A A +

Brexit i „libertarian manifesto” z punktu widzenia Poloniusza

27 lipca 2016 Felieton, Publicystyka

Autor: Marcin Kozik

Znamy od kilku tygodni wynik referendum na temat członkowstwa UK w Unii Europejskiej. Zewsząd słychać w Anglii dwie skrajne opinie: albo będzie teraz tragedia dla biznesu, co powoduje przerażenie przedsiębiorców, albo Brytyjczyk odzyska co jego.

Politycy z Westminster i ci, którzy do niego nie weszli, konsekwentnie straszą izolacjonizmem i wykluczeniem, albo obiecują zwrócić imperium Brytyjczykom. Zadziwiające jest, że ani jedna osoba spośród brytyjskich władców, a nasłuchuję głosów z brytyjskich mediów od kilku dni, nie poruszyła sedna całego zawirowania.

Poniżej powiem co według mnie jest sednem w tejże sprawie, ale zanim to zakomunikuję, wypowiem się w kilku zasadniczych kwestiach, aby wszystko zostało zrozumiane.

Po pierwsze, Wspólnota Europejska, dla nas Polaków wydawała się ziemią obiecaną. Pamiętacie 12 lat temu, gdy wchodziliśmy do UE? Dokładnie tak było, prawda? A to dlatego, że od akcesji byliśmy uprawnieni do podróżowania, prowadzenia biznesu, podejmowania edukacji, czy przeprowadzki do innego kraju członkowskiego, na tych samych (czy prawie tych samych) warunkach, co obywatele innych krajów członkowskich. Strefa Schengen dodatkowo pozwala na podróżowanie bez uciążliwości w postaci kontroli granicznych, co wiąże się z przeszukiwaniem naszych samochodów, torebek i walizek.

Wszystko to było i jest niezwykle atrakcyjne i wedle naszych odczuć powinno zostać utrzymane. Ten stan rzeczy bardzo spodobał się Polakom i przyniósł korzyści emigrantom, bo poszerzono nasze wolności, w Polsce często pod dostatkiem nie mieliśmy.

Toteż europejska wspólnota oparta na wolności handlu, podróżowania, podejmowania edukacji to rzecz jak najbardziej właściwa. Taka europejska wspólnota po części nie byłaby czymś nowym, ponieważ jeszcze nie tak dawno, tj. przed wojnami światowymi, ludzie mogli podróżować bez paszportów i podejmować działalność czy edukację, jak chcieli i nikomu to nie przeszkadzało. Początkowy europejski projekt był de facto po części wskrzeszeniem starych wolności i swobód, o których dzisiaj już nikt nie pamięta.

Do tego dochodzi jeszcze jeden, bardzo ważny argument; pochodną wolności jest pokój. Tak, od zakończenia II Wojny Światowej nie było III Wojny w Europie. A więc zasadniczo „wspólna Europa” oparta o takie fundamenty jest pożądana i korzystna.

Wstępując do Unii, a zrobiliśmy to poprzez referendum, widzieliśmy właśnie te korzyści, ale tylko i wyłącznie te korzyści, ponieważ media głównego nurtu skutecznie to promowały, a także niemalże cała ówczesna klasa polityczna.

Najbardziej irytuje mnie, że cały ten świetny pomysł, cała ta wolnościowa idea została całkowicie zniszczona w typowy dla polityków sposób. Zamiast wolnego rynku, mamy dzisiaj największy, przeregulowany (czyli nie wolny), zbiurokratyzowany, semi-wolny rynek oparty na redystrybucji i interwencji. Ostatnie dekady to ciągłe ujednolicanie wszystkiego i wszędzie, a przy okazji narzucanie wszystkim polityki społecznej i tzw. politycznej poprawności, która w rezultacie prowadzi do zagłuszenia wolności słowa, która jest oczywiście elementem zasadniczym naszej wolności jako takiej. Do tego projekt zwany walutą EURO, czyli kolejny zamach na wolny rynek. Projekt, który większość ekonomistów, poza nurtem keynesowskim, widziała jako fiasco od pierwszego dnia.

Na domiar wszystkiego, Unia nagle przestała respektować postanowień Konwencji Dublińskiej z 1990 roku, ci wpuszczając masową, wielomilionową imigrację z krajów muzułmańskich, która, jak pokazują dotychczasowe doświadczenia, nie jest w stanie zintegrować się ze społecznością europejską.

Zastanawiałem się nad wyborem Brytyjczyków i jedno wydaje mi się oczywiste: ludzie głosowali za wyjściem, ale czy głosowali, ponieważ zaczęli się niepokoić o wolność, czyli rzecz tak fundamentalną? Nie! Głosowali z pobudek bardzo prostych, w typowy dla demokracji głupawy sposób. Cała kampania na rzecz wyjścia oparta jest na marzeniu, że rząd deportuje wszystkich imigrantów, a Anglia będzie z powrotem imperium. Takie jest przeświadczenie wielu ludzi, z którymi rozmawiałem. „Odebranie kraju Brukseli”, jak się mówi o Brexicie, ma napełnić Brytyjczykom z powrotem kieszenie i wszystko będzie jak dawniej. Odtąd wszystkie zasiłki i NHS będzie tylko dla rodzimych mieszkańców (co zresztą zapoczątkowane było niedawnymi negocjacjami premiera z Downing Street z resztą Unii).

Gdyby agendą Brexitu była chęć wyjścia z Unii, ponieważ np. brytyjski premier walczyłby o wolności ekonomiczne i swobody Anglików, sprzeciwiałby się regulacjom, interwencji w nasze codzienne wybory i sposób prowadzenia swoich interesów, redystrybucji, podatkom itd., mógłbym to zrozumieć. Ale ludzie głosowali za wyjściem w większości z pobudek nacjonalistycznych i socjalistycznych.

Śmiać mi się chce, ponieważ szybko przekonają się, że plan odzyskania imperium spali na panewce, ponieważ ich właśni politycy są dokładnie tak samo usposobieni jak obecni unijni politycy. Jedna i druga opcja rozdaje zasiłki, zabierając pieniądze pracującym. Co rusz tworzy się w Zjednoczonym Królestwie (o czym może czytelnicy nie wiedzą) nowe tzw. regulatory, czyli quasi-urzędy, które regulują i kontrolują kolejne sektory gospodarki. Czynią to niby dla dobra konsumenta, ale w rzeczywistości robią to, by sztucznie zapełnić rynek pracy, zupełnie nieprzydatnymi i drogimi dla nas wszystkich, urzędniczymi stanowiskami pracy, wypędzając uczciwych i kreatywnych ludzi na bruk, a za nimi całe rzesze uczciwych i pracowitych pracowników. Jak nie na bruk, to na zasiłki, bo gdzie indziej. To, jak wiemy, w żadnym razie nie przyczyni się do wzrostu zamożności społeczeństwa. Nie jest bowiem możliwe wytworzenie bogactwa, przenosząc istniejące już bogactwo z jednej kieszeni do drugiej. Gdy nazwiemy państwową redystrybucję po imieniu, tj. zabieranie ludziom majątku i owoców ich pracy i rozdawanie go innym w postaci zasiłków, subsydiów czy dotacji, a przy okazji zabierając sobie działkę, w postaci diet, pensji urzędniczych i łapówek, to konsekwencje stają się dużo łatwiejsze do wyobrażenia.

Nie stworzą się miejsca pracy, jeśli pracodawcom będziemy zabierali możliwość rozwoju i czynili pracę tak drogą oraz problematyczną dla wszystkich.

Nie damy ludziom możliwości cieszenia się dobrami i usługami za dobrą cenę, ponieważ wszystko, co produkujemy będzie tak drogie, że nas na to nie będzie po prostu stać albo nie będzie komu produkować. (Jak myślicie, dlaczego większość amerykańskich firm usunęła się do Chin? Ano dlatego, że rząd zaczął w Stanach zaczął uprawiać bardzo podobną politykę zatrudnienia do tej w EU, sprawiając, iż zatrudnianie amerykańskich pracowników w USA wykroczyło poza budżet wielu pracodawców). To wszystko prowadzi tylko do dalszego poszerzania lenistwa po jednej stronie (pracownicy) i powstawania monopoli po drugiej (przedsiębiorcy), zabierając nam wszystkim dech i czyniąc życie tak drogim oraz uciążliwym.

Do tego jeszcze rozpasane usługi publiczne, które w UK urosły do rozmiarów niebotycznych…

Nie lepiej jest z argumentami zwolenników pozostania w Unii. Jak tu się nie śmiać, gdy powiadają oni, że przecież Unia tworzy miejsca pracy, gwarantuje postęp i prowadzi nowoczesną politykę społeczną, opartą na sprawiedliwości. Przecież jak wiemy, Unia nie tworzy żadnych miejsc pracy ani nie tworzy żadnego bogactwa, tak samo jak nie tworzy go żaden rząd. Tak samo jak rząd, nie ma swoich pieniędzy, ma tylko te pieniądze, które zabiera ludziom. Ewentualnie tak jak rządy, może dodrukować pieniądze, powodując inflację i zaniżając wartość pieniądza, który każdy z nas stara się zdobyć każdego dnia, co ma taki sam efekt jak podatek. W jaki sposób zabranie pieniędzy od kogoś, kto na nie pracuje i oddanie go innym, którzy albo nie pracują, albo nie chcą konkurować na wolnym rynku, tylko zmusić nas do kupowania czegoś, może być sprawiedliwe?

I tak jak od dłuższego czasu jestem niezmiernie poirytowany polityką Unii, tak nie chcę, aby projekt, który co do zasady powstał na zasadzie wolnego handlu, swobodnego przepływu osób rozleciał się tylko dlatego, że ktoś głosował, będąc całkowitym ignorantem wobec otaczającej go rzeczywistości i ma jakieś niczym nieuzasadnione fantazje, obiecane przez socjalistycznych populistów.

Zastanawiam się więc, co będzie, jeśli Unia przetrwa i co będzie, jeśli się rozpadnie. Jeśli przetrwa, to czy ktoś ją zreformuje? Czy znajdzie się wola polityczna, aby ją zmienić i uczynić taką jak była kilkadziesiąt lat temu (nie mówię o zasięgu geograficznym, tylko o zasadach, ideach)? Czy jeśli się rozpadnie, to będzie jakaś wola polityczna, aby przywrócić wolność handlu, podróżowania, podejmowania edukacji, itd., czyli tych wszystkich cnót, które nas skusiły, by wejść do Unii?

O tyle ile w pierwszym przypadku pozostaje jakaś nadzieja, to w tym drugim takiej nadziei nie mam. Obawiam się, patrząc na tendencje polityczne, że jak już raz zamknie się granice, ograniczy się ludziom wolność handlu i przemieszczania się, błyskawicznie powrócą nacjonalistyczne akcenty i prędzej czy później znajdziemy się w jakimś kolejnym konflikcie, bo tak zazwyczaj w zniewolonej Europie było.

Na deser dodam, kogo i co winię osobiście za obecny stan rzeczy. Winię oczywiście demokratyczne, nieograniczone niczym rządy, składające się z polityków, którzy, by utrzymać się na choćby jeszcze jedną kadencję, doprowadzili do zupełnego wypaczenia wolności, o którą kiedyś walczono, najpierw w trakcie rewolucji przeciwko absolutnym monarchom, a później w trakcie wojen światowych i aż do lat dziewięćdziesiątych w Europie Wschodniej (patrz: faszyzm/nazizm we Włoszech i Niemczech i komunizm w Związku Sowieckim). Demokracja, którą tak promują polega na tym, że aby dostać się do władzy politycy obiecują coraz to nowe prezenty dla pewnych grup społecznych, zabierając przy tym majątek i korzystając z pracy wszystkich, którzy cokolwiek wytwarzają w społeczeństwie, w rezultacie pogorszając byt nas wszystkich. Oczywiście wmawia się ludziom, że wszystko co dany polityk zaoferuje jest za darmo, wystarczy tylko oddać głos na tę czy inną partię.

Demokracja i opiekuńczy, niepohamowany rząd nie ma nic wspólnego z żadnymi wolnościami, jak większość z nas myśli. Sami sobie odpowiedzcie, czy możecie tak naprawdę wybrać kogoś, kto ma jakikolwiek pogląd, który można zidentyfikować, czy określić według znanych doktryn politycznych, po kim możecie się ewidentnie tego czy tamtego spodziewać, wreszcie, kogoś, kogo naprawdę chcielibyście wybrać? Nie, możecie tylko wybrać kogoś, kto częściowo może i Wam się podoba, bo mówi ładniej od przeciwnika albo akurat obiecuje coś, co w tych konkretnych 5. minutach Wam się podoba. Przecież prędzej czy później będzie chciał narzucić swój tok myślenia na Wasze życia, a przede wszystkim będzie zwracał polityczne przysługi dla grup interesu, które go wsparły, w efekcie zabierając co Twoje i ograniczając, a nie poszerzając Twoją wolność, prowadząc Cię do ruiny finansowej i uprzykrzając Ci jedno jedyne życie jakie masz.

Ci sami politycy opanowali Unię, myślą dokładnie tak samo jak nasi „wewnętrzni politycy”, stąd ta cała katastrofa.

Dlatego wybieram libertarianizm, którym się fascynuję od prawie 2 lat. Ideologia ta poszła lata świetlne do przodu, w porównaniu z XIX wieczną doktryną klasyczną, ponieważ zna ona już demokrację i wie, że sposób wybierania władców nie rozwiązuje problemu. Spora część libertarian nie zakłada nawet, że mały, tani rząd, który ma mieć konkretne funkcje i zasadniczo bronić naszych swobód i wolności osobistych, majątku i naszego życia oraz granic jest nie jest wcale gwarantem wolności. Nauka zauważyła, że wręcz przeciwnie, mały rząd, który umożliwi boom ekonomiczny później będzie mógł się jeszcze szybciej rozrastać, co pokazuje najnowsza historia gospodarczą USA.

Oby w przypadku zachwiania europejskimi strukturami ziściła się libertariańska myśl, czyli Europa z neutralnymi rządami, gdzie wszyscy ze sobą handlujemy na jednym rynku, bez opieki polityków, aczkolwiek z powodów, o których powiedziałem wyżej, mam ku temu uzasadnione wątpliwości.

Na zakończenie powiem, że teraz jest najlepszy czas dla nas libertarian, aby przejąć ster, bo kto jak nie my?

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress