Hankus: Dekrety reklamowe
Autor: Przemysław Hankus
Od jakiegoś czasu m.in. w telewizji emitowane są reklamy sieci hipermarketów Carrefour, w których wcielający się w rolę cesarza Napoleona Bonaparte Jacek Braciak ogłasza ustanowienie tej czy innej nowej zasady, jaka ma od momentu jej proklamowania obowiązywać we wszystkich sklepach sieci. Z reguły twierdzi się, że reklamy raczej nas ogłupiają i zakłamują rzeczywistość, jednakże w serii reklam Carrefoura pewien wycinek rzeczywistości został zobrazowany całkiem trafnie, choć – niestety – ogłupianie odbiorców również ma tu miejsce.
Głównym założeniem twórców spotów reklamowych francuskiej sieci było – jak mniemam – pokazanie, że jej właściciele, w trosce o klientów, nie cofną się przed takimi zabiegami, jak drastyczne obniżki cen oferowanych produktów, byle tylko klient był zadowolony i by „przelicytować” konkurencję. W roli „dobrego wujka” wystąpił, jako że mowa o sklepach francuskich, sam Napoleon, dekretujący, że zgodnie z jego postanowieniem cena tego i tego wynosić ma tyle i tyle, a cena tamtego produktu tyle i tyle. Tym samym, niczym ojciec narodu dbający o swoich braci i siostry, reklamowy cesarz dba o przybywających do jego sklepów, oferując im nie tyle nawet te same, ale lepsze (wyższej jakości) i tańsze produkty. Voila! Très bien!
Możemy na tym przykładzie zaobserwować, świadome lub przypadkowe, ale całkiem poprawne odwzorowanie tego, w jaki sposób funkcjonują systemy totalitarne czy centralnie planowane. Widzimy bowiem siedzącego i dumającego nad wzniosłymi sprawami cesarza, człowieka oddanego bez reszty sprawie, jaką jest troska o lepsze jutro, głowiącego się nad tym, w jaki sposób poprawić los jego trzódki. Jednym ze sposobów, które odkrywa nasz bohater, jest wspomniane dekretowanie, jak ma być, w rozumieniu, że ma być lepiej i tylko lepiej. Jeśli zatem czegoś brakuje, czegoś jest za mało (podaż nie nadąża za popytem) lub też dostępne produkty nie spełniają określonych standardów jakościowych, to nic prostszego, jak zadekretować, by było inaczej. Wystarczy dekret Napoleona, by producenci produkowali więcej, lepiej, szybciej itp. oraz by sprzedawcy sprzedawali taniej. Genialne i proste, prawda? Co prawda, z punktu widzenia konsumenta, to dobrze, że do wyboru jest więcej lepszych i tańszych produktów, jednakże o tym, co, ile, jakiej jakości i w jakiej cenie powinno być dostępne na rynku decydować powinny strony dobrowolnych transakcji: z jednej strony nabywcy, z drugiej strony producenci/sprzedawcy.
Problem jednak polega na tym, że część odbiorców może odebrać tego rodzaju przekaz całkiem dosłownie i albo utwierdzić się w przekonaniu, że ceny dóbr ustala się dekretem czy że kształtują się one nie oddolnie i spontanicznie, a odgórnie, albo też dojść do takiego wniosku na podstawie płynącego z ekranu przekazu. Więcej osób może odnieść – niestety błędne – wrażenie, że rynkowy proces spontanicznego i harmonijnego ustalania się cen poszczególnych dóbr i usług można z powodzeniem zastąpić jedynie słusznym dekretem oświeconych decydentów, którzy wiedzą lepiej, co dla nas dobre.
Zamiast utrwalać obraz Napoleona jako jednego z większych szkodników w historii, podżegacza wojennego i imperialisty, który za pomocą armii chciał ustanowić jeden obowiązujący na Starym Kontynencie model państwa (co na szczęście mu się nie udało), reklamy takie jak te emitowane przez Carrefoura mogą pomóc ugruntować fałszywy obraz cesarza Francji jako osoby będącej niemalże zbawicielem ludzkości i obrońcą uciśnionych i poszkodowanych, nie wspominając już o tym, że ocieplają one wizerunek centralnych planistów, próbujących ręcznie sterować gospodarką i sterować jedną z najważniejszych gospodarczych informacji, jaką jest cena.
Oglądając reklamy, w szczególności reklamy sieci Carrefour, be careful.