Gromada: Górnicy kontra wolny rynek
Rzecz się dzieje na Górnym Śląsku, a dokładniej w czternastu kopalniach Kompanii Węglowej. Z opublikowanego przez rząd opracowania możemy się dowiedzieć, że wyżej wspomniana spółka generuje 200 mln złotych strat na działalności operacyjnej miesięcznie. Do każdej wydobywanej tony węgla kamiennego państwo zmuszone jest dopłacać 42 zł, a wartość ta rośnie i w listopadzie 2014 roku sięgnęła już 66 zł. W 11 miesięcy ubiegłego roku KW straciła na sprzedaży węgla 1 mld 140 mln złotych, a zobowiązania na koniec listopada sięgnęły 4,2 mld złotych. W zależności od cen rynkowych węgla, utrzymanie Kompanii Węglowej przy życiu do 2020 roku będzie kosztować obywateli RP od 10 do 25 mld złotych. Jako ciekawostkę dodam, że w 2014 roku na nagrody, deputaty i odprawy została utworzona rezerwa w wysokości 500 mln złotych. Informacją ogólnie dostępną, choć niezwykle ważną jest to, że spółka należy w 100% do skarbu państwa. Podkreślam ten fakt, gdyż ma on doniosłe znaczenie, o czym napiszę poniżej.
W pierwszym odruchu zdrowego rozsądku, rząd miał plan naprawy sytuacji. Zakładał on wygaszenie wydobycia w czterech najbardziej nierentownych kopalniach, wyodrębnienie ich z KW i przeniesienie do Spółki Restrukturyzacji Kopalń S.A. Posunięcie takie wiązało się nieuchronnie ze zwolnieniami, ale i nadzieją dla pozostałych 10 kopalń na rentowne wydobycie węgla. Na odpowiedź górników nie trzeba było długo czekać. Zostało ogłoszone pogotowie strajkowe, strajk pod ziemią i protesty naziemne z groźbą wycieczki na Wiejską w Warszawie.
W tym miejscu chciałbym na chwilę przerwać tę relację. Jeżeli komukolwiek wydaje się, że w 1989 roku Polacy obalili socjalizm, to jest w wielkim błędzie. W 1989 roku obaliliśmy „komunę”, czyli dyktaturę PZPR. Nastąpiło częściowe urynkowienie gospodarki, która zgodnie z zapisem obowiązującej konstytucji ma mieć nadal charakter społeczny. Myślę, że nikt tak do końca nie umie wyjaśnić, jak w praktyce ma to działać, gdyż przypomina to próbę zmieszania wody z oliwą. Pozostawia jednak furtkę dla związków zawodowych i socjalistycznych polityków do mieszania się w sprawy gospodarcze. Powracając do sytuacji w Kompanii Węglowej: gdyby była to spółka w pełni prywatna, której właściciele – w wyniku swojej indolencji, niesprzyjających warunków rynkowych, silnej konkurencji lub mieszaniny tych czynników – doprowadziliby firmę do takiego stanu, zostałaby ona natychmiast wystawiona na sprzedaż lub zlikwidowana. Żaden prywatny inwestor nie dokładałby takich pieniędzy do wydobycia. Górnicy, gdyby zaczęli strajkować, skróciliby tylko agonię firmy, czego prawdopodobnie mieliby świadomość i nie dopuściliby się tego. Gdyby… Ale Kompania jest spółką skarbu państwa. A to oznacza, że rząd może, ba, musi pomóc. Zwłaszcza że rok 2015 jest rokiem wyborczym.
W wyniku strajku zostało podpisane porozumienie. Rząd zagwarantował, że żaden górnik dołowy nie straci pracy oraz że żadna kopalnia nie zostanie zlikwidowana. Na miejsce starej powstanie nowa Kompania Węglowa, zaś cztery najbardziej nierentowne kopalnie trafią do Spółki Restrukturyzacji Kopalń S.A. Wydłużono odprawy i poprawiono pakiet osłonowy. Zatrudnieni na dole górnicy, którzy mają 4 lata do emerytury, mogą udać się na specjalne urlopy górnicze z pensją wynoszącą 75% dotychczasowej. Pracownicy przodków mający 3 lata do emerytury – na analogiczne trzyletnie urlopy. Pozostali pracownicy w razie zwolnienia otrzymają 12-miesięczne odprawy plus odprawy ustawowe w wysokości od 1 do 3 miesięcznego wynagrodzenia. A co zyskał rząd? Rządowi wydawało się, że zyskał spokój przed wyborami. Dzisiaj już wiemy, że tak nie jest, gdyż do strajku przystępują górnicy Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz rolnicy. Skoro w ramach społecznej gospodarki rynkowej można pomóc jednym, to czemu nie następnym? Rząd popełnił fatalny błąd, za który zapłaci całe społeczeństwo.
W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na rolę „wolnych” mediów i „niezależnych” komentatorów ekonomicznych. Kiedy rząd prezentował swój plan restrukturyzacji KW, byliśmy bombardowani niewiarygodną ilością informacji o wielkości strat generowanych przez spółkę. Straty były odmieniane przez wszystkie przypadki, dzielone na dni, miesiące, kwartały i lata. Mogliśmy się dowiedzieć, ile przeciętny Kowalski dopłaca do tony węgla i jak to rujnuje domowe budżety. Kiedy rząd ugiął się pod dyktatem związków zawodowych, media i komentatorzy zapomnieli o poprzednim przekazie i wychwalają porozumienie, zgodę, wręcz dalekowzroczność stron konfliktu. Liczby się jednak nie zmieniły. Rząd zamknął usta górnikom naszymi pieniędzmi. Dokona grabieży wszystkich obywateli Polski w postaci przymusowych podatków, które przetransferuje do górników. Cena wydobywanego węgla nie zmieni się, a nierentowne kopalnie będą nadal dotowane. Będziemy zmuszeni płacić za opał więcej, przez co ucierpią pozostałe gałęzie przemysłu i usługi. Płacąc więcej górnikom, kupimy mniej chleba, ubrań, sprzętu RTV i AGD. Będziemy zmuszeni podzielić się naszymi ciężko zarobionymi pieniędzmi z górnikami tylko dlatego, że grożą nam użyciem siły fizycznej, są w stanie sparaliżować życie stolicy, a nawet obalić rząd. Chciałbym, żeby wszyscy zrozumieli, że przez ich żądania zmniejszy się popyt na artykuły wszystkich branż, a ludzie będą przez to tracić pracę. Jeżeli w sieci dyskontów spadnie sprzedaż, prywatny właściciel nie będzie oglądał się na zapis o społecznej gospodarce rynkowej, tylko zwolni zbędną kasjerkę. Takich osób mogą być setki – tylko że będą rozproszone i ich krzyku rozpaczy nikt nie usłyszy, a już na pewno nie rząd. Jeżeli będziemy kupowali wszystkiego mniej, to czy kupimy więcej węgla? Oczywiście, że nie. Redystrybucja ma krótkie nóżki. Obdarowany w pierwszym momencie zyskuje, po jakimś czasie gospodarka wraca do stanu sprzed interwencji i wówczas okazuje się, że do kopalń znowu musimy dokładać olbrzymie miliony. Jestem przeciwny własności państwowej, gdyż prowadzi ona nieuchronnie do zubożenia całego społeczeństwa. Co więcej, wiąże się z przemocą fiskalną, redystrybucją i interwencjonizmem. Jest pożywką dla związkowych liderów i nominowanych politycznie prezesów, członków rad nadzorczych i zarządów. Należy natychmiast zerwać z gospodarką socjalistyczną i przeprowadzić ostateczną prywatyzację wszystkich państwowych firm. Tylko wówczas pracownicy będą w stanie zrozumieć, że wynagrodzenie jest pochodną ich pracy i zysku przedsiębiorstwa. Nikt o zdrowych zmysłach nie żąda podwyżek lub trzynastek od szefa w prywatnej firmie, która przeżywa trudności finansowe – a górnicy żądają deputatów i czternastek. Na koniec mam dla rządu dobrą radę. Nic tak nie uzdrawia sytuacji jak wolny handel. Powinniśmy znieść wszelkie cła na importowany węgiel. Rzeczpospolitą tworzą wszyscy Polacy, nie tylko górnicy; dajmy szansę większości kupować taniej.
Autor: Grzegorz Gromada
Korekta: Agnieszka Płonka
Źródło: libertarianin.org
Źródło obrazka: biznes.interia.pl