A A +

Dzisiejszy agoryzm

9 maja 2014 Publicystyka

Obecna polityka, zarówno polska, jak i ta ogólnoświatowa, jest związana z pójściem na pewne kompromisy. Ze strony libertarian, te kompromisy wynikają głównie z nastawienia propaństwowego, oraz etatystycznej propagandy. Ludziom wpajane jest, że państwo stoi na straży ich interesów. Co dzień trapią się obietnicami, czego to nie dostaną „za darmo”. To samo tyczy się współczesnego agoryzmu – poszedł on drogą pewnych kompromisów.

agoryzmCo do polityki: kompromisy w świecie wolnorynkowców są zauważalne gołym okiem. Za przykład możemy podać Przemysława Wiplera, który dryfował od Stowarzyszenia Koliber, przez PiS, aż po KNP; czy Jarosława Gowina, który nieraz w swoich wypowiedziach powoływał się na tak wielkiego myśliciela austriackiej szkoły ekonomii jak Ludwik von Mises. W tym miejscu dochodzimy do tego, czy kontrekonomiczne podejście do polityki głównego teoretyka agoryzmu – Samuela Edwarda Konkina – ma rację bytu w obecnych czasach i przy obecnym systemie politycznym. Moim mocno subiektywnym zdaniem, nie. Demokracja w żaden sposób nie służy agoryzmowi. Zarówno niemożliwe jest uzyskanie w demokratycznych wyborach przez kogokolwiek 100% poparcia, jak i niemożliwe jest zbojkotowanie wyborów do zerowej frekwencji. W wyniku obecnych warunków agoryzm, jak i wiele innych nurtów, zmuszony jest pójść w stronę tzw. realpolitik. W stronę, która mocno odbiega od wymarzonej konkinowskiej rewolucji.

W obecnych czasach tożsamość polityczna społeczeństwa przechodzi kryzys. Dzięki wrodzonemu zabieganiu o uzyskanie przyjemności (w sensie ekonomicznym – zysku), ludzie zaczynają zauważać, że instytucja państwa im w tym przeszkadza. Dochodzi do degradacji wartości: ludzie przedsiębiorczy skazani są na karanie za pomocą wysokich podatków oraz szykanowanie ze strony mainstreamowych mediów, zaś ludzie niewykazujący chęci pracy są nagradzani świadczeniami socjalnymi. Uderza to w klasę pośrodku dwóch wymienionych wcześniej: ludzi średnio zamożnych (często ludzi pracy czy małych przedsiębiorców), stanowiących największa część obecnego społeczeństwa. Robi się z nich kozłów ofiarnych i wmawia im, że nie potrafią sami poradzić sobie w otaczającym ich świecie. Zaczynają oni zauważać to, o ile więcej tracą, niż zyskują. na wciskaniu przez państwo nosa w sprawy, o które sami potrafiliby zadbać. To właśnie wśród nich rodzi się współczesny, mniej dosadny niż konkinowski, agoryzm. Agoryzm ten wyraża się na różne sposoby: od satyrycznych obrazków na temat polityki, aż po zorganizowane działanie społeczne.

Ludzie zaczęli jawnie i publicznie pokazywać swój bunt przeciwko otaczającym ich realiom. W internecie roi się od tzw. memów, które w sposób dosadny i łatwy do zrozumienia przez zwykłego czytelnika sposób pokazują merytoryczne potknięcia polityków. Wśród zalewu satyrycznych obrazków dostrzegamy te bardziej wartościowe dla nas – libertarian. Na mocno humorystycznych stronach, między zabawnymi zdjęciami, przeplatają się cytaty m.in. takich ludzi jak Milton Friedman, Ludwik von Mises, czy Murray N. Rothbard. Jest to idealny sposób na krzewienie wśród młodych ludzi wartości wolnorynkowych. Ich rzesza (co widać również w często wyśmiewanej aktywności internetowej) z każdym dniem staje się coraz większa i coraz bardziej zauważalna.

Istnieją również ludzie, którzy całe swoje życie podporządkowują walce z systemem państwowym. Przykłady te można mnożyć. Od Emila Rau, wytykającego niekompetencję umieszczania fotoradarów przed Urzędy Gminy, po takie osoby jak Janusz Kowalik, głodujący pod Urzędem Skarbowym w Krakowie w ramach protestu. Osoby takie pokazują, że z państwem można walczyć. Co więcej: ta walka przynosi skutki. Prężnie działają takie organizacje jak Instytut Misesa, czy Kluby Austriackiej Szkoły Ekonomii. Ludzie zaczęli stawiać bunt obecnemu systemowi państwowemu w przeróżnych, publicznych manifestacjach.

Przy dzisiejszym rozwoju technicznym i złożoności systemu produkcji wielu dóbr trudno uciekać się do działania tylko na szarym i czarnym rynku. Zabezpieczenie swojego interesu często kosztowałoby o wiele więcej niż zysk z niego. Mimo to nadzieję można pokładać w akcjach społecznych stawiających bunt przeciwko instytucji państwu. Pokazują one niekompetencję tego organu, co może kiedyś doprowadzić do zmiany przyjaznego nastawienia społeczeństwa do niego. Demokracja jest systemem, w którym musimy dogodzić wszystkim. Do państwa zgłaszają się coraz liczniejsze grupy roszczeniowe domagając się „sprawiedliwego” traktowania. Poprzez uświadamianie obywateli o tym, że ta instytucja nie jest wcale tak idealna jak się im wmawia, może dojść do prawdziwej rewolucji agorystycznej, Już w tym momencie szara strefa ma się bardzo dobrze, a ludzie coraz bardziej sceptycznie podchodzą do państwa. Agora! Anarchia! Akcja!

Autor: Sławomir Kowalski

Źródło: libertarianin.org

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress