A A +

Sobiecki: Błędy libertarian

11 sierpnia 2015 Publicystyka

Autor: Karol Sobiecki

W poprzednich tekstach omówiłem sporo błędów popełnianych przez libertarian. Tutaj skupię się na pozostałych, dotychczas przeze mnie niewymienionych.

  1. Przeintelektualizowanie

Argumenty stosowane przez libertarian są czasem zbyt skomplikowane i wyrozumowane. Ludzie nie kierują się w swoich wyborach logiką. Kierują się emocjami. Coś im się dobrze kojarzy, to dają wyraz poparcia dla tego czegoś. Pójdą za człowiekiem, który im się spodobał, a nie za tym, który przedstawił wywód naukowy najbardziej zgodny z prawdą. Jaki stąd wniosek? Hasła, które stosujemy do przekonania drugiego człowieka do wolności powinny być możliwie najprostsze i nacechowane pozytywnie.

  1. Przeekonomizowanie

Libertarianie epatują ekonomią. Początkujący adept myśli wolnościowej, każdy problem tego świata próbuje sprowadzić do spraw szeroko pojętej gospodarki. Ludzie mają różne sprawy na głowie, różne poglądy, marzenia, plany i oczekiwania z przeróżnych dziedzin życia. Nie wszystko da się ograniczyć do prostych spraw materialnych. Duchowość, religia, kultura, moralność, ekspresja artystyczna, sprawy uczuciowe, rozwój intelektu to rzeczy, których przeciętny człowiek nie kojarzy z ekonomią, więc bez sensu jest na siłę stosować porównania do kupowania produktów spożywczych w sklepie lub innych działań typowo „gospodarczych”.

Oczywiście wiadomo, że w/w aspekty ludzkiego działania również podlegają pod prawa ekonomii, ale nasz rozmówca nie musi tego wiedzieć, a my nie musimy mu tego uświadamiać. Rozmawiając o kwestiach np. edukacji, nie możemy stosować argumentów o podaży i popycie i porównań do innych dziedzin gospodarki, ponieważ to tylko zrazi naszego rozmówcę. Ekonomiczny żargon najlepiej zostawić na rozmowę o systemie bankowym, przedsiębiorczości itd.

Poza tym problemem jest w ogóle stosowanie argumentów z ekonomii. Siłą libertarianizmu nie jest wzrost dobrobytu w wolnym społeczeństwie, tylko etyka. Większe bogactwo jest wyłącznie jednym ze skutków przestrzegania zasady nieagresji, a nie celem samym w sobie. Warto o tym pamiętać i hasła o wzrastającym PKB traktować tylko jako dodatkowe, posiłkowe. Koronnym argumentem za wolnością jest brak moralnych podstaw do rozwiązań opartych na przymusie.

  1. Utopijne myślenie

Libertarianie nie są utopistami i zazwyczaj zdają sobie sprawę z ludzkiej natury i niedoskonałości świata. Jednak mimo to, częstym zarzutem wobec ruchu wolnościowego jest idealizm i nierealność postulowanych rozwiązań. Źródłem tej opinii jest założenie przyjmowane przez libertarian, że człowiek jest racjonalny.

Warto uzmysłowić sobie, że ludzie z reguły nie podejmują rozsądnych decyzji, ale w idei wolności nie o to przecież chodzi. Libertarianizm proponuje każdej jednostce szeroką autonomię i niezależność podejmowanych decyzji. Jak z niej ludzie skorzystają, to już jest ich sprawa. Na pewno jest to lepsze i bardziej etyczne, żeby każdy mógł podjąć własną decyzję dotyczącą własnego życia, niż żeby jakiś centralny planista narzucił inne rozwiązanie.

Poza tym wolne społeczeństwo nie będzie rajem na ziemi. Likwidacja aparatu przymusu nie spowoduje natychmiastowego zniknięcia wszystkich chorób, biedy i innych ludzkich problemów. Wolność to nie panaceum na wszystko. To tylko narzędzie, środowisko, w którym można efektywniej i sprawiedliwiej dążyć do coraz lepszych rozwiązań.

 

 

  1. Zbyt duże przywiązanie do indywidualizmu

Indywidualizm libertarian może być uznawany za zaletę, ale… nie w oczach osób, które bardziej cenią sobie takie wartości jak solidarność, wspólnota, naród, patriotyzm itp. Rozmawiając z kimś, kto stosuje kolektywne myślenie, nie można przekonywać go argumentami indywidualistycznymi. Musimy dostosować się do rozmówcy i udowodnić mu, że nie dla jednostki, a właśnie dla społeczeństwa będzie lepiej, jeśli odrzucimy przymusowe relacje międzyludzkie i zastąpimy je dobrowolnymi.

 

 

  1. Zbliżenie z konserwatyzmem

Konserwatyzm to nie libertarianizm. Libertarianizm to nie konserwatyzm. Można być libertarianinem i nie być konserwatystą. Można być konserwatystą i nie być libertarianinem. Można być jednocześnie jednym i drugim, jeśli takie ma się preferencje. Czasami można odnieść wrażenie, że niektórzy o tym zapomnieli.

Wolnościowe blogi czy fanpejdże na fejsbuku aż roją się od tekstów czy memów na temat olbrzymiego zagrożenia ze strony „homofaszyzmu” czy „feminazistek”. Głównym antagonistą libertarian okazuje się najczęściej, mityczny już wręcz, „lewak”. Proponuję wszystkim, którzy piszą takie rzeczy, by szybko zeszli na ziemię.

 

Ta część środowiska LGBT czy ruchu feministycznego, która rości sobie prawo do nadawania swoim małym grupom przywilejów, ma, w naszym na wskroś konserwatywnym społeczeństwie, i tak małe znaczenie. Poza tym dużo groźniejsze od postulatów tych mniejszości jest rozpasanie korporacji, które, do spółki z państwową biurokracją, niszczą całą krajową gospodarkę.

 

Przyglądając się wynikom wyborów, można zauważyć pewną prawidłowość. Otóż da się wyodrębnić dwie największe grupy wyborców. Pierwsza z nich, konserwatywna, przeważnie głosuje na PiS i nie widać, żeby w najbliższych latach to się zmieniło. Tacy ludzie zazwyczaj mają małą chęć do zmian. Nie pociągnie ich idea wolności. Chcą stabilizacji i bezpieczeństwa. Próba przejmowania tego elektoratu to jak walenie głową w ścianę.

Druga grupa to ludzie o różnych poglądach, od centroprawicowych (lekko konserwatywnych), przez centrowe aż po centrolewicowe. Dla tego elektoratu zwykle nie mają znaczenia sprawy światopoglądowe. Przeważnie są to ludzie młodzi. Cechą charakterystyczną tej części Polaków jest duża zmienność preferencji wyborczych: od PO, przez Palikota, po Kukiza. Ci wyborcy głosują najczęściej na tego, kto zaproponuje zmiany. Hasła modernizacji, lepszej przyszłości, „drugiej Irlandii”, rozwalenia systemu itp. to zdania, które elektryzują „elektorat buntu”. To o tych ludzi powinni walczyć libertarianie. Gadanie o homofaszyzmie nie przyciągnie „młodych, wykształconych, z dużych ośrodków”.

 

 

  1. Darwinizm społeczny

To jest punkt, który w dużym stopniu powiązany jest z poprzednim, ale warto go wyodrębnić. Większość ludzi to w głębi duszy altruiści. Prawie nikt nie chciałby patrzeć na biedaków umierających na ulicy z głodu. Dowodem na to jest pytanie: „a co z biednymi?” często zadawane przez osoby, które usłyszały o chęci likwidacji świadczeń socjalnych.

W takich warunkach idiotyzmem jest twierdzenie, że wolność jest ważniejsza od czyjejś niedoli. Nie warto wychodzić na nieczułego drania tylko po to, żeby zadowolić własną potrzebę bycia „true-libertarianinem”. Dużo lepiej jest udowodnić, że władza okrada własnych obywateli, a biednych upadla przez zamknięcie przed nimi perspektyw rozwoju. Wolne społeczeństwo dużo lepiej poradzi sobie z problemem ubóstwa.

 

Jeszcze gorsze jest to, co robią korwiniści, którzy po swoim wodzu tępo powtarzają, że wolny rynek powoduje eliminację słabych i faworyzowanie silnych. Po pierwsze: nieprawdą jest, że w warunkach wolnego społeczeństwa słabe jednostki nie mają szans. Ludzie preferują pozytywne wartości, a altruizm do takich należy. Realizacja ideałów libertariańskich spowoduje uwypuklenie najlepszych ludzkich cech. Nie ma powodu, by sądzić, że osoby chore, niepełnosprawne i w jakiś sposób poszkodowane przez życie nie mają takich cech i/lub zostaną pozostawione same sobie przez egoistyczny tłum.

Po drugie: trzeba być kompletnym ignorantem, żeby w dzisiejszych czasach stawać po stronie praw dżungli. Utożsamianie libertarianizmu z darwinizmem społecznym jest najgorszym, co można zrobić w kwestii tworzenia wizerunku ruchu wolnościowego. Organizacje wolnościowe powinny się stanowczo odcinać od tego typu zachowań.

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress