Nowy Ateizm a libertarianizm
W 2006 r. ukazała się książka biologa ewolucyjnego Richarda Dawkinsa pt. „Bóg urojony”, która rozpoczęła nowy etap w życiu dotychczasowych ateistów. Ruch Nowych Ateistów [1], zainicjowany przez Dawkinsa, wydał zorganizowanej religii wojnę. Intelektualną śmietankę tego ruchu tworzą: Sam Harris, Daniel Dennett, PZ Myers, Jerry Coyne, wspomniany Richard Dawkins i nieżyjący już Christopher Hitchens. Publikacje tych autorów w większości przypadków, z niewielkimi wyjątkami, atakują i zwalczają wiarę religijną. Jako zdeklarowany ateista i libertarianin zarazem, w niniejszym tekście spróbuję spojrzeć na ten ruch z perspektywy konsekwencji, jakie ze sobą niesie. Nie będę jednak wdawał się w argumenty za i przeciw istnieniu Boga, bo nie o tym ma być ten tekst. Z drugiej strony jest to zbyt osobista kwestia, aby próbować ją przedstawiać w taki sposób. Nie ma oficjalnego programu politycznego czy też społecznego ateistów skupionych wokół fundacji Dawkinsa, dlatego tekst należy potraktować z pewną dozą ostrożności. Przy analizie skupię się na osobie Richarda Dawkinsa, ponieważ to głównie on wysuwa postulaty Nowego Ateizmu, a reszta niejako za nim podąża. Dawkins jest siłą napędową wojującego ateizmu, którego świetnie określają słowa ks. prof. Michał Heller, że ów ewolucjonista stał się już niemalże instytucją.
Trudno znaleźć jednoznaczną deklarację Dawkinsa co do wyznawanych przez niego poglądów politycznych, nie sposób też natrafić na jakiś szczegółowy opis jak według niego miałoby wyglądać państwo. Jak sądzę, jako naukowiec unika on tego rodzaju dyskusji, gdyż te kwestie nie leżą w sferze jego zainteresowań. Niemniej jednak możemy z kilku jego lakonicznych wypowiedzi wyciągnąć pewne daleko idące wnioski Zacznijmy od pewnych nieporozumień. Jego najgłośniejsza książka pojawiła się w czasach prosperity Reagana i Thatcher, których idee sugerowały, że chciwość i egoizm są czymś pożądanym. Był to okres w którym biologia ewolucyjna przeżywała swój renesans, pojawiły się nowe koncepcje okraszone mianem socjobiologii, którą zaczęto utożsamiać z thatcheryzmem i reaganomiką. Wielu wyciągnęło wówczas wnioski, że Dawkins podobnie jak wspomniani politycy czuje niechęć i odrazę do państwa opiekuńczego. Podobnie jak dzieła Edwarda O. Wilsona, książka Dawkinsa ”Samolubny gen” miała być tego dowodem. Marek Kohn pisał: „kto zrozumie jaką rolę w życiu Richarda Dawkinsa odegrała Margaret Thatcher, ten pojmie, czym dla niego jest społeczeństwo” [2].
Kwestia polityczne dla tego wybitnego ewolucjonisty zdają się być drugorzędne, dzisiaj po wielu latach przyznaje on, że zawsze oddawał w wyborach swój głos na Partię Pracy [3]. Z pewnością więc nie jest on zwolennikiem thatcheryzmu, który utożsamia z darwinizmem społecznym. Darwinizm, zdaniem Dawkinsa, pokazuje nam jak funkcjonuje przyroda, ale i również dostarcza argumentów, jak nie budować społeczeństwa. W istocie Dawkins opowiada się za państwem opiekuńczym, nigdy też nie krył się z faktem, że bezwzględność decyzji podejmowanych przez Thatcher była dla niego przerażająca. Próbując gdzieś zaszufladkować tego wybitnego ewolucjonistę, do jakiejś opcji politycznej, przychodzi na myśl jedynie socjaldemokracja. Dawkins utożsamia wszystkie te kwestie, które bliskie są lewicowym liberałom. Chociaż pewnie gdyby zapytać go wprost o swoje poglądy, jak mniemam odpowiedziałby, że jest klasycznym liberałem. Nowi Ateiści opowiadają się za państwem świeckim, mocno opiekuńczym. Państwo to przede wszystkim miałoby bezwzględnie odrzucić nauczanie religii w publicznych szkołach, co w jakiś sposób jest zgodne z libertariańską wizją. Niemniej jednak, nie wiadomo jakie jest podejście Dawkinsa i Nowych Ateistów do prywatnych i wyznaniowych szkół. Ataki na religię sugerują, że Dawkins nie poprzestałby na „oczyszczeniu” jedynie sfery publicznej z religijnych naleciałości. Krytyka rzekomej indoktrynacji dzieci przez gorliwie wierzących rodziców i nauczycieli nie ogranicza się jedynie do sfery publicznej. Dawkins idzie dalej, w swoich programach odwiedza prywatne szkoły ewangelickie, żydowskie i muzułmańskie [4]. Wniosek nasuwa się taki, że Nowi Ateiści nie akceptują dobrowolności w obrzędach religijnych. Fundacja Dawkinsa na Rzecz Rozumu i Nauki prowadzi od kilku lat kampanię edukacyjną w tej sprawie, nie byłoby w tym nic zdrożnego gdyby nie to, że jest ona prowadzona w sposób ordynarny i prześmiewczy.
Problemem ruchu Nowych Ateistów jest kompletny brak zrozumienia potrzeb innych ludzi. Porażka tej kampanii edukacyjnej jest oczywista – religia istniała, istnieje i istnieć będzie, i trzeba dać ludziom swobodę wyboru. Zgodzić się można jedynie z tym, że niekontrolowany fanatyzm religijny może być przyczyną wielu tragedii, na co wypada czasem zwracać uwagę przy każdej nadarzającej się okazji. Zgoda jest w kwestii odrzucenia państwa wyznaniowego – każdy libertarianin kontestuje państwo wyznaniowe, jeśli jest opresyjne w stosunku do zsekularyzowanych obywateli. W rozumieniu Dawkinsa państwo i urzędnicy powinni jak najszybciej zapobiegać indoktrynacji religijnej. I na tym polu z Nowymi Ateistami nie ma zgody. Wchodzimy bowiem w sferę wyboru czy dzieci są nasze czy państwowe? Przypadki z Europy Zachodniej pokazują dobitnie, że władza urzędnicza nad dziećmi jest o wiele bardziej uprzywilejowana, niż biologicznych rodziców. Państwo, zdaniem Nowych Ateistów musi iść w stronę zeświecczenia, inaczej skieruje się w stronę irracjonalnej teokracji.
Zastanawiające jest to, skąd u wojujących taka silna motywacja do zmiany przekonań innych ludzi. Argumentem obronnym Dawkinsa i innych jest to, że za pomocą nauki, faktów i logiki mogą oni zapobiec zagrożeniom, jakie niesie ze sobą zorganizowana i zinstytucjonalizowana religia. W tym też celu Dawkins nie tylko napisał książkę „Bóg urojony”, ale prowadził szereg filmów dokumentalnych poświęconych zagadnieniom motywacji wiary, siły przekonań religijnych i skutków jakie daje indoktrynacja religijna. Niestety nie jest powiedziane, że osoba gorliwie wierząca w każdym przypadku będzie niebezpieczna. Dość subtelnie ujął to fizyk, noblista Steven Weinberg: „z wiarą czy bez, dobrzy ludzie będą robić dobre rzeczy, a źli złe”. Libertarianizm nawet, jeśli będzie sympatyzował z nauką i kampanią edukacyjną na tym szczeblu, nigdy nie będzie postulował wprowadzenia zakazów czy kar za praktykowanie obrzędów religijnych, a niestety to postuluje Nowy Ateizm. Owszem, ostentacyjna religijność może budzić zastrzeżenia. Ci zorganizowani ateiści najpierw chcą wywrzeć na władzy postulaty ograniczenia i zniesienia lekcji religii w szkołach, później zaś stworzą – jak można domniemywać – silną grupę nacisku spychającą osoby wierzące na margines życia społecznego. Na tym polu między libertarianizmem a Nowymi Ateistami nigdy nie będzie zgody. W swojej głośnej publikacji Linda i Morris Tannehillowie napisali, że „każda grupa nacisku walczy o uzyskanie wpływu na władze tak długo, aż zostaną uchwalone przepisy dające jej przywileje, albo osłabiające przeciwników” [5]. Dawkins i jego Nowi Ateiści nie stanowią tutaj wyjątku. Libertarianie opowiadają się w tej kwestii nie za ustawowymi rozwiązaniami, a za dobrowolnością, ponieważ to ona jest czynnikiem składowym wolności szeroko rozumianej. Spychanie religii na margines, tworząc w ten sposób niejako legislacyjnie usprawiedliwioną segregację jest równie szkodliwe jak poddawanie ludzi przymusowej indoktrynacji religijnej. Tego niestety wojujący ateiści nie zauważają. Na uznanie zasługuje fakt, że Dawkins jest przeciwnikiem finansowania lekcji religii, kościoła i instytucji religijnych z pieniędzy podatników, to w jakiś sposób zbliża go do punktu libertariańskiego widzenia. Istotą bowiem edukacji w społeczeństwie leseferystycznym jest założenie, że poszczególne szkoły pobierałyby zróżnicowane czesne, działałyby według ustalonych przez siebie zasad i same wybierałyby metody nauczania. W jednych obowiązywałyby surowe zasady, w innych permisywizm [6].
Dawkins nie zgodziłby się tutaj w kwestii finansowania samej nauki. Uważa on, jak każdy zwolennik świeckiego państwa, że władza ma bezspornie łożyć na naukę i sekularyzację. Doskonale widać to na przykładzie w jaki sposób środowiska akademickie traktują szkoły, uczelnie i ośrodki badawcze, które choć trochę odbiegają od ogólnie przyjętej wykładni (wystarczy zerknąć na zmarginalizowanie i skazanie na ostracyzm naukowy Discovery Institute, w czym niestety Dawkins ma spore zasługi).
Oprócz ogromnego, pozytywnego wkładu w naukę Dawkins jest odpowiedzialny za szereg idei, które naruszają fundamenty wolności i są nie do pogodzenia z postulatami wysuwanymi przez libertarian. Jedną z takich koncepcji jest wprowadzenie pojęcia szowinizmu gatunkowego, którego najlepszym obecnym propagatorem jest filozof i etyk Peter Singer. W skrócie ewolucjoniści zainicjowali kampanię o nazwie „The Great Ape Project” w której to postuluje się odejście od absolutystycznego wartościowania życia ludzkiego i wynoszenia go ponad życie innych zwierząt [7]. Istota tego zagadnienia urosła do rangi ogólnoświatowego problemu etycznego, kiedy podjęto próbę „wskrzeszenia” Lucy (gatunek australopithecus). Rzeczywiście wobec lobby religijnego, które atakuje proces klonowania czy też spowalnia badania nad komórkami macierzystymi, obawy są w pełni uzasadnione. W 2001 r., za namową Białego Domu, Izba Reprezentantów przesądziła w stosunku 265 do 162 kwestię klonowania ludzi i zakazała tzw. transferu jądra somatycznego. Republikanin Dave Weldon zainicjował ustawę, w myśl której każdy naukowiec złapany na tym procederze podlegać miał karze w wys. 1 mln dolarów i pozbawienia wolności na okres 10 lat. Wokół całej wrzawy zdołali się wypowiedzieć sami libertarianie, w szczególności Ron Paul, który stwierdził, że o ile w kwestiach aborcji zgody nie ma, o tyle badania nad komórkami macierzystymi winny leżeć w sferze prywatnych zainteresowań i winny być finansowane z własnych środków naukowców, którzy są zaangażowani w tego rodzaju przedsięwzięcia. Problem rozciągnięcia „praw człowieka” na pozostałe gatunki zwierząt z silnym naciskiem na małpy człekokształtne, dość sarkastycznie rozwiązuje Murray Rothbard, pisząc, że „uznamy te prawa, jeśli tylko się o nie upomną. Fakt, że zwierzęta nie mogą ubiegać się o swoje prawa, jest częścią ich natury oraz częścią przyczyny dla której nie są równe człowiekowi i nie posiadają jego praw” [8]. Jest to niewątpliwe najuczciwsze podejście do problemu, zwłaszcza w głośnej ostatnio debacie o tzw. uboju rytualnym. Środowiska lewicowe, ruchy ekologów i wegetarian postulowały silny ustawowy zakaz tego rodzaju zabiegów na zwierzętach. Wegetarianie zapominają o tym, że niezależnie od szczerych, wzruszających intencji jakimi się wykazują, są oni (jak i cała ludzkość) uzależnieni od przemysłowej hodowli zwierząt.
Dylematy moralne takie jak aborcja czy bioetyka rzeczywiście zadręczają nie tylko Nowych Ateistów ale i libertarian. Dawkins i jego fundacja mają spójne zdanie w tej kwestii. Środowisko wolnościowców jest tutaj niestety dość mocno podzielone, jedynym więc rozsądnym rozwiązaniem jest podejście do tematu od strony dobrowolności, przy założeniu rzecz jasna, że nie narusza ona praw naturalnych i fundamentów wolności. Nowi Ateiści nie tylko starają się wywrzeć na opinii publicznej pewien model społecznych zachowań – są oni przede wszystkim zdeterminowani do ataku na ideę wolności, której jak sami mówią, starają się przed religią bronić.
Jeden z czołowych ateistów skupionych wokół Dawkinsa, biolog, niejaki PZ Myers atakuje libertarian, pisząc na swoim blogu: „przyłapani na bzdurach, libertarianie mają problem. Ich filozofia polityczna prawie całkowicie zanikła w okresie od połowy do końca 20-go wieku. Odrodziła się jednak dzięki działaniom miliarderów i korporacji uznających ją za przydatną pod względem politycznym. Mimo to, libertarianizm ciągle posiada cechy, które doprowadziły do jego zniknięcia ze sceny politycznej, jeszcze przed jego ożywieniem przez ludzi takich jak bracia Koch: to nie ma żadnego sensu. Nazywają siebie »realistami«, ale polegają na dziwacznych teoriach, które nie przewidziały zachowania się rzeczywistego świata. Twierdzą oni, iż egoizm ułatwia wszystkim życie (/sprawia, że wszystko staje się łatwiejsze/sprawy stają się łatwiejsze dla wszystkich), podczas gdy historia dowodzi prawdziwości odwrotności tej teorii. Uważają, że mityczny »wolny rynek« jest lepszy od rządu we wszystkich aspektach, jednak kiedy naprawdę potrzebują ochrony rządu są pierwszymi, którzy głośno się jej domagają. Jest całkiem oczywiste, że libertarianie są po prostu »pożytecznymi idiotami«, pionkami skrajnej prawicy za każdym razem wykorzystywanymi jako marionetki, aby utrzymywać, że niesprawiedliwość/nierówność jest racjonalna” [9].
Stosując tego rodzaju retorykę PZ Myers, którego cenię jako profesora biologii, Nowi Ateiści otwarcie skazują się na konflikt z ruchem wolnościowym. Myers nie zauważa, że aby jego badania i kampania edukacyjna mogły bez przeszkód działać, musi istnieć ruch społeczny, który będzie stał na straży wolności. W chwili obecnej (poza chuligańskimi anarchistami) libertarianie stanowią realną przeciwwagę, zarówno dla skrajnej prawicy jak i konsekwentnej lewicy.
Nawet jeśli państwo opiekuńcze dałoby się w sposób jednoznaczny wybronić i wskazać jakieś jego pozytywne aspekty, nawet jeśli każdy obywatel takiego państwa żyłby pod dostatkiem, nie moglibyśmy, siłą rzeczy, uniknąć pogwałcenia praw określonych jednostek. Świat już słyszał zapewnienia tego rodzaju… a rzeki miały przecież same płynąć pod górę.
Reasumując, nie do pogodzenia jest ruch Nowych Ateistów z konsekwentnym libertarianizmem, w momencie kiedy ten pierwszy postuluje rozwiązania ustawowe. Roszcząc sobie prawa, naciskając na rządzący establishment, Dawkins i wojujący ateiści uczynili z prozaicznej kwestii światopoglądowej zwyczajny ruch ideologiczny, których sojusznikami są lewica, środowiska LGBT i ekolodzy. Zasłaniając się naukowością, ruch ten pretenduje do miana silnego lobby, które chce wywierać nacisk na określone decyzje w poszczególnych państwach. Po owocach ich poznacie. I jeśli tylko wejdą oni na drogę polityczną, staną się zagorzałymi wrogami wolności.
Autor: Karol Gajewy
Tekst nadesłany dla libertarianin.org
Przypisy:
[1] Zob. http://newatheists.org/
[2] M. Kohn, Wznieść się ponad darwinizm, [W:] Red. A. Grafen, M. Ridley, Dawkins, Ewolucja myślenia, Gliwice 2008, s. 273.
[3] Zob. Tamże, s. 274.
[4] warto zerknąć na filmy dokumentalne Dawkinsa – Źródło wszelkiego zła, Niewolnicy przesądów lub Wrogowie rozumu.
[5] L i M. Tannehill, Rynek i wolność, wyd. Fijorr, Warszawa 2010, s. 69.
[6] Tamże, s. 83-84.
[7] R. Dawkins, Kapłan diabła, wyd. Helion, Gliwice 2014 , s. 150.
[8] M. Rothbard, Etyka wolności, wyd. Fijorr, Warszawa 2010, s. 263.
[9] Zob. blog PZ Myersa – Pharyngula – http://freethoughtblogs.com/pharyngula/2013/09/12/talking-smack-at-libertarians/ (dostęp 06.02.2014 tłum. Marta Otrząsek)