A A +

Pogodzić Boga z wielkim przyrodnikiem

17 maja 2014 Publicystyka

Wydawałoby się, że odkąd zniknęła w „Najwyższym Czasie” rubryka [1] poświęcona polemice kreacjonizmu z neodarwinizmem, temat uległ wyczerpaniu, a spora część konserwatywnych środowisk kwestionujących teorię ewolucji przyjęła do wiadomości swoją porażkę. W bezkompromisowy sposób Adamczyk wygrał spory z Pajewskim i Jodkowskim na łamach tego zacnego tygodnika, nie zostawiając na adwersarzach suchej nitki. Gorycz porażki w tej jakże ważnej dyskusji winna czegoś kreacjonistów nauczyć. Niestety, niedoczekanie, jest to jedna z tych grup, które nigdy nie mają dosyć.

Spore grono konserwatystów wciąż odrzuca teorię ewolucji motywując swój sprzeciw rzekomą niezgodnością z chrześcijańskim episteme.

Na portalu Myśl konserwatywna jakiś czas temu pojawił się tekst Luisa Dufaura, dyrektora brazylijskiego Instytutu Plinia Correa de Oliveiry, prymitywnie atakujący ewolucjonizm, jak i samą postać Karola Darwina. Czy warto podjąć się polemiki? Richard Dawkins zawsze odrzucał tego rodzaju propozycje ponieważ, jak sądził, niepotrzebnie nobilitują one koncepcję ID (Intelligent Design) i mogą wprowadzić opinię publiczną w błąd, sugerując jakoby ID nosiło w sobie znamiona jakiejkolwiek naukowości. Mam w tej kwestii nieco odmienne zdanie – uważam, że warto podejmować dyskusję, ponieważ wobec oczywistych kłamstw i bzdur nie można przechodzić obojętnie.

Tekst Dufaura pt. „Teoria Darwina” jest zlepkiem prostackich, prymitywnych i niczym nie popartych argumentów.

Creation vs EvolutionWarto przypomnieć, że 155 lat temu ujrzała światło dzienne jedna z największych prac w dziejach ludzkości, a sama teoria ewolucji stała się jedną z najbardziej doniosłych myśli, jaka kiedykolwiek zaświtała w ludzkim umyśle. Z jednej strony prostotą wyjaśniała złożoność, z drugiej zaś dla wątpiących odzierała życie i świat z sensu. Zarzuca się, że Karol Darwin, nawet jeśli nie zamierzenie, to jednak pozbawił świat celu i moralności, które do tej pory służyły nam jako podpora w zmaganiach z otaczającą nas rzeczywistością. Tekst Dufaura obwinia Darwina niemalże za wszystko – relatywizm moralny, krwawy ateizm, hitleryzm, marksizm, eugenikę etc.

Argumentacja jest ohydna i pełna uproszczeń, balansuje ona na poziomie socjalistycznej retoryki. Ewolucjonizm jest atakowany z podobną częstotliwością co kapitalizm. Ten pierwszy rzekomo ma odpowiadać za upadek tradycyjnych wartości, drugi natomiast za rozwarstwienie społeczne i skąpstwo. Być może problemu by w ogóle nie było gdyby Darwin nie rozciągnął doboru naturalnego na człowieka, czym rzeczywiście zachwiał dotychczasowe spojrzenie na miejsce naszego gatunku we wszechświecie. Uczeni duchowni uznali to za niedopuszczalne. W kilkanaście lat po wydaniu przez Darwina swojego opus magnum, ”O pochodzeniu gatunków”, ewangelicki naukowiec Henry Drummond jako pierwszy podjął wyzwanie, jakie postawiła przed wiarą teoria ewolucji. [2] Drummond próbował okiełznać zasady ewolucyjne zestawiając je z duchowością człowieka. Zagadnieniu temu poświęcił swoje najważniejsze dzieło – The Ascent of Man. Stało się jasne, że konflikt na tym tle wynikał ze sporu osób, które dosłownie interpretowały zapisy biblijne oraz ludzi, którzy nieco szerzej i luźniej pojmowali zawarte w Biblii przesłanie. W książce „Dylematy ewolucji” ks. prof. Michał Heller i nieżyjący już abp Józef Życiński dostrzegają zarzewie całego problemu. Czynnikiem, który utrudnia dialog w tej sprawie jest rola i miejsce Boga w procesie powstania życia. Połączenie ewolucjonizmu z chrześcijańską wizją i porządkiem świata jest trudne do zaakceptowania przez tych, którzy „niedostatecznie dowartościowują tezę o immanentnej obecności Boga w przyrodzie.” [3] Jeśli Bóg Stwórca jest pozaświatowy, to w którym momencie ingerował w cały ten proces? I dlaczego akurat w tym danym momencie? Ks. prof. Heller ucina te dywagacje stanowczo – „musimy zachować świadomość prawdy, którą Apostoł Paweł głosił Ateńczykom na Areopagu: prawdy o tym, iż w Bogu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”. [4] Jeśli przyjmie się założenie, że proces ewolucyjny jest ze swej natury deterministyczny, wówczas teolodzy nie popadają w żaden konflikt z materialistyczną wizją Karola Darwina.

W tekście Dufaura znajdujemy, oprócz oczerniania i ataków personalnych na Darwina, również argument o koszmarze bioróżnorodności. Dufaur pisze – „Wedle nieznających żadnych zahamowań ewolucjonistów życie wynalezione od początku do końca umożliwiłoby nam zanurzenie się w raju bioróżnorodności.”[5]

Dufaur pisząc to wykazuje się kompletną nieznajomością podstaw teorii ewolucji – łapie się on na podobny błąd, który cechuje wszystkich negujących neodarwinizm – mianowicie chodzi o problem powstania życia. Tego sama teoria ewolucji nie porusza, ba! nawet nie próbuje – zagadnieniem samorzutnego powstania życia zajmuje się abiogeneza. Darwinizm sensu stricto działa później.

Organizmy biologiczne są zdecydowanie bardziej skomplikowane niż mogło się to uczonym w tamtych czasach wydawać. Aby rozwiać nieco wątpliwości, Karol Darwin swoje wiekopomne dzieło zakończył następującymi słowami – „Wzniosłe zaiste jest to pogląd, że Stwórca natchnął życiem kilka form lub tylko jedną i że gdy planeta nasza podlegając ścisłym prawom ciążenia dokonywała swych obrotów, z tak prostego początku zdołał się rozwinąć i wciąż się jeszcze rozwija nieskończony szereg form najpiękniejszych i najbardziej godnych podziwu”. [6] Nawet jeśli Darwin na pewnym etapie swego życia zwątpił w wiarę, co było wywołane śmiercią córki (w listach do żony Emmy pisał o tym wyraźnie), to jednak nigdy nie próbował do końca odrzucić idei boskiego kreatora.

Tytan biologii ewolucyjnej J. M. Smith sugerował, że zakończenie przez Darwina w ten sposób swego dzieła wynikało z niemożliwości bezpośredniego eksperymentalnego wyjaśnienie pochodzenia życia, stąd też jak się przypuszcza, Darwin pozostawił tę kwestię Bogu. [7] Być może dzisiaj zmieniłby ten akapit.

Niektórzy kreacjoniści i zwolennicy ID swoją argumentację opierają na fakcie, że Darwin zaatakował, bądź też wszedł na teren, gdzie dotychczas działał Stwórca. Rzeczywiście, obalenie przez Darwina argumentu z projektu zaproponowanego przez Williama Paleya w ”Natural Theology” musiało początkowo wywołać zakłopotanie. Tym co spowodowało gwałtowną zmianę myśli u Darwina była podróż na pokładzie „Beagle” – w szczególności pobyt na Galapagos. Heller z Życińskim piszą, że ”życie w znanej nam postaci powstało na drodze ewolucji.” – to stwierdzenie stanowi punkt wyjścia do obecnych rozważań. Kwestionowanie prac Darwina, które powstały w czasach, kiedy w fizyce panował mechanicyzm, wydaje się być w świetle współczesnych zdobyczy nauki w jakiś sposób uzasadnione. Niemniej jednak dzisiejsza wiedza zamiast przeczyć Darwinowi ugruntowała jego myśl. Innymi słowy, ewolucja jest zarówno teorią, jak i faktem, a spór dotyczy nie tego, czy ewolucja rzeczywiście miała miejsce, a tego, w jaki sposób ona przebiegała. Kreacjonizm i zwolennicy ID idą w skrajność, podobnie jak w skrajność idą redukcjoniści i socjobiolodzy w postaci E. O. Wilsona czy Richarda Dawkinsa. [8]

Koncentrując się jednak na tekście Dufaura, autor konkluduje – „średniowieczny pochód został gwałtownie przerwany za sprawą procesu rewolucyjnego – postulującego gnozę, egalitaryzm i zmysłowość – który przyniósł wynaturzone zjawiska w rodzaju siejącego zniszczenie darwinizmu. „[9] Ta analogia wydaje się zupełnie niepotrzebna. Jeżeli interpretacja odkrycia doboru naturalnego będzie koncentrowała się jedynie na skutkach, jakie niesie ze sobą materialistyczna wizja życia człowieka, to rzeczywiście możemy z góry założyć, że wszystko to co ma do zaoferowania Karol Darwin w świetle chrześcijańskiej doktryny nie ma najmniejszego sensu. Tego rodzaju pogląd wyznaje wielu biologów ewolucyjnych, którzy nie potrafią znaleźć pocieszenia. Jedną z bardziej skrajnych postaci w tym temacie jest Will Provine. [10]

Z drugiej strony uleganie czy też dorabianie do teorii ewolucji wątków ideologicznych tylko dlatego, że istnieją środowiska dla których teoria ewolucji stanowi doskonały oręż do walki z religią, jest ogromnym nadużyciem i przyznaniem się do tego, że odkrycia naukowe jakkolwiek przełomowe, nie znajdują przebicia w świetle dogmatów religijnych. Luis Dufaur kontynuuje swój atak i przywołuje „grubiańskie oszustwo, w którym szkielet małpy przedstawiano jako szkielet człowieka pierwotnego, zwanego człowiekiem z Piltdown”. [11] Nie wspomina jednak o tym, kto zdemaskował tego rodzaju oszustwo – neodarwiniści z Uniwersytetu w Oksfordzie. Podobnie było z wszelkimi innymi próbami oszukańczymi (np. ”podrasowany” wygląd embrionów u Haeckla) jakich dopuszczali się biolodzy i antropolodzy na fali ówczesnej popularności teorii ewolucji. Wszystkie one zostały zdemaskowane przez ewolucjonistów i naukowców, którzy nigdy w prawdziwość teorii Darwina nie zwątpili. Teoria ewolucji zdobyła sławę nie dlatego, że promowała ateizm czy negację osobowego Boga, lecz dlatego, że wyjaśniała owe wrażenie projektu, które towarzyszyło Paley’owi, bez odniesienia się do samego projektanta.

Darwin jako pierwszy zaproponował kilka trafnych spostrzeżeń w tym zakresie – dziedziczenie, mutacja, dobór naturalny i niezbędny czas. Wierzący kosmolog Paul Davies pisze o konflikcie teologów z Darwinem następująco – „Po początkowych potyczkach, większość teologów zaakceptowała w końcu teorię ewolucji Darwina. Zadowolili się wiarą, że Bóg mógł zrealizować swoje cele poprzez mechanizm ewolucji, a nie wbrew niemu. Doszli do wniosku, że chociaż argumentacja Paleya była poprawna, to wyciągnięte przez niego wnioski były nieprawdziwe.” [12]

Luis Dufaur prorokuje, że „wedle najbardziej nowoczesnych ewolucjonistów, dzięki postępom biotechnologii, ­jeszcze przed zbiorowym wyginięciem rodzaju ludzkiego pojawiłby się na Ziemi „postczłowiek”. [13]

Zastanawiające, skąd Dufaur znalazł tego rodzaju nowinki. Żaden znany ewolucjonista nigdy nie bawił się w tego rodzaju dywagacje czy futurologię – to raczej domena transhumanistów i fantastów takich jak np. Ray Kurzweil. [14] Broniąc ruchu ID Dufaur staje po stronie ignorancji i czegoś, co wierzący uczeni nazywają ”koncepcją Boga luk” lub też ”zapchajdziury’.’ Według tej koncepcji, Bóg (ten prezentowany przez zwolenników ID) działa jedynie dorywczo i z doskoku bawi się w majsterkowicza. Ten sposób myślenia już dawno został przez teologów odrzucony. Już św. Augustyn przeczył takiej interpretacji Stwórcy uzasadniając, że Stwórca musi istnieć poza czasem, ponieważ czas jest fragmentem Wszechświata fizycznego. A więc jest nieodłączny od materii i przestrzeni. W rezultacie teologia na pewnym etapie swego rozumowania z musu przyjęła koncepcję, że Bóg jest istotą pozaczasową. Albo więc jest poza czasem i nie może weń ingerować, albo podlega takim samym prawom jak cały Wszechświat, który stworzył. W konsekwencji chrześcijańska doktryna głosi, że Wszechświat został stworzony przez Boga w akcie wolnej woli i tej reguły do dzisiaj się trzyma. Dufaur z pewnością odrzuca pojęcie Boga jako istoty koniecznej, odrzuca też z pewnością poszukiwania teorii wszystkiego, za którą nostalgicznie tęsknią fizycy. Uporządkowane zjawiska i ciała w przyrodzie powstają w wyniku procesów naturalnych i rzeczywiście nie wymagają nadprzyrodzonego wyjaśnienia, niemniej jednak nie negują również procesu deterministycznego dla całości. Darwin dzięki obserwacjom znalazł jedynie naturalne wyjaśnienie procesów i mechanizmów przyrodniczych, które z pozoru wydają się świadomie i celowo zaprojektowane. Odwołanie się w tym akurat zakresie do Stwórcy okazało się błędne. Zrozumieli to wierzący uczeni i teolodzy, którzy wydali w tej sprawie stosowne oświadczenie. [15] Nietrudno też zrozumieć zakłopotanie gorliwie wierzących naukowców kiedy co rusz pojawiają się w kosmologii koncepcje takie jak np. idea multiwersum, czy powoływanie się na fluktuacje kwantowe, które w swoich zamiarach komplikując prostotę, przewrotnie próbują obejść wizję boskiego kreatora. Nieweryfikowalne teorie wieloświata czy tzw. wszechświata z niczego (głośnym propagatorem tego rodzaju podejścia w kosmologii jest ateista Lawrence Krauss), nie przyczyniają się do wyjaśnienia tego dramatu, a jedynie go komplikują.

W ”Ukrytej melodii” astrofizyk T. X. Thuan zgrabnie ujął tego rodzaju problem – „wobec takiego dylematu człowiek nauki pomimo całej swojej wiedzy, pozostaje tak samo zaskoczony i bez sensownego wyboru jak każdy inny człowiek. Nauka nie ma żadnego zastosowania i racji tam, gdzie chodzi o wiarę (…) Jeżeli o mnie chodzi, jestem gotów postawić wszystko na istnienie Istoty Najwyższej. Hipoteza mnogości fikcyjnych i niesprawdzalnych wszechświatów nie zgadza się z moim upodobaniem do prostoty i oszczędności”. [16]

Śledząc portale, które z osobistych przekonań są mi bliskie, dostrzegam rażącą niekonsekwencję pewnych środowisk w przyjęciu tak oczywistej i doniosłej przecież teorii ewolucji. Akceptacja neodarwinizmu nie powinna być w środowisku konserwatywnym wyjątkiem, a zwykłą oczywistością i regułą. Ufam, że prace broniące teorii ewolucji pisane przez katolickich uczonych takich jak nieżyjący już abp Józef Życiński, ks. prof. Heller, Francisco Ayala czy Kenneth Miller nie tylko nie pójdą na marne, ale i zyskają spore grono entuzjastów po to tylko, aby udowodnić wreszcie, że Karol Darwin już nikogo nie straszy.

Autor: Karol Gajewy

Nadesłane dla libertarianin.org. Poglądy wyrażone w artykule są prywatnymi poglądami autora i nie muszą odzwierciedlać stanowiska całej Redakcji Libertarianin.org.

Przypisy:

[1] fragment polemik można znaleźć tutaj: http://apologetyka.com/ptkr/Members/miepaj/moje/inne/kreapolem (dostęp 04.05.2014)

[2] M. Heller, J. Życiński, Dylematy ewolucji, wyd. Uniwersum Tarnów 1996, s. 244-245.

[3] Tamże, s. 245.

[4] Tamże.

[5] Myslkonserwatywna.pl [W:] http://www.myslkonserwatywna.pl/religia/teoria-darwina/ (dostęp 04.05.2014)

[6] K. Darwin, O powstawaniu gatunków, wyd. polskie 1959.

[7] J. M. Smith, Problemy biologii, Wyd. PWN Warszawa 1992, s. 162.

[8] szerzej problem omawia ks. prof. M. Heller w swojej publikacji „Filozofia przypadku”

[9] Myslkonserwatywna.pl [W:] http://www.myslkonserwatywna.pl/religia/teoria-darwina/ (dostęp 04.05.2014)

[10] Zob. Ben Stein’s Expelled http://www.youtube.com/watch?v=hi8_PsXKz8U (dostęp 04.05.2014)

[11] Tamże.

[12] P. Davies, Kosmiczna wygrana; dlaczego wszechświat sprzyja życiu? wyd. Prószyński i s-ka, Warszawa 2008, s. 213.

[13] Myslkonserwatywna.pl [W:] http://www.myslkonserwatywna.pl/religia/teoria-darwina/ (dostęp 04.05.2014)

[14] Raymond ‚Ray’ Kurzweil (ur. 1948) amerykański futurolog, propagator transhumanizmu, dyrektor w Google.

[15] Zob. http://www.ewolucja.org/w3/d3/d37-6j.html

[16] T.X. Thuan, Ukryta melodia, wyd. Zysk i s-ka, s. 320-321.

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress