Kubiak: Tomasz Teluk – najlepszy przyjaciel libertarian
Autor: Damian Kubiak
Korekta: Agnieszka Płonka
Jakiś czas temu naczelny krytyk libertarianizmu w RP wystosował kolejny tekst, opublikowany tym razem na portalu Fronda.pl. Muszę przyznać, że po raz kolejny miałem nadzieję, iż pan doktor Teluk mnie olśni i uznam, że może faktycznie się mylę, że ten cały libertarianizm jest do bani. Niestety: miało być jak nigdy, a wyszło jak zawsze. Ale po kolei.
Tomasz Teluk to bodajże pierwszy w Polsce propagator libertarianizmu. Poświęcił mu swoją pracę doktorską, którą następnie wydał w formie książki pt. ,,Libertarianizm. Teoria państwa”. Jednakże po kilku latach fascynacji Telukowi się całkowicie odmieniło. Facet przeszedł metamorfozę intelektualną. Może nie jakąś dogłębną – ponieważ nadal można go zaliczyć do szerokiej grupy wolnorynkowców – ale jednak. Teraz, jeżeli już coś mówi o libertarianizmie, to zawsze źle.
Pamiętam, że jakieś niecałe dwa lata temu wysmarował tekst polemiczny względem artykułu Kuby Wozińskiego i zatytułował go ,,Patron libertarian? Lucyfer!”. Napisałem wtedy swoją replikę na wywody Teluka. A w niej w sposób kulturalny starałem się wytknąć mu jego liczne błędy i manipulację. Mój artykuł był zbudowany w ten sposób, że najpierw cytowałem fragmenty tekstu Teluka, a następnie je komentowałem.
Moją polemikę opublikował tygodnik ,,Najwyższy Czas”. Teluk odpowiedział w następnym numerze. Swoje wywody rozpoczął od radosnego stwierdzenia, że on wie lepiej i nie będę go tu uczył. Następnie przeszedł do rzeczy dosyć zabawnych, aczkolwiek dla niego typowych. Mianowicie zaczął po kolei obalać argumenty, których ja nigdy nigdzie nie napisałem, jednoznacznie sugerując czytelnikom, że ja się nimi w swoim tekście posługiwałem. Tak więc Teluk obalał przykładowo argument, że ,,Bóg jest zły, ponieważ gdyby był dobry, to nie pozwoliłby na Holocaust” – żeby było jeszcze zabawniej, ja się z jego argumentacją akurat zgadzałem. Na koniec jednym zdaniem raczył łaskawie się odnieść do moich faktycznych argumentów, jednakże skwitował je jedynie stwierdzeniem, że są na takim poziomie, że nie będzie ich komentował.
Miałem napisać nawet jakąś odpowiedź, ale stwierdziłem, że nie ma z czym polemizować i dałem sobie spokój. Miałem już wtedy jasny pogląd na osobę Tomasza Teluka jako na człowieka, który nie potrafi w żaden sposób merytorycznie dyskutować, a w swoich licznych atakach na libertarianizm i libertarian stosującego zwyczajne wodolejstwo. Ale mówię sobie dam jeszcze facetowi szansę. Może to nie ja mam rację, może się mylę. Sięgnąłem wtedy po drugie wydanie książki Teluka, którą pan doktor dumnie nazwał – ,,Libertarianizm. Krytyka”.
Licząc na dogłębną krytykę libertarianizmu, pogrążyłem się w lekturze. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy zorientowałem się, że słowo ,,krytyka” w tytule nijak ma się do zawartości książki. Samej krytyki naliczyłem tam z grubsza 5 stron (słownie: pięć stron), rozsianych po 220 stronicach pracy Teluka. I na dodatek to była krytyka w stylu – ,,Rothbard uważa, że państwo to zło, a tego przecież nie ma nigdzie w nauce Kościoła katolickiego” albo ,,Ayn Rand uważała, że egoizm jest cnotą, a przecież tak nie wolno” i tyle. Sama teza, pojedyncze zdania, żadnego uargumentowania, żadnego rozwinięcia. I żeby jeszcze było ciekawiej ta krytyka to w większości nie tyle autorska krytyka Tomasza Teluka, co powoływanie się na prace prof. Ryszarda Legutki.
Poza śladową ,,krytyką” było tam sporo informacji – 99% książki – na temat prawdziwych i domniemanych libertarian, czyli przytoczenie poglądów Rothbarda, Hoppego, Friedmana czy Hayeka.
W sumie Tomasza Teluka można uznać za przyjaciela libertarian. Chłop co rusz publikuje jakiś tekst, w którym wygłasza jakieś komunały w stylu ,,Chrześcijanin nie może być libertarianinem”, ,,Chrześcijanin wierzy w Boga, a libertarianin w mamonę” etc, etc. Dzięki tym tekstom libertarianizm jest reklamowany, co może tylko i wyłącznie cieszyć. Zdawałoby się, że Teluk przestał być propagatorem myśli libertariańskiej w momencie zmiany poglądów, a tutaj poglądy się zmieniły, a pan doktor nadal propaguje libertarianizm. Za co jestem mu niezmiernie wdzięczny, ponieważ czyni to chociażby na wspomnianym wyżej portalu Fronda.pl czy też w miesięczniku ,,Egzorcysta”, przez co czytelnicy tych mediów mają okazję zapoznać się z całkowicie nową dla nich filozofią polityczną. Piszę to bez sarkazmu, ponieważ uważam, że krytyka zawsze w jakiś sposób nobilituje jej przedmiot. Im więcej będzie się pojawiać tekstów krytycznych względem szeroko pojętej myśli libertariańskiej, tym lepiej, ponieważ będzie to oznaczać, że zaczyna ona być przez ludzi traktowana poważnie.