Gromada: Reforma imigracyjna Davida Camerona
Wpis z cyklu: Okiem libertarianina, autor: Grzegorz Gromada
Swoboda przemieszczania się jest jedną z podstawowych cech wolności. Coś, co dzisiaj dla Europejczyków wydaje się normalne, kilkadziesiąt lat temu było olbrzymim wyzwaniem politycznym. Reprezentujące interesy poszczególnych narodów państwa pilnie strzegły swoich granic w obawie przed najazdem obcych. Zamiast współpracy dominował duch rywalizacji, panowała nieufność i propaganda dyskredytacji. Ówczesna sytuacja mieszkańców Starego Kontynentu była i tak komfortowa w porównaniu z tą, jaka panuje w innych zakątkach świata. Nadal istnieją państwa, które nie tylko ograniczają możliwość wyjazdu swoich obywateli za granicę, ale uniemożliwiają im podróżowanie po własnym kraju. W dynamicznie rozwijających się Chinach osoby zamieszkujące rolnicze prowincje muszą uzyskać pozwolenie od naczelnika wsi na opuszczenie swojego domu i imigrację do miasta; są przypisani do ziemi.
Obywatele Unii Europejskiej, dzięki ratyfikowaniu w 1985 roku umowy z Schengen, uzyskali prawo do niczym nieskrępowanego podróżowania po krajach członkowskich. Kolejnym krokiem było uchwalenie w Nicei w roku 2000 Karty praw podstawowych gwarantującej możliwość zatrudnienia na terenie Unii. Stała się ona częścią traktatu lizbońskiego (rok 2007). Od tej chwili obywatele wszystkich państw, które ratyfikowały traktat, uzyskali prawo do swobodnego wyboru miejsca zamieszkania i zatrudnienia w dowolnym kraju Unii.
Wydawać by się mogło, że osiągnęliśmy stan idyllicznej szczęśliwości. Proponowane przez premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona reformy imigracyjne pokazują jednak, że tak nie jest. Unia Europejska nie jest wytworem myśli libertariańskiej. Rządzi nią rozrastający się do granic absurdu aparat biurokratyczny, którego dziełem są kolejne regulacje prawne, ograniczające przede wszystkim wolną przedsiębiorczość i promujące politykę redystrybucji. Na domiar złego, rządy państw członkowskich kontynuują politykę tzw. państwa dobrobytu dla wszystkich, czyli państwa opiekuńczego. David Cameron odważył się przedstawić te problemy oficjalnie na forum europejskim. Anglicy, jak wszystkie narody europejskie po drugiej wojnie światowej, ulegli socjalistycznej zarazie, na szczęście w stopniu znacznie bardziej umiarkowanym niż ich kontynentalni koledzy. Reformy imigracyjne proponowane przez Camerona składają się z trzech głównych postulatów:
1. Osoby wybierające się do UK powinny posiadać gwarancję zatrudnienia, jeżeli z jakichś powodów jej nie będą miały lub nie znajdą pracy przez najbliższe sześć miesięcy, zostaną deportowane.
2. Zostanie wprowadzony okres czteroletniej karencji dla imigrantów do korzystania z zasiłków socjalnych.
3. Zakazane zostanie udzielanie zasiłków dzieciom, które mieszkają w kraju ojczystym imigranta.
Imigranci podejmują decyzję o opuszczeniu własnego kraju z różnych powodów. Nas interesować będzie wyłącznie imigracja zarobkowa w ramach Unii Europejskiej, gdyż takiej dotyczą reformy. Otóż należy podkreślić, że emigrant decyduje się na wyjazd na własne ryzyko. Ludzie wolni powinni być za siebie w pełni odpowiedzialni. Tak też powinni korzystać ze swojej wolności. Nie może być sytuacji, w której emigrujemy w nadziei, że obywatele obcego państwa zaopiekują się nami. Przybywający do danego kraju człowiek nie może być obciążeniem dla jego mieszkańców. Niemniej pierwszy punkt reformy jest z libertariańskiego punktu widzenia nie do przyjęcia. Nie ma idealnego rozwiązania dla tej kwestii. Gwarancja zatrudnienia wydaje się najmniej ułomną [1]. Nakłada ona jednak obowiązek udowodnienia przez osobę niemogącą wykazać się legalnym zatrudnieniem przez sześć miesięcy, że potrafi samodzielnie utrzymać się przy życiu. Jest to bardzo głęboka ingerencja państwa w sprawy osobiste, której zawsze będę przeciwny. Następuje tutaj odwrócenie podstawowej zasady prawnej: Actori incumbit probatio – na powodzie spoczywa ciężar dowodu. To nie imigrant powinien udowadniać, że ma pieniądze i skąd one pochodzą, ale urzędnik. Dlatego też decyzja o ewentualnej deportacji powinna zapaść wyłącznie po popełnieniu przez emigranta przestępstwa i skazaniu go przez sąd prawomocnym wyrokiem, a nie po utracie pracy. To, jaki styl życia obiera wolny człowiek, jest jego prywatną sprawą – nawet, jeżeli decyduje się on na bezdomność.
Druga i trzecia propozycja reformy są w mojej opinii krokiem we właściwym kierunku. System opieki socjalnej nie może być bodźcem do emigracji [2]. Imigranci nie mogą kalkulować, że po kilku latach pracy nabędą prawo do minimalnej emerytury. Nie powinni liczyć na to, że państwo będzie dofinansowywało edukację ich dzieci, czy wysoko ubezpieczało. Największym błędem jest jednak przyznawanie zasiłków dla bezrobotnych. Ich wysokość w Wielkiej Brytanii dorównuje niemal minimalnym płacom w krajach Europy Wschodniej. Co więcej, zasiłek ten można wypłacać osobom, które powróciły już do macierzystego kraju. Imigranci są gośćmi. Nie wnieśli nic do ogólnego bogactwa gospodarzy. Mają taką możliwość, ciężko pracując i udostępniając swoją wiedzę i talent. Premier Cameron pragnie wprowadzić czteroletni okres karencji. W moim odczuciu to bardzo hojna propozycja, zważywszy, że bogactwo budowały pokolenia. Z drugiej strony przyznając komuś prawo do zasiłku, państwo tworzy sobie klientelę, która odwzajemnia się w kolejnych wyborach. To bardzo groźne zjawisko, którego skutki odczuwamy do dzisiaj w całej Europie. Jak uczy nas historia, zwłaszcza Polski, przywileje łatwo się daje, a trudno zabiera. Kolejnym negatywnym zjawiskiem jest redystrybucja bogactwa. Jednostki najbardziej przedsiębiorcze, zamiast pomnażać kapitał i przyczyniać się w ten sposób do powstawania nowych miejsc pracy, zasilają własnymi pieniędzmi system opieki, który zawsze będzie miał tendencje do rozrastania się i ich marnotrawienia.
Libertarianie mają obowiązek odnieść się do proponowanych reform Camerona. Nasze działania powinny zmierzać w kierunku ograniczania państwa i jego wpływu na obywateli. Przyszło nam żyć w okresie wzmożonej walki z pozostałościami socjalizmu. Europa, jak napisałem we wstępie, osiągnęła bardzo wiele na drodze do wolności. Uważam, że powinniśmy popierać każdą reformę przybliżającą nas do libertariańskiego ideału. Reformy imigracyjne proponowane przez Davida Camerona nie są idealne, niemniej jednak uważam, że – z uwzględnieniem powyższych zastrzeżeń – powinny zainteresować nasze środowisko.
Przypisy:
[1]Jesus Huerta de Soto „Sprawiedliwość a efektywność” s. 222.
[2]Ibid., s 221.
Autor: Grzegorz Gromada
Korekta: Agnieszka Płonka
Źródło: libertarianin.org
Źródło zdjęcia: http://static.polskieradio.pl/d9b921eb-c911-4f74-bf08-3b635bcdfc57.file