą. Stąd też motywy projektów próbujących zmienić obecne prawodawstwo stają się niejako nośnikiem do odebrania ludziom odrobiny samodzielności w kwestiach własnego bezpieczeństwa. Taki projekt sugeruje jasno, że broń jest zła i trzeba z niej zrezygnować na rzecz „wspólnego dobra”. A do niedawna jeszcze uczono nas wszystkich, że samoobrona jest najwyższym prawem, które przysługuje każdemu człowiekowi.
Uczciwi ludzie i ich prawo do broni
Ze względu na wojnę wypowiedzianą powszechnemu prawu do posiadania i noszenia broni, uczciwi obywatele mają coraz większą trudność z uzyskaniem zgody na jej posiadanie. Oznacza to, że przepisy prawne i regulacje w tym zakresie nie są obywatelom przychylne a odpowiednie organy nie są zbyt skore do wydawania takich zezwoleń. Względy te tłumaczone są kwestiami bezpieczeństwa jakie rzekomo państwo czy też rząd stara się obywatelom zapewnić. W efekcie czego uczciwi obywatele, którzy rzecz jasna zastosują się do wspomnianych wyżej przepisów zostają bezboleśnie, po cichu rozbrojeni i tym samym zdani na pastwę bandziorów, którzy jak wiemy do owych przepisów stosować się nie będą.
W 1976 r. w stanie Washington zakazano posiadania broni palnej, wprowadzono słynną regulację Gun Ban, skutkiem czego był wzrost przestępstw z użyciem broni palnej. Skutki tej regulacji zdaje się doskonale obrazować poniższy wykres:
Dane mogą sugerować, że zakaz broni spowodował, że przestępcy z większą ochotą dokonywali swoich czynów – rozbojów i morderstw. Działo się tak dlatego, że nie bali się oni konsekwencji. Mając niejako po swojej stronie prawo być może żaden z nich dzięki temu nie brał pod uwagę, że przeciętny obywatel może stawić czynny opór z pistoletem w dłoni. Lawina wzrostu przestępczości ruszyła niczym domino a uczciwi ludzie pozbawieni zostali środków obrony. Spadło też zaufanie do policji i organów ścigania, prewencja w tym zakresie również była nieskuteczna. Jednym słowem wiarygodność państwa spadła i poziom bezpieczeństwa również. Niektórzy krytycy nie widzą związku Gun Ban Bill ze wzrostem przestępczości w stanie Washington, dodają, że rolę odegrały tam inne czynniki, których po prostu John R. Lott i inni obrońcy prawa do broni zwyczajnie nie wzięli pod uwagę.
Kontrola broni i jej efekty
W lutym 2013 r. świat obiegła informacja, że na strzelnicy w Glen Rose w stanie Teksas zginął słynny snajper Navy Seals – Chris Kyle (autor, przetłumaczonej na język polski, książki „Cel snajpera”) Postrzelony przez swego kolegę, weterana z Iraku – Eddie’ego Ray Routha. Media i organizacje pacyfistyczne zawrzały ze zdumienia i poniekąd z radości, otrzymały bowiem jasny sygnał, że nawet dla zwolenników posiadania broni, owa broń jest niebezpieczna.
Po tym wydarzeniu w gazetach natychmiast pojawiły się nagłówki w stylu – „Kto mieczem wojuje od miecza ginie”. Śmierć tak ważnej osoby, która udzielała się i angażowała w spór dotyczący broni spowodowała, że znów podjęto debatę nad zakresem wolności w tej kwestii.
Oczywiście tego typu przykre przypadki nie mogą jednak przesłaniać celu jaki przyświeca ludziom mającym prawo do posiadania broni. Sądzę, że tragicznie zmarły Chris Kyle zgodziłby się z naszą retoryką.
W jednym z wywiadów Kyle na zadane pytanie co sądzi o wolnym dostępie do broni odpowiada – „to się nam po prostu należy (…)Wy macie na ulicach kryminalistów z pistoletami, a sami nie macie do niej dostępu. Ustanawiacie prawo, ale ono działa tylko wobec ludzi, którzy go przestrzegają. Dobre prawo broni ludzi przed tym, którzy go nie przestrzegają.5” Próbując wyciągnąć z tego jakieś konstruktywne wnioski Brian Foglia (współpracujący z Instytutem Misesa) pisze, że „podstawowa lekcja, jaką powinniśmy wyciągnąć, to znaczenie posiadania środków do obrony własnej i tych, których kochamy, w czasach paniki i niepewności.6”
W świecie, w którym przyszłość jawi się w czarnych barwach, gdzie kryzys finansowy, krachy na giełdach i niezadowolenie społeczne rośnie, być może warto zacząć myśleć w kategoriach zwiększania swojego własnego bezpieczeństwa. Nigdy nie mamy pewności kiedy cienka linia spokoju społecznego pęknie i rozleje się niczym zaraza, szalejąc na ulicach i pustosząc domy spokojnych ludzi.
Precedens amerykański jest o tyle fascynujący, że w naszym rodzimym kraju kilku polityków postulowało i nadal postuluje na wzór amerykański zmianę prawa w tym zakresie.
Ostatnią sensowną próbą wdrożenia w Polsce przepisów nieco liberalizujących posiadanie broni był projekt ministra sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska, Andrzeja Czumy. Niestety projekt przepadł i nie udało się go wdrożyć w życie w takiej formie w jakiej wielu zwolenników wolności by chciało.
Z drugiej strony trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że nie sposób przewidzieć skutków takiej liberalizacji. Nie mamy pewności jaki efekt wywołałoby poluzowanie tego rodzaju przepisów w naszym kraju. I chyba sami politycy o tym wiedzą bo na chwilę obecną nie ma chętnych, którzy próbowaliby wziąć ten ciężar na swoje barki i ponosić ewentualną za to odpowiedzialność. Żadna z mainstreamowych partii nie ma postulatu liberalizującego prawo do posiadania broni, wynika to być może z faktu, że nasze społeczeństwo nie popiera tego typu rozwiązań.
Niektórzy publicyści i politycy są tym faktem przerażeni, inni już dawno zrezygnowali z jakichkolwiek starań, godząc się z tym jak to określają, że zmierzamy w stronę dyktatury państwa nadopiekuńczego i nie ma od tego odwrotu.
Wszystko wskazuje na to, że prawo do posiadania i noszenia broni będzie stopniowo odbierane ludziom na całym świecie i poddawane będzie ciągłym coraz bardziej restrykcyjnym regulacjom. Aż dojdziemy do momentu, w którym monopol na broń będzie posiadała na świecie jedynie armia państwowa będąca na usługach rządu, będzie ona wykonywać polityczne rozkazy nie bacząc tak naprawdę na dobro czy bezpieczeństwo swoich obywateli. Stanie się tak dlatego, że ludzie już złożyli broń na ołtarzu dobra publicznego, stopniowo odzieramy się z samodzielności i prawa do decydowania o naszym życiu. Decyzje powierzyliśmy w ręce rządu, w ręce urzędników i ten proces się pogłębia. A jak pisał Stephen Halbrook „Rząd doskonale zna powiedzenie Mao: „Siła polityczna wyrasta z lufy karabinu”. Rządzący zdają sobie sprawę z tego, że jedynym sposobem na zachowanie ich kontroli nad ludźmi jest monopolizacja broni palnej. Pewne siły wiedzą, że ludzie nie mogą korzystać z prawa do wolności, jeśli nie mają siły, aby jej bronić. Hegemonia Wielkiego Brata polega częściowo na kontroli posiadania broni.7”
Autor: Karol Gajewy
Nadesłane dla libertarianin.org
Przypisy:
[1] warto odwiedzić blog Johna R. Lotta [W:] http://johnrlott.blogspot.com/
[2] Zob. Mariusz Max Kolonko o broni palnej [W:] Youtube, http://www.youtube.com/watch?v=KBG2SZsIjms (dostęp 26.04.2013)
[3] Zob. [W:] http://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=1632599
[4] R. Paul, Wolność pod ostrzałem, wyd. Prohibita Warszawa 2008, s. 48.
[5] Zob. wywiad z Chris Kyle w NaTemat, [W:] http://natemat.pl/25229,chris-kyle-snajper-ktory-zabil-160-osob-mowi-natemat-bylem-zly-na-swoj-pierwszy-cel-wywiad (dostęp 27.04.2013)
[6] B. Foglia, Kontrola broni – wnioski z przemocy w Europie, [W:] portal Instytutu Misesa, http://mises.pl/blog/2011/12/16/foglia-kontrola-broni-wnioski-z-przemocy-w-europie/ (dostęp 26.04.2013)
[7] S. Halbrook, Tyrania i monopol broni, [W:] portal Instytutu Misesa, http://mises.pl/blog/2013/01/25/halbrook-tyrania-i-monopol-broni/ (dostęp 02.05.2013).