Wywiad z ukraińskim wolnościowcem
Aleksy Przybylski: Przedstaw się proszę w paru zdaniach naszym czytelnikom.
Ievgen Shulga: Mieszkam w Kijowie i mam 37 lat. Pracuję dla think-tanków od ponad 15 lat. Dwa lata spędziłem na studiach Master of Public Administration (MPA) w Waszyngtonie (Dystrykt Kolumbia) oraz na obserwowaniu waszyngtońskich think-tanków. Na Ukrainę przywiozłem wiele pomysłów, które obecnie wdrażam jako dyrektor ds. rozwoju w ukraińskim CASE.
AP: Ile jest osób w ukraińskim środowisku wolnorynkowym? Jakie organizacje działają?
IS: Trudno powiedzieć, nasz ruch nie jest aż tak zorganizowany, chociaż w każdym miejscu możesz dostrzec wielu libertariańsko myślących ludzi. Dla mnie wygląda to tak, jakby wolny rynek zajął lub bardzo szybko zajmował miejsce w mainstreamie. Powodem tego jest to, że Ukraińcy już wiele razy próbowali wybierać polityków obiecujących dobrobyt. Nikt nie spełnił obietnicy. Wyborcy ciągle próbują, ale nigdy wcześniej nie zaznali wolnego rynku, a to on zdaje się oferować atrakcyjny obraz dobrobytu i wyeliminowania korupcji – rzeczy, której Ukraińcy nienawidzą z niesamowitą pasją.
Z formalnych organizacji, które znam, mogę wymienić: Center for Economic Strategy, Bendukidze Free Market Center, Ukrainian Economic Freedom Foundation, CASE Ukraine. Jest też wiele osób zorganizowanych w social media i wokół stron internetowych.
AP: Jak oceniasz politykę Jaceniuka?
IS: Starali się przeprowadzić wiele reform i jednocześnie przejąć wszystkie stare strumienie korupcji. To wielka sprzeczność. Dlatego niewiele osiągnęli w kontekście reform. Chociaż dokonali wielu ważnych kroków pod względem energetycznej niezależności od Rosji, publicznych zamówień, edukacji i wielu innych. Jednak nie przyniosło to nowej jakości polityki, która była głównym żądaniem Rewolucji Godności.
AP: Co sądzisz o nowym rządzie?
IS: Moja opinia niewiele się różni, aczkolwiek mają pierwszego ukraińskiego ministra finansów, który jest otwarcie wolnorynkowy. Oznacza to, że wolny rynek stał się możliwą politycznie opcją.
AP: Czy Ukraina zmierza w kierunku bardziej, czy mniej wolnorynkowym?
IS: Zdecydowanie bardziej. Tak jak powiedziałem, istnieje rosnące zapotrzebowanie na nową receptę walki z korupcją oraz podniesienie standardów życia.
AP: Czy uważasz, że prof. Leszek Balcerowicz pomoże w liberalizacji gospodarki Ukrainy?
IS: Wątpię w to. Jak niedawno pokazali autorzy „Why Nations Fail”, zła gospodarcza sytuacja kraju nigdy nie jest wynikiem ignorancji rządzących elit. W większości przypadków jest to rezultat istniejącego politycznego balansu władzy. W związku z tym żaden doradca, nieważne jak mądry i szanowany, nie zmieni równowagi interesów w celu poprawy sytuacji.
AP: Co sądzisz o batalionach ochotniczych, które walczyły w Donbasie?
IS: Udowodnili swoją skuteczność jako krótkoterminowa zapora przeciwko dalszemu marszowi rosyjskiej armii w głąb kraju. Ale teraz, gdy regularna armia wydaje się wystarczająco silna, wolę, żeby albo dołączyli do armii, albo rozwiązali swe bataliony.
AP: Dlaczego chcesz, by ochotnicze bataliony dołączyły do armii lub zakończyły działalność?
IS: Ponieważ nie jestem pewien, czy są wystarczająco wewnętrznie zdyscyplinowani, aby nie powodować większego zagrożenia niż korzyści w obszarach, gdzie stacjonują. Zwłaszcza teraz, gdy brak większych walk i muszą się czymś zająć.
AP: Jakie jest Twoje zdanie nt. Rosji oraz jej polityki?
IS: Wolę o tym nie myśleć, to zbyt przygnębiające. Ale długoterminowo, to kraj, który najbardziej wzmacnia Ukrainę i sprawia, że jest lepiej przystosowana do przetrwania, więc, w tym sensie, bardzo nam pomagają, choć wielkim kosztem.
AP: Co powinien zrobić Zachód?
IS: Wypożyczyć nam trochę broni i dostarczyć informacji wywiadowczych, to powinno wystarczyć. Pożyczenie nam pieniędzy, byśmy mogli przetrwać długoterminową wojnę, przy jednoczesnym pozbawieniu Rosji strumieni pieniędzy – to byłoby jeszcze lepsze. Jeśli dojdzie do pełnowymiarowych walk, być może będziemy potrzebować więcej ludzi, więc przynajmniej nieprzeszkadzanie ochotnikom w dołączaniu do armii Ukrainy.
AP: Jak skomentujesz wypowiedzi Lew Rockwella czy Rona Paula? Chodzi o ich słowa dot. udziału UE & USA w wywołaniu wojny w Donbasie.
IS: Oczywiście powtarzają frazesy rosyjskiej propagandy. Albo dlatego, że złapali się na rosyjską dezinformację, albo dlatego, że świadomie grają po rosyjskiej stronie.
AP: Czy – jako wolnorynkowiec – popierasz podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE? Dołączenie do UE?
IS: Absolutnie nie. Dla Ukrainy UE to wielka iluzja. Ukraińcy myślą, że dołączenie do Unii automatycznie rozwiąże wiele problemów, przyniesie dobrobyt i otworzy granice. W tym przypadku tak nie będzie, będzie za to wielkie rozczarowanie z powodu niewłaściwych oczekiwań.
Chociaż nie jestem zwolennikiem członkostwa Ukrainy w UE, raczej popieram Umowę Stowarzyszeniową, ponieważ jest to mapa dla ukraińskich reform. Z tego, co wiem, Umowa zawiera listę tego, co musi być zrobione w wielu sektorach, by Ukraina mogła dołączyć do UE – a większość tych reform musi i tak zostać zrobiona. Jednak gdyby było to oficjalne zobowiązanie, ukraińscy politycy byliby bardziej chętni do działań w tym kierunku. Daje to unijnym oficjelom prawo do kontrolowania postępów – w ukraińskich warunkach to dobra rzecz.
AP: Jak po paru latach oceniasz protesty na Majdanie?
IS: Bardzo pozytywne wydarzenie, które zresetowało ukraińską politykę i zapoczątkowało proces wewnętrznego przebudzenia. Ukraińcy zapłacili olbrzymią cenę za tę zmianę, co jest niefortunne, ale korzyści wydają się większe od kosztów.
AP: Wielu Polaków obawia się „kultu Bandery”. Czy słusznie?
IS: Choć jest to bardzo przykra rzecz sama w sobie, pod żadnym pozorem nie jest antypolska. Bandera zawsze był symbolem antyrosyjskim i antysowieckim. I dziś ma podobne zadanie – drażnienie Rosji. Co zrozumiałe, nie jest to zbyt mądry pomysł, i tak naprawdę ma odwrotny skutek – rosyjska propaganda używa tego kultu jako argumentu za tym, że Ukraina jest rządzona przez nazistów.
AP: Na zakończenie: czy chciałbyś powiedzieć coś polskim wolnościowcom?
IS: Uważam, że zwolennik wolnego rynku z każdego kraju powinien czytać więcej książek swoich ideologicznych oponentów, by lepiej zrozumieć ich punkt widzenia. Wiele przeciwieństw wynika z ich oraz naszego błędnego zrozumienia idei drugiej strony, więc pomocnym jest niezakładanie, że ich poglądy są po prostu złe, oraz próba zrozumienia ich powodów.