A A +

Hankus: Pytanie do egalitarysty

Autor: Przemysław Hankus
Korekta: Agnieszka Płonka
Źródło grafiki: mises.pl

Ponoć jedną z wartości, jednym z ideałów, do których należy dążyć, jest nie tylko wolność, ale i równość. W szczególności, gdy poruszany zostaje temat egalitaryzmu, niejako w domyśle odnosi się on do równości zarobkowej, majątkowej, dochodowej etc., ogólnie rzecz biorąc równości co do posiadanych zasobów. Pytanie, jakie w tym miejscu nasuwa się na myśl, jest następujące: skąd, Drogi Egalitarysto vel zwolenniku idei egalitaryzmu w tej postaci, bierze się Twoje przekonanie o tym, że owa równość jest czymś rzeczywiście pożądanym, koniecznym i zarazem dobrym i sprawiedliwym?

Być może, jest to zaczerpnięcie pewnych wzorców, które zaobserwować można w naturze? Jeśli tak, to czy, przykładowo, wszystkie drzewa są równe? Czy mają równą ilość liści i gałęzi? Czy wydają równą ilość owoców? Czy wszystkie gatunki ryb lub czy wszystkie szczupaki są sobie równe? Czy spożywają taką samą ilość pożywienia? Czy żyją tak samo długo? Zapewne na żadne z tych pytań nie da się odpowiedzieć twierdząco, a jakoś nie spotkałem się z Twojej strony, Drogi Egalitarysto, z postulatami wyrównywania różnić w tym obszarze.

Skoro podstaw nie możemy znaleźć w naturze, to prawdopodobnie należałoby poszukiwać odpowiedzi w specyficznych działaniach człowieka. Zapewne chodzi o to, że w każdej sferze ludzkiej działalności mamy do czynienia z równością, tylko jakimś dziwnym trafem nie w sferze dochodowej i majątkowej. W związku z tym najprawdopodobniej wszystkie domy i budynki są sobie równe, wszystkie samochody, wszystkie mosty etc. również charakteryzują się równością? Więcej, czy wszyscy ludzie są sobie równi? Próba twierdzącej odpowiedzi na postawione pytanie jest co najmniej karkołomna, a więc Drogi Egalitarysto, jak to w końcu jest?

Zakładam, że nie postulowałbyś, aby w imię równości każdy człowiek wyższy niż średnia, był w jakiś sposób „zmniejszany”, a człowiek niższy od średniej, „zwiększany”? Zakładam, że nie chciałbyś, aby tych, którzy żyją dłużej, niż wynosi średnia, po jej przez nich przekroczeniu, najzwyczajniej w świecie uśmiercać? Zakładam, że nie jest Twoim ideałem, aby w imię wyrównywania szans osobom niepełnosprawnym, wszystkich „pełnosprawnych” w jakiś sposób okaleczać tak, by każdy jeździł na wózku inwalidzkim, by każdy miał amputowaną jedną lub więcej kończyn, by każdego oślepić lub ogłuszyć itd.? Jeśli nie, to skąd w takim razie Twoje przekonanie, że skoro niemal nigdzie nie spotykamy się z równością (abstrahując od działań dokonywanych w ramach nauk formalnych, jak logika czy matematyka), to jest ona konieczna, że jest ona ideałem w przypadku podziału majątku, redystrybucji dochodów?

Gdyby zastosować Twój tok rozumowania, Drogi Egalitarysto, to skutki byłyby opłakane. Przede wszystkim dlatego, że wprowadzenie pełnej równości dochodów oznaczałoby konieczność wprowadzenia nieznanego w historii ludzkości aparatu kontroli i nadzoru, nie do wyobrażenia nawet dla George’a Orwella, który stałby na straży tego, by rzeczywiście każdemu przypadło wszystkiego po równo. Ale i to samo w sobie nie jest jeszcze najgorsze. Po drugie bowiem, doprowadziłoby to również do cofnięcia naszego rozwoju do stanu niemalże pierwotnego, jako że zniknęłyby podstawowe bodźce do twórczego, kreatywnego, efektywnego, przedsiębiorczego działania. Po co bowiem ciężko i wytrwale pracować w pocie czoła, po co zarywać noce, po co się stresować, skoro inny naiwniak tak postąpi, a ja za leżenie brzuchem do góry dostanę w wyniku redystrybucji „swoją” dolę? Czy faktycznie ideał społeczności nic nierobiących dzikusów jest Ci tak bliski, Drogi Egalitarysto? Przepraszam, że po raz kolejny Cię zmartwię, ale nawet w tej idyllicznej krainie „człowieka pierwotnego”, nie może być mowy o pełnej równości, ale o tym nieco później.

Zapewne obruszysz się na takie argumenty, twierdząc, że zawsze można ustalić i przyjąć jakieś „sprawiedliwe” kryteria takiego podziału. Ale czy wówczas można osiągnąć pełną równość? Bynajmniej. Jedyną możliwością byłoby, z wykorzystaniem wspomnianego totalnego aparatu, nadzorowanie, aby każdy „wypracowywał” tyle, aby jego część była uznana za „należną” i „sprawiedliwą”. Więcej, tenże aparat musiałby nadzorować wszelkie późniejsze zachowania związane z wydatkowaniem otrzymanych, „zarobionych” środków. Jeśli bowiem każdy mógłby w sposób dowolny decydować o swoich wydatkach bądź też o powstrzymaniu się od nich i przeznaczeniu większej części dochodu na oszczędności, to już mamy kolejny raz do czynienia z nierównościami. Ale uznajmy, że ten wszechwiedzący i wszechwładny aparat jest jednak w stanie kontrolować nasze wydatki, w efekcie czego każdy wydaje dokładnie tyle samo i dokładnie na to samo. Wówczas jednak, ponownie tenże aparat musiałby zatwierdzać jedyne dopuszczalne i jedyne akceptowalne dobra (i usługi), które mogłyby zostać wyprodukowane i następnie nabyte przez wszystkich. Gdyby bowiem każdy producent mógł produkować dokładnie to, co chce, a mówiąc precyzyjnie: dokładnie to, czego oczekują od niego konsumenci, to również pojawiłyby się nierówności, jako że jedni za swoją „pulę dochodów” nabyliby lepsze ubranie lub lepszy sprzęt AGD. I tak źle, i tak niedobrze, prawda? We wspomnianej wspólnocie pierwotnej wyglądałoby to niemalże dokładnie tak samo, jako że nawet w wariancie równego podziału zebranego pożywienia, jeden dostanie lepszy (bądź inny) kawałek mięsa niż drugi, ot chociażby z tak prozaicznego powodu, jak ten, że nie każdy, kto chce płat karkówki, może go otrzymać, a i nie każdy kawałek mięsa musi być tak samo dobry i smaczny. To chyba dosyć oczywiste, nieprawdaż, Drogi Egalitarysto? Czy w takim przypadku również byś zaprotestował?

Podstawowy problem z Twoim sposobem myślenia i rozumowania, Drogi Egalitarysto, polega na tym, że nie dostrzegasz kilku podstawowych kwestii, jak chociażby tego, że każdy z nas dysponuje innymi talentami, możliwościami, że różnimy się cechami fizycznymi i charakterologicznymi, tj., upraszczając, jedni z nas chcą, a nawet lubią ciężko pracować, by mieć z tego korzyści (w tym finansowe), podczas gdy inni są leniami i obibokami, potrafiącymi jedynie wymagać od innych, ale nigdy nie od siebie. Ponadto, jako że nie żyjemy w świecie statycznym, jednostajnym, a w świecie dynamicznym i wysoce zmiennym, już w fazie teoretycznej i koncepcyjnej Twoje założenia o możliwości wyrównywania dochodów i majątku są niemożliwe do zrealizowania i wprowadzenia. Im szybciej to zrozumiesz i im szybciej zdasz sobie z tego sprawę, tym lepiej dla Ciebie, dla mnie, dla naszego otoczenia, dla wszystkich. Uczciwe i sprawiedliwe postawienie sprawy jest bowiem następujące: za dobrą pracę, dobra płaca; za dobre efekty, dobre, odpowiadające tym efektom wynagrodzenie; za nicnierobienie brak zapłaty; za kiepską pracę i fuszerkę stosownie niższe wynagrodzenie. Jeśli wydaje Ci się, Drogi Egalitarysto, że każdy człowiek, z samego faktu bycia człowiekiem, posiada „prawo” (człowieka) do wynagrodzenia, do środków utrzymania, pozwalających co najmniej na przeżycie, to pozwól, że wyjaśnię Ci jedną, bardzo ważną i podstawową sprawę: jedynym, podstawowym prawem człowieka jest prawo do życia i w sposób nierozerwalny z nim związane prawo własności, rozumiane jako prawo do działania, a nie prawo do „jakiegoś materialnego przedmiotu” – prawo własności jest bowiem prawem do wytworzenia dóbr, zarobienia na nie, prawem do własności owoców pracy własnej lub cudzej (w wyniku dobrowolnej wymiany lub umowy). W związku z tym, jak pisała swego czasu Ayn Rand:

Prawo człowieka nie może mu obiecywać dóbr materialnych, które mają być wytworzone przez innych ludzi. Prawo może jedynie zapewniać człowiekowi swobodę wytwarzania dóbr materialnych własnym wysiłkiem.

Zamiast, jakby to powiedział Murray N. Rothbard, buntować się przeciwko naturze, przeciwko rozumowi i przeciwko logice, spożytkuj, Drogi Egalitarysto, swoje wysiłki na coś bardziej przydatnego. Postaraj się choćby o chwilę refleksji nad swoimi zgubnymi dla człowieka postulatami. Chyba nie chciałbyś, abyśmy wszyscy wyglądali tak samo, jedli to samo, ubierali się w to samo, jeździli tym samym, mieszkali tak samo, oglądali, czytali i słuchali to samo? Czy naprawdę chciałbyś zarabiać dokładnie tyle samo, co Twój sąsiad i ani grosza więcej?

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress