A A +

Co autor miał na myśli?

10 marca 2015 Publicystyka

Autor: Wiktor Gonczaronek
Korekta: Renata Dębska
Źródło grafik: bezpieczneit.com; własne

Tematyka dostępu do broni palnej, problemów z nią związanych była poruszana na stronie kilkukrotnie, podobnie jak kwestie funkcjonowania urzędów. Ilekroć jednak człowiek uzna, że widział już wszystko i nic nie będzie na tyle idiotyczne, żeby go zaskoczyć bardziej, pojawia się kolejna sytuacja, która uświadamia nas w jak dużym błędzie byliśmy.

Gwoli wprowadzenia, w Ustawie o Broni i Amunicji można przeczytać:

 

Art. 10.

(…)

  1. Pozwolenie na broń wydaje się w szczególności w celach:

1) ochrony osobistej;

(…)

  1. Za ważną przyczynę, o której mowa w ust. 1, uważa się w szczególności:

1) stałe, realne i ponadprzeciętne zagrożenie życia, zdrowia lub mienia — dla pozwolenia na broń do celów ochrony osobistej, osób i mienia;

Czymże jest owo „stałe realne i ponadprzeciętne zagrożenie”? Jeśli komuś wydaje się, że regularne kierowanie obelg, gróźb pod czyimś adresem, połączone z pobiciem i uszkodzeniem samochodu stanowi „ważną przyczynę” do wydania pozwolenia, to ma taka osoba całkowitą rację. A jednak to pozory. Być może byłoby to zbyt logiczne na realia państwa, które chce mieć „monopol na przemoc”, a być może oznaczałoby to jakże groźne dla elit państwowych odejście od swego rodzaju traktowania ich jak święte krowy, chociaż określenie „święte pasożyty” byłoby trafniejsze.

Historia człowieka, którą poruszę, zaczyna się w momencie jego wstąpienia do Straży Granicznej, gdzie zajmował się zatrzymywaniem osób tzw. „wysokiego ryzyka”, czyli szczególnie groźnych przestępców. Pan Adam (oczywiście zmieniam dane z uwagi na bezpieczeństwo) pracował bez zasłony twarzy, co w oczywisty sposób musiało implikować ryzyko rozpoznania go, a to z kolei w równie oczywisty sposób wiąże się z chęcią odwetu ze strony osób wysokiego ryzyka. Rzecz jasna zaczęło dochodzić do incydentów z udziałem Adama – od zaatakowania go w lokalu (warto w tym momencie nadmienić, że karą dla napastnika były… prace społeczne), poprzez regularne pogróżki, jakie otrzymywał drogą SMS, obelgi rzucane publicznie pod adresem jego czy jego bliskich, po przebicie opon w samochodzie. Jak się do tego ustosunkował organ wydający pozwolenie?

1

Czym jest ten „interes społeczny”? Dla przeciętnego obywatela logiczną interpretacją byłoby udostępnienie w szerszym zakresie broni społeczeństwu (a już na pewno osobom obytym z nią) tak, aby mogli skutecznie przeciwdziałać tym, którzy temu społeczeństwu zagrażają. No chyba, że tę ostatnią grupę potraktujemy jako „społeczeństwo”, wtedy w ich „interesie społecznym” zdecydowanie nie leży szeroki dostęp do broni palnej.

Dalsza część jest pisana chyba po to, żeby zdezaktualizować sens kawału:

– Dlaczego sejm jest okrągły?

– A widział ktoś kiedyś cyrk na planie prostokąta?

Okazuje się, że oddziały WPA policji, które raczej nie mieszczą się w obłych pomieszczeniach, doskonale wyłamują się z reguły niebudowania cyrku na planie innym niż koło. Chyba, że traktujemy je jako kabaret. W tym miejscu w zasadzie mógłbym darować sobie złośliwości i drwiny z urzędników, gdyż doskonale zostałem w tym wyręczony.

2

Krótko mówiąc: „Przepisy mówią, że jeżeli jest Pan zagrożony, to powinno się wydać Panu pozwolenie, ale my Panu nie wydamy Pozwolenia, gdyż jest Pan zagrożony”.

3

W tym miejscu chciałbym pochwalić osobę wydającą pismo za swoisty kunszt – nie tylko zna się ona na prawie czy logice, ale także zajmuje się językoznawstwem. Od dziś określenie „brak przywilejów” należy rozumieć jako „konieczność wprowadzenia dodatkowych utrudnień”.

4

W tym miejscu należy chyba powołać biegłego w postaci wróżki, która z fusów wywróży, czy i kiedy pan Adam będzie potrzebował broni.

I przechodzimy do mojego ulubionego fragmentu:

5
na skomentowanie którego po prostu nie mam pomysłu.

I kolejny popis logiki:

6

ale już dalej:

7

Czyli subiektywnie stwierdzamy, że nie można mówić o obiektywnym zagrożeniu, jednak nie kwestionujemy, że takowe istnieje.

Chciałbym zaznaczyć, że ze względu na ograniczoną objętość artykułu wyciągnąłem na światło dzienne tylko jeden tak bulwersujący przypadek, co więcej pozwoliłem sobie na selekcję tylko najistotniejszych i najbardziej rażących kwestii. Panu Adamowi życzmy więc szczęścia, skoro nie może liczyć na zrozumienie de facto kolegów po fachu, a sobie nawzajem jak najszybszych zmian na lepsze.

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress