A A +

Wywiad z kubańskim libertarianinem

17 listopada 2015 Publicystyka, Wywiad

Autor: Elisa Vásquez
Tłumaczenie na angielski: Adam Dubove
Źródło: panampost.com
Tłumaczenie na polski: Kamil Strumidło
Korekta: Adrian Łazarski

Wywiad przeprowadzono 22. Sierpnia 2014 r.

 

Nelson Chartrand i Joisy Garcia prowadzą Kubański Klub Anarchokapitalistyczny. Razem z ośmioma innymi członkami skupieni są na propagowaniu tej radykalnej myśli na wyspie, na której, jak mówią, „wszystko jest nielegalne”.

Nie jest to proste. Kapitalizm jest daleki od kubańskiej rzeczywistości – ludzie wprost pozbawieni są prawa do własności prywatnej. Ze względu na totalitarny charakter państwa Fidela, anarchizm jest jeszcze bardziej oddalony.

Do trwającej od dekad choroby kubańskiej gospodarki, dochodzą nasilające się represje wobec wolności sumienia. Międzyamerykańska Komisja Praw Człowieka wpisała Kubę na swoją czarną listę ze względu na „częste groźby, szantaże i akty odrzucenia[1] stosowane przeciwko obrońcom praw człowieka na Kubie (…) szczególnie tych zaangażowanych w obronę praw osób pozbawionych wolności z powodów politycznych”, a także ze względu na wiele innych zbrodni (PDF, sekcja 138).

Jednakże anarchokapitaliści nie poddają się mimo napotykanych gróźb i przemocy.

I choć Chartrand tylko raz w tygodniu uzyskuje dostęp do internetu, przez ambasadę w Hawanie, z chęcią podzielił się swoim cennym czasem online z Pan Am Post i naszymi czytelnikami.

Jaka była geneza powstania Kubańskiego Klubu Anarchokapitalistycznego?

Kubański Klub Anarchokapitalistyczny narodził się po tym, jak mój przyjaciel Joisy García otrzymał parę filmów od znajomego z zagranicy. Były to między innymi nagrania wykładów Jesúsa Huerty de Soto, które sprawiły, że zagłębiliśmy się w tę filozofię polityczną. Jak słusznie zauważa Huerta de Soto, jest to kierunek prawdziwie zgodny z ludzką naturą.

Wierzę, że każda istota ludzka jest z natury anarchokapitalistą. Wszyscy pragniemy wolności, postępu i szczęścia.

Wtedy właśnie Joisy García podsunął mi ideę klubu, który miał przynieść nowe spojrzenie na ludzkość oraz rozbudzić w ludziach pragnienie wolności i szczęścia. I oto jesteśmy.

Co proponowałbyś zmienić na Kubie w pierwszej kolejności? Czy naród może zainicjować transformację?

Według nas w pierwszej kolejności należałoby zmienić właśnie ludzkie myślenie. Wydaje się, że reżim przeżywa kryzys i musi wprowadzić zmiany. I choć zmiany te dyktowane są przez „bogów władzy”, jest szansa na obranie kierunku przyszłościowego.

Jak powiedziałem, przemiany na Kubie nie są dobrowolne, lecz wymuszone. Reżim nie może zwlekać ani chwili dłużej – rzeczywistość i prawda zwyciężają.

„Bogowie władzy” są zmęczeni i chcą wydeptać ścieżkę dla swoich następców, którzy, rzecz jasna, nie reprezentują większości Kubańczyków. Właśnie dlatego uchwalili nowe prawo o zagranicznych inwestycjach. To jest ich spadek.

Czy jesteście uznawani za opozycję, czy jedynie zwolenników pewnych ideologii?

Uznaje się nas za opozycję, choć w pierwszej kolejności celem klubu jest krzewienie nowych, alternatywnych sposobów myślenia.

Jak wyrażacie i szerzycie idee wolnościowe na Kubie?

Klub prowadzi instytut posiadający bibliotekę cyfrową, której używamy do szerzenia idei libertariańskich dzięki krajowej sieci niezależnych bibliotek.

Organizujemy konferencje poświęcone austriackiej szkole ekonomii, prawu policentrycznemu i innym tematom związanym z wolnorynkową anarchią.

Jakie przeszkody napotykacie?

Mamy trochę barier do pokonania. Jeden z członków klubu został zatrzymany. Grożono mu i kazano porzucić swe poglądy, ale się nie poddajemy.

Ilu macie członków?

Oficjalnie klub liczy 10 osób.

Dlaczego wrzucacie dowody osobiste członków Klubu na swoją stronę na Facebooku?

Umieszczamy je dla bezpieczeństwa. Innymi słowy: to czyni z nas osoby publiczne i zmusza rząd do większej powściągliwości wobec nas. Dzięki temu społeczność międzynarodowa może pomóc nam uchronić się od niesprawiedliwości.

Czy bylibyście w stanie poprowadzić na Kubie konferencję anarchokapitalistyczną?

Jak już mówiłem, mamy w planach organizację konferencji – zobaczymy czy nam na to pozwolą. Będzie bardzo trudno, ale spróbujemy. Tutaj wszystko jest nielegalne.

Czy uważasz, że Kubańczycy zaakceptowaliby idee wolności i szanowali prawa innych?

Oczywiście. W przeszłości Kubańczycy akceptowali idee wolności i szanowali wolność innych. Teraz naszym zadaniem jest ich edukować. My, Kubańczycy, już zapomnieliśmy jak to jest być wolnym.

Włącznie z ideą własności prywatnej?

Na Kubie nie ma własności prywatnej. Samozatrudnieni pracownicy nie są w sektorze prywatnym, lecz quasi-prywatnym. Wszelka własność prywatna, istniejąca na Kubie, skupia się w rękach rządzącej elity.

Jak powszechny jest na Kubie czarny rynek?

Kubańczycy żyją na czarnym rynku. Rząd wie o tym, lecz nic z tym nie robi, obawiając się niepokojów społecznych. Interwencja nadchodzi jedynie w wypadku zagrożenia dla prywatnych interesów rządzących.

Czy otrzymujecie pomoc od zagranicznych organizacji?

Otrzymujemy pomoc z hiszpańskiego Instytutu Misesa, w postaci wielu plików cyfrowych. Pomagają nam również inni, chociażby w uruchomieniu kubańskiego Instytutu Misesa.

[1]„Akty odrzucenia (actos de repudio) są to zorganizowane przez urzędników państwowych, bądź masowe organizacje prorządowe, zbiórki lub demonstracje, podczas których krytykuje się i atakuje (niekiedy również fizycznie) osobę lub osoby, z powodu ich tak zwanych kontrrewolucyjnych działań lub poglądów”. – http://cubanexilequarter.blogspot.com/2009/12/acts-of-repudiation-mariel-1980-and.html

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress