Przewrotny nobel
Królewska Szwedzka Akademia Nauk ogłosiła tegorocznego laureata nagrody im. Alfreda Nobla z dziedziny nauk ekonomicznych. Nie chciałbym zajmować się w niniejszym artykule badaniami Tirole’a, lecz chciałbym z własnej perspektywy ocenić okoliczności wyróżnienia, nie zaś podejmować dywagacje odnośnie treści nagrodzonej pracy. Dostrzegając tematykę prac Jeana Tirole śmiem twierdzić, że wyróżnienie to zyskało pewne polityczne zabarwienie.
Analiza regulacji monopoli i oligopoli to powód, dla którego badacz z Uniwersytetu w Tuluzie otrzymał nagrodę. Komentatorzy zwracają uwagę, że komisja miała na celu przypomnienie ważnego problemu gospodarczego jakim jest powstawanie monopoli na rynku, ku zdziwieniu większości, która oczekiwała wyróżnienia pracy na temat ostatniego kryzysu na rynkach finansowych. Główną przesłanką prac Tirole’a jest fakt, że instytucje państwowe powinny dostosowywać swoje działania do rynków, które regulują i kontrolować monopole. Warto na chwilę się tu zatrzymać. Czym jest monopol? Wymieńmy trzy cechy tej struktury rynkowej:
-
Obecność jedynego dostawcy danego dobra lub usługi.
-
Istnienie barier zabezpieczających danego monopolistę przed wejściem na rynek konkurencji (m.in. ustawodawstwo, prawo patentowe, dofinansowania sektora monopolistycznego).
-
Brak konkurencyjnych zamienników danego dobra lub usługi.
Monopol może powstać samoistnie, w sytuacji kiedy dostawca dotrze do unikatowego towaru lub usługi, jednak na rynku jest to sytuacja przejściowa, chwilowa. Pożądana oczywiście jest konkurencja idealna.
Źródło: http://coin.wne.uw.edu.pl/tkopczewski/MIKROsite/dosk_konkurencja.htm
Na rynku bez barier i regulacji (tak upatrzonych przez laureata nagrody), konkurencyjni prywatni inwestorzy rozpoczną pracę nad danym towarem lub usługą, bądź ufundują badania nad substytutem. Przez pewien czas, gdy potencjalny monopolista utrzymuje cenę powyżej rynkowej (nie służy konsumentom, utrudnia im dostęp do danego dobra) tworzy tym większy sygnał dla inwestycji potencjalnej konkurencji, im większą cenę stosuje (w porównaniu do rynkowej). Wspomina o tym wielki filozof, Murray Rothbard:
Cena wolnorynkowa jest konceptualnie identyfikowalna i definiowalna, natomiast ’cena konkurencyjna’ nie jest. Monopolista, jako beneficjent przywileju monopolowego, będzie w stanie uzyskać cenę monopolową na swój produkt, jeśli krzywa popytu na ten produkt jest nieelastyczna, albo wystarczająco mniej elastyczna, powyżej ceny wolnorynkowej. Na wolnym rynku każda krzywa popytu, na której firma sprzedająca dany produkt opiera swoje kalkulacje, jest elastyczna powyżej ceny wolnorynkowej; w przeciwnym razie firma podniosłaby cenę, by zwiększyć przychód. Przywilej monopolowy czyni krzywą popytu konsumpcyjnego mniej elastyczną, gdyż konsumenci nie mogą zakupić produktów potencjalnych konkurentów. [1]
Mając na uwadze nasz kraj, wystarczy spojrzeć na monopol Poczty Polskiej czy swego czasu PKP. Komentowanie skutków funkcjonowania tych monopoli jest zbędne. Sztucznie wytworzone bariery pod osłoną agresji państwowej (monopol użycia siły) nie dopuszczają konkurencji w tym zakresie.
Źródło: http://mst.mimuw.edu.pl/lecture.php?lecture=mie&part=Ch13
Co innego jednak, gdy na rynku istnieje jedna dominująca firma. Weźmy tu za przykład Google albo Facebook. Ten drugi będzie dotąd służył konsumentom, dokąd dalej będzie komfortowym portalem społecznościowym umożliwiającym w komfortowy sposób wymianę danych i komunikację pomiędzy ludźmi z całego świata. Jeżeli jednak ten portal przestanie być wygodny, wprowadzając niedogodne opłaty za korzystanie z tych usług albo poszerzy w sposób nieadekwatny ilość reklam, pojawi się nowy portal, który wpasuje się lepiej w gusta konsumentów. Wyróżnia się przywileje monopolistyczne, które pozwalają na tworzenie tych struktur rynkowych: licencje, standardy jakości, ograniczenia liczby imigrantów (które stanowią zakaz konkurencji ze strony pracowników), prawa o ochronie surowców naturalnych, patenty. Za bardzo nie rozumiem przesłania pracy laureata nagrody Nobla, w którym miejscu chce zwiększyć interwencje państwa w struktury monopolu, skoro to właśnie władza państwowa przyczynia się do ich tworzenia?
Znów Rothbard:
Na wolnym rynku prawem tym dysponują wszyscy w stopniu nieograniczonym; tutaj, jednakże, rząd przyznaje specjalne przywileje i to właśnie one stanowią źródło dodatkowych dochodów z ustanowienia ceny monopolowej. Monopolista czerpie więc dodatkowe korzyści nie z posiadania przywileju nadanego mu przez rząd. Korzyść ta, w przeciwieństwie do zysków, nie zanika w dłuższym okresie; ma ona charakter trwały tak długo, jak długo obowiązuje przywilej i nie zmieniają się wartościowania konsumentów. [2]
Tirole tłumaczy ostatni kryzys błędami w zakresie regulacji. Skąd więc wzięła się bańka na rynku nieruchomości? Czy ówczesne regulacje były zbyt małe, czy zbyt duże? A może źle ukierunkowane? Skąd wziął się wszechobecny i tak łatwo dostępny wtedy kredyt? Z całą pewnością nie był to kredyt po oprocentowaniu rynkowym. Co więcej, przyczynił się do tego nie kto inny jak państwowy monopolista – FED, bank centralny USA, monopolista na rynku pieniężnym Stanów Zjednoczonych! Z tego też względu wydźwięk teorii opowiadającej się za ulepszeniem regulacji państwowych jest niespójny. Bowiem z jednej strony postuluje się walkę z monopolami za pomocą regulacji, a z drugiej tworzenie aparatów regulujących i monopolistycznych (jak np. bank centralny) i wyróżnienie ich jako monopoli do zwalczania tego typu struktur na rynku. Nie trzeba wnikliwie badać pracy nagrodzonego – polityczne zabarwienie ma już sama jej tematyka. Cieszyć może nas, Europejczyków, jedynie fakt, że laureatem tej nagrody został człowiek ze Starego Kontynentu, gdyż do tej pory 85% laureatów było Amerykanami.
Ściślej rzec ujmując, tegoroczna nagroda w dziedzinie nauk ekonomicznych to zabarwione politycznie i mainstreamowe wyróżnienie, mające na celu naukową legitymację dla obecnych działań na rynkach finansowych. Fredrich von Hayek na pewno przewraca się w grobie, jako laureat tej samej nagrody i naukowiec o tak odmiennym nastawieniu do postrzegania gospodarki. Miejmy nadzieję, że dogłębna analiza ostatniego kryzysu wskaże na prawdziwe jego przyczyny i obecny aparat władzy porzuci ponowne urozmaicenie regulacji i zaprzestanie spychać nas w kolejny krach. To nadmiar i złożoność regulacji powoduje zaburzenia na rynku, a nie ich brak! Faktyczny brak regulacji tworzy spontaniczny porządek, który w przeregulowanej gospodarce dałby świeży oddech i chwilę wytchnienia od balansowania na granicy wypłacalności.
[1] – Murray Rothbard, Interwencjonizm, czyli władza a rynek, przekład: Rafał Rudowski, wydanie pierwsze – Warszawa 2009r. Fijor Publishing Company, str. 53
[2] – Murray Rothbard, Interwencjonizm, czyli władza a rynek, przekład: Rafał Rudowski, wydanie pierwsze – Warszawa 2009r. Fijor Publishing Company, str. 55
Autor: Filip Ozimek
Źródło: libertarianin.org