A A +

Czy Dickens był socjalistą?

12 sierpnia 2016 Artykuły, Kultura

Autor: William E. Pike
Źródło: fee.org
Tłumaczenie: Dawid Bodych
Korekta: Agnieszka Płonka

Byłem zagorzałym fanem dzieł Charlesa Dickensa jeszcze przed rozpoczęciem szkoły średniej. W mniej więcej tym samym czasie zdążyłem się już zagłębić w filozofię wolności.

Zatem lata mijały, a ja wciąż czytałem coraz więcej komentatorów wielbiących Dickensa jako katalizator kolektywistycznej ekonomii i państwowych programów socjalnych. Stawałem się coraz bardziej zniechęcony i zaniepokojony. Doszedłem jednakże do tego, że w zasadzie ci komentatorzy nie interpretowali Dickensa dosłownie, lecz wkładali mu w usta swoje słowa.

Czy Dickens stawał w obronie biednych? Tak. Czy Dickens mówił o realiach jego czasów? Tak. Czy był anty-kapitalistą? Czy jego poglądy były socjalistyczne? Czy był orędownikiem rządowych programów opieki społecznej? Nie.

Porównując go do innych znamienitych powieściopisarzy, Dickens zainspirował nieprzeliczalną liczbę biografii, a zainteresowanie nie tylko jego działami, lecz jego życiem było niezmiernie silne. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy było to, że Dickens żył pełnią życia. Odbył wiele zagranicznych podróży, a także wielokrotnie występował publicznie. Na ulicach Londynu był postacią często spotykaną (choć wielokrotnie anonimową), odkrywając miasto i poznając ludzi wszelkiego pochodzenia i zawodu. Czuł się komfortowo wśród najwyższych i najniższych sfer Anglii. Jego zrozumienie stanu człowieka było zatem wszechstronne.

Nie jest więc zaskoczeniem, iż zarówno w literaturze faktu, jak i fikcji Dickens dalece się rozpisywał, by ukazać czytelnikom pełne spektrum angielskiego społeczeństwa, w tym także jego najbardziej uciskanych warstw. Nie powinniśmy zaczynać politycznych dywagacji tylko dlatego, że Dickens posiadał ludzkie serce – że kreślił żywe, realistyczne obrazy cierpiących biedę, ułomność, obelgi i bezdomność. Nie powinniśmy twierdzić, że jego próba zyskania serc i umysłów czytelników podobnymi obrazami mówi cokolwiek o jego poglądach na to, jak powinno się pomóc cierpiącym. Takie konkluzje są dziś wysnuwane przez uprawiających prywatę ideologów pragnących pozyskać tego niezwykle popularnego pisarza na swoją stronę.

Dickens przedstawił czytelnikom jedne z najbardziej wzruszających postaci: Mały Tim, którego kalectwo skazałoby na śmierć bez drogiej operacji; Olivier Twist, sierota zmuszony przez los do przejścia głodu, okrucieństwa i pracy w dzieciństwie; Pan Micawber, serdeczny dłużnik tragicznie wtrącony do więzienia; Mała Nell i Jo, które zmarłyby o wiele za wcześnie. Prezentując te kreacje Dickens chciał, byśmy zderzyli się z ciężką dolą najniższych członków społeczeństwa, lecz nie przepisał kolektywistycznego rozwiązania na ich niedolę.

Nie zrzucił również winy za ich nieszczęście na ciągle ewoluującą kapitalistyczną ekonomię jego czasów.

Przywykliśmy myśleć o Dickensie jako o wrogu kapitalizmu, głównie ze względu na jego wieczne wyśmiewanie niektórych ludzi biznesu. Jednak prawdziwą intencją tego zabiegu było napiętnowanie skazy chciwości. W „Naszym wspólnym przyjacielu” potępia on Lammlów, którzy biorą ślub wyłącznie dla pieniędzy (tylko by odkryć, że żadnych pieniędzy nie ma). W tej samej powieści zmusił „najemniczkę” Bellę Wilfer do przejścia metamorfozy przed znalezieniem szczęścia. W Marcinie Chuzzlewicie krewni postaci tytułowej są wykpiwani za ich knucie celem uzyskania spadku.

I w końcu mamy prototyp bezdusznego kapitalisty – Ebenezera Scrooge’a. Jednak analogicznie do innych swoich postaci, Dickens atakuje Scrooge’a nie jako kapitalistę, lecz jako skąpca. Daniel T. Olivier ujął to w „The Freeman” (grudzień 1999):

Wadą Scrooge’a nie jest tyle chciwość, co jego skąpstwo. Gromadzi pieniądze nawet na koszt swojej własnej wygody. Wszyscy pamiętają pojedynczą bryłkę węgla żarzącą się w biurze jego asystenta Boba Cratchita, jednakże to ogień w biurze Scrooge’a jest opisany jako „bardzo mały”. […] Dickens nie daje nam żadnych powodów, by uważać, że Scrooge był kiedykolwiek nieuczciwy w prowadzeniu swojego biznesu. Jest oszczędny, zdyscyplinowany i ciężko pracujący. To, co Dickens pokazuje, to fakt, że te cnoty nie są jednak w życiu wystarczające.

Mimo, że protagonistą przez całą Opowieść Wigilijną zdaje się Bob Cratchit, można w niej znaleźć sympatyczne przykłady postaci będących kapitalistami. Fezziwig, człowiek biznesu, traktuje swoich pracowników jak rodzinę. Są też jeszcze łatwi do przeoczenia „poważni obywatele o przyjemnej powierzchowności” zbierający pieniądze „na dostarczenie chociaż najbiedniejszym jadła, napojów i środków do ogrzania zlodowaciałych mieszkań”.

W istocie także sam Scrooge podczas poranku po przeobrażeniu nie odrzuca kapitalizmu. Zamiast tego obiecuje być lepszym człowiekiem. Będzie żył pełniejszym życiem i dzielił się fortuną z bliskimi.

Wielu libertarian i innych piewców wolnego rynku wtrąci, że Scrooge już wspomaga społeczeństwo jako efektywny biznesmen. Pojawia się również argument, że w pogardzanym charakterze Scrooge’a Dickens przeinacza realia rynku pracy. Michael Levin napisał:

Spójrzmy bez uprzedzenia na rzekomo nisko opłacanego urzędnika, Boba Cratchita. Prawdą jest, że gdyby umiejętności Cratchita były dla kogokolwiek warte więcej niż te piętnaście szylingów, które Scrooge płaci mu co tydzień, znalazłby się ktoś, kto chętnie zaoferowałby mu lepszą alternatywę. Skoro nikt tego nie uczynił, a wiecznie optymalizujący zyski szef Cratchita nie przywykł do płacenia za nic, Cratchit musi być wart dokładnie tyle, ile wynosi jego pensja.

Oba argumenty są wartościowe – Scrooge, jak miejscowy bankier lub finansista, wspomaga społeczeństwo poprzez swój biznes. Owszem, Dickens nie wyraża realiów rynku pracy i zapewne nie do końca je pojmuje, lecz historia Scrooge’a jest relacją jego osobistego odkupienia. Nie jest więc napisana realistycznie czy profesjonalnie w zakresie ekonomii, gdyż nie to jest jej celem. Dickens nie próbuje podważać kapitalizmu, jak również nie krytykuje wolnego rynku pracy. Atakuje mizantropię i osobistą bezduszność.

W rozdziale 33. „Socjalizmu” Ludwig von Mises lamentuje nad dickensowską charakterystyką utylitaryzmu i prawdziwego liberalizmu. Jednakże, jeżeli słowa Dickensa zostały później dokoptowane do promocji socjalistycznego porządku, nie jest to jego wina. Utylitaryzm może jawić się jako podstawa solidnej kapitalistycznej gospodarki. Może również mutować w stronę państwa komunistycznego. Nawet, jeśli Dickens tego nie pojmował, wiedział, że utylitaryzm bez dobrego osądu może przeobrazić społeczeństwo – i państwo – w coś potwornego.

Prywatna Dobroczynność, Nie Pomoc Społeczna

Opowieść Wigilijna na bardzo osobistym poziomie ilustruje, za czym Dickens rzeczywiście argumentował. Nie wołał o interwencję państwa ani też o regulację gospodarki. W miejsce tego występował w imieniu osobistej filantropii. Na końcu Scrooge pomaga Małemu Timowi nie z powodu socjalistycznych dogmatów, lecz z powodu przebudzenia się jego człowieczeństwa, które sprawia, że troszczy się o to dziecko. Szczerze czyni dobry uczynek.

Przekrój powieści Dickensa w istocie pokazuje, że jego protagoniści i szczęśliwe zakończenia często mają jeden wspólny element – zamożna osoba z dobroci swojego serca pomaga osobie biedniejszej lub kompletnie bez środków do życia. Olivier Twist jest zaadoptowany przez Pana Brownlowa. W „Naszym wspólnym przyjacielu” rodzina Boffinsów zrzeka się swojej fortuny na rzecz prawowitego dziedzica. Marcin Chuzzlewit zapewnia utrzymanie swojemu zaniedbanemu wnukowi i jego prawdziwej miłości. Pan Pickwick wybacza nieszczerym przyjaciołom i pomaga im rozpocząć nowe życie. A Sydney Cartoon oddaje swe własne życie dla pary kochanków w „Opowieści o dwóch miastach”.

Na próżno szukać w działach Dickensa wezwań do rządowej kontroli gospodarki lub opieki społecznej. Jak Lauren M. E. Goodland pisze w „Victorian Literature and the Victorian State:

Odnośnie stosunku Dickensa do warunków sanitarnych w „Samotni”: Reforma sanitarna staje się tu zasadniczo konieczna dla pomyślności moralnej i fizycznej narodu. Byłoby jednakże błędem wnioskować z tych spostrzeżeń, że Dickens stał się żarliwym orędownikiem obowiązku państwa do ingerencji w życie indywiduów i społeczności. „Samotnia” znamiennie dramatyzuje potrzebę posługi w społeczeństwach rzekomo samodzielnych jednostek. Niemniej jednak w żaden sposób nie uznaje państwa opiekuńczego ani zaiste żadnej innej formy władzy powszechnej.

W rzeczywistości Dickens często krytykował finansowane przez państwo instytucje. Duch teraźniejszych świąt ruga Scrooge’a za poleganie na takich placówkach zamiast bycia dobroczynnym z siebie samego. Używając słów wypowiedzianych przez Scrooge’a wyśmiewa go: „Czyż nie ma już więzień? Czy nie ma przytułków?”.

Wśród najbardziej poruszających tekstów Dickensa znajduje się artykuł nazwany „A Walk in a Workhouse” [Spacer po przytułku – przyp. tłum.]. Na paru krótkich stronach opisuje on żałosną scenę państwowego przytułku parafialnego, rozwiązanie wiktoriańskiej Anglii na prawie każdy problem społeczny – sieroty, opuszczone dzieci, chorzy, starzy, niedołężni, niepoczytalni. Problemem był oczywiście fakt, iż przytułek odebrał ludziom zarówno wolność, jak i godność – o przyszłości nie wspominając.

We wszystkich tych długich spacerach wśród starych i niedołężnych, niektórzy byli przykuci do łóżka już długi czas; niektórzy siedzieli na pryczach półnadzy; niektórzy na łóżkach umierający; niektórzy poza łóżkiem, siedząc na stole blisko ognia. Ponura lub apatyczna obojętność na wszystkie pytania, przytępiona wrażliwość na wszystko poza ciepłem i jedzeniem, posępna nieobecność narzekania, bo w końcu do niczego nie prowadzi, uparta cisza i przykra chęć bycia zostawionym w spokoju – wszystko to było odczuwalne.

Tak właśnie Dickens widział wkład państwa w pomoc społeczną. Z wielkim trudem przyszła mu pochwała pielęgniarek przytułku, które były głęboko przejęte dolą swoich podopiecznych. Samo miejsce – ta instytucja – było czymś wstrętnym.

Nie wierzcie więc profesorom angielskiego i teoretykom literatury. Charles Dickens nie był w sercu socjalistą. Był wielce daleko od stania się wczesnym orędownikiem państwa opiekuńczego, on bił na alarm dla nas wszystkich. Zważmy w końcu na jego ostrzeżenie.

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress