Anarchokomunistyczne pragnienie śmierci
Autor: Murray N. Rothbard
Źródło: lewrockwell.com
Tłumaczenie: Patryk Wierzchoń
Korekta: Marcin Moroń, Paulina Woźniczka
Artykuł ukazał się pierwotnie w „The Libertarian Forum”, 1 stycznia 1970 r.
Teraz, gdy Nowa Lewica porzuciła swój wcześniejszy luźny, elastyczny oraz bezideowy charakter, dwie nowe ideologie zostały obrane jako przewodnie teoretyczne stanowiska Nowych Lewicowców: marksizm-stalinizm i anarchokomunizm. Marksizm-stalinizm niestety zawładnął SDS [1], lecz anarchokomunizm przyciągnął wielu lewicowców poszukujących alternatywy dla biurokratycznej i etatystycznej tyranii, które naznaczyły ścieżkę stalinizmu.
Wielu libertarian szukających sposobów działania i sojuszników w swych inicjatywach także zostało przyciągniętych przez anarchistyczne credo pozornie wychwalające dobrowolność i wzywające do likwidacji przymusowego państwa.
Zgubnym jest jednak porzucanie lub tracenie z oczu własnych zasad na rzecz pozyskania sprzymierzeńców do określonych taktycznych działań.
Anarchokomunizm, zarówno w pierwotnej wersji Bakunina-Kropotkina, jak i w swojej obecnej irracjonalnej i „po-niedoborowej” wariacji, leży na zupełnie przeciwnym biegunie niż prawdziwe zasady libertariańskie.
Na przykład jeśli istnieje jedna rzecz, którą anarchokomuniści nienawidzą i piętnują bardziej niż istnienie państwa, to jest nią prawo własności prywatnej. W istocie głównym powodem sprzeciwu anarchokomunistów wobec państwa jest błędne przekonanie, że jest ono twórcą i obrońcą prywatnej własności, stąd więc jedyna droga do zniesienia własności wiedzie przez zniszczenie aparatu państwa. Anarchokomuniści są całkowicie niezdolni pojąć, że to państwo zawsze było wielkim wrogiem i czynnikiem w największym stopniu naruszającym prawa własności prywatnej.
Co więcej – nienawidząc i gardząc wolnym rynkiem, rachunkiem zysków i strat, własnością prywatną i dobrobytem materialnym, które są swymi wzajemnymi następstwami, anarchokomuniści błędnie identyfikują anarchizm z życiem w komunach, plemiennym współdzieleniem oraz innymi aspektami powstającej rockowo-narkomańskiej „kultury młodzieżowej”.
Jedyną dobrą rzeczą, którą można powiedzieć o anarchokomunizmie, jest to, że w przeciwieństwie do stalinizmu jego forma komunizmu byłaby, przypuszczalnie, dobrowolna. Prawdopodobnie nikt nie byłby zmuszany do dołączenia do komuny, a chcący żyć indywidualnie i działać na wolnym rynku nie doświadczaliby z tego tytułu żadnych nieprzyjemności. Ale czy na pewno?
Anarchokomuniści zawsze mgliście i nieprecyzyjnie mówili o zarysach proponowanego przyszłego społeczeństwa anarchistycznego. Wielu z nich głosi głęboko antylibertariańską doktrynę, że rewolucja anarchokomunistyczna musi doprowadzić do konfiskaty i zakazania wszelkiej własności prywatnej oraz oduczenia ludzi ich psychologicznego przywiązania do posiadanej własności.
Co więcej, trudno zapomnieć, że hiszpańscy anarchiści (bakuninowo-kropotkinowi anarchokomuniści), zajmując ogromne terytorium podczas wojny domowej w latach trzydziestych XX w., skonfiskowali i zniszczyli na tych terenach wszystkie pieniądze, jakie mogli, oraz niezwłocznie wprowadzili karę śmierci za ich używanie. Żaden z tych faktów nie może dać nam zapewnienia o dobrych i opartych o dobrowolność zamiarach anarchokomunistów.
Na wszystkich innych płaszczyznach anarchokomunizm klasyfikuje się w zakresie od błazeńskiego do absurdalnego.
Filozoficznie idea ta polega na wojnie totalnej z indywidualizmem oraz rozumem. Odczuwane przez jednostkę pragnienie posiadania własności prywatnej, jej parcie do samodoskonalenia się, do specjalizacji, do gromadzenia korzyści i dochodów, są napiętnowane przez wszystkie odłamy komunizmu. W zamian za to każdy ma żyć w komunie, dzielić się całą swą skromną własnością ze swymi towarzyszami i uważać, aby nie wybić się ponad swoich współbraci z komuny.
U podstaw każdego rodzaju komunizmu, przymusowego czy dobrowolnego, leży fundamentalna nienawiść dla indywidualnej doskonałości, zaprzeczenie naturalnej bądź intelektualnej wyższości jednych ludzi nad drugimi i pragnienie, by zrównać każdą indywidualność do poziomu komunalnego mrowiska. W imię fałszywego „humanizmu” irracjonalny i głęboko niehumanitarny egalitaryzm okrada każdą jednostkę z jej indywidualnego i cennego człowieczeństwa.
Co więcej, anarchokomunizm lekceważy rozum i jego następstwa, takie jak długofalową celowość, przezorność, ciężką pracę i indywidualne osiągnięcia; w zamian za to wywyższając irracjonalne uczucia, widzimisię i kaprys – wszystko to w imię „wolności”. „Wolność” w sensie anarchokomunistycznym nie ma nic wspólnego z prawdziwym libertariańskim brakiem agresji czy przymusu. Zamiast tego jest to „wolność” oznaczająca podporządkowanie się nieracjonalności, bezrefleksyjnym zachciankom oraz dziecięcym fantazjom. Społecznie i filozoficznie anarchokomunizm to katastrofa.
Z punktu widzenia ekonomii anarchokomunizm jest absurdalny. Anarchokomuniści chcą zakazać pieniędzy, cen i zatrudnienia, proponując, by nowoczesna gospodarka sterowana była automatycznie przez rejestr „potrzeb” w jakiejś centralnej bazie danych. Nikt, kto ma najmniejsze pojęcie o ekonomii, nie pochyliłby się nawet na sekundę nad tą teorią.
Pięćdziesiąt lat temu Ludwig von Mises ukazał całkowitą niezdolność planowej, niepieniężnej gospodarki do funkcjonowania powyżej najbardziej prymitywnego poziomu. Wykazał, że ceny pieniężne są niezbędne do racjonalnej alokacji dóbr rzadkich – pracy, ziemi i dóbr kapitałowych – w branże i obszary, w których są najmocniej pożądane przez konsumentów, i w których pracowałyby z największą wydajnością. Socjaliści uznali prawdziwość problemu pokazanego przez Misesa i przystąpili – daremnie – do poszukiwań rozwiązania umożliwiającego wprowadzenie racjonalnego i rynkowego systemu cen w socjalistycznej gospodarce planowej.
Rosjanie, po próbie wprowadzenia komunistycznego systemu gospodarki bez pieniędzy w czasie „wojennego komunizmu” krótko po rewolucji bolszewickiej, zareagowali z przerażeniem, gdy odkryli, że gospodarka rosyjska zbliża się do katastrofy. Nawet Stalin nie próbował wskrzeszać tego systemu, a po II Wojnie Światowej kraje Europy Wschodniej doświadczyły całkowitego porzucenia owego komunistycznego ideału i szybki zwrot w kierunku wolnych rynków, systemu wolnych cen, testu zysków i strat oraz dostatku konsumentów.
To nie przypadek, że to właśnie ekonomiści w krajach komunistycznych przewodzili przepływowi od komunizmu, socjalizmu i centralnego planowania w stronę wolnego rynku. Nie jest zbrodnią bycie ignorantem w zakresie ekonomii będącą przecież mocno specjalistyczną dyscypliną, którą większość ludzi uważa za „posępną naukę”. Całkowicie nieodpowiedzialne jest jednak pozostawanie w owym stanie ignorancji i jednoczesne wygłaszanie swoich głośnych i krzykliwych opinii. Ten rodzaj agresywnej ignorancji jest jednakże nieodłączną częścią poglądów anarchokomunistycznych.
To samo można powiedzieć o szeroko rozpowszechnionej wierze podzielanej przez wielu Nowych Lewicowców i anarchokomunistów, że nie ma już dłużej potrzeby przejmować się ekonomią czy produkcją, ponieważ żyjemy rzekomo w świecie „po-niedoborowym”, w którym nie ma problemów z brakiem dóbr. Lecz o ile nasze warunki niedoboru są o niebo lepsze niż w czasach jaskiniowców, to jednak wciąż żyjemy w świecie wszechobecnego niedoboru gospodarczego.
Skąd będziemy wiedzieć, że świat osiągnął „po-niedoborowość”? W prosty sposób – gdy wszystkie dobra i usługi, jakich moglibyśmy zapragnąć, staną się dostępne w takim nadmiarze, że ich ceny spadną do zera; w skrócie – gdy będziemy mogli uzyskać wszystkie dobra i usługi jak w Ogrodzie Edenu – bez wysiłku, pracy, czy zużywania zasobów rzadkich.
Ten antyracjonalny duch anarchokomunizmu został wyrażony przez Normana O. Browna, jednego z guru nowej „kontrkultury”:
Wielki ekonomista von Mises próbował obalić socjalizm, demonstrując, że poprzez zniesienie wymiany uczynił on kalkulację ekonomiczną, a w związku z tym ekonomiczną racjonalność, niemożliwymi […] lecz jeśli Mises ma rację, to nie odkrył wcale prawa obalającego socjalizm, lecz jego psychoanalityczne usprawiedliwienie […] Jedną ze smutnych ironii współczesnego życia intelektualnego jest fakt, iż odpowiedzi socjalistów na zarzuty Misesa były próbą pokazania, że socjalizm nie jest niekompatybilny z „racjonalną kalkulacją ekonomiczną” – to znaczy, że mógłby podtrzymać nieludzką zasadę ekonomizowania. (Life Against Death, Random House, paperback, 1959, s.. 238–239.)
Fakt, że porzucenie racjonalizmu i ekonomii na rzecz „wolności” i zachcianek doprowadzi do ruiny nowoczesną produkcję i cywilizację, cofając nas do etapu barbarzyństwa, nie martwi naszych anarchokomunistów ani innych propagatorów nowej „kontrkultury”. Lecz tym, czego wydają się nie rozumieć, jest fakt, że ten powrót do prymitywizmu zaowocuje głodem i śmiercią dla prawie całej ludzkości oraz nędzną wegetacją dla tych, którzy przeżyją.
Gdyby zrealizowali swoją wizję, przekonaliby się, że zaiste trudno jest być radosnym i „nieuciskanym”, gdy umiera się z głodu. Wszystko to każe nam przypomnieć mądrość wielkiego hiszpańskiego filozofa Ortegi y Gasseta:
Przez niepokoje wywołane niedoborem jedzenia tłum rusza na poszukiwanie chleba, a środki do osiągnięcia tego to, ogólnie mówiąc, niszczenie piekarń. To może służyć jako symbol nastawienia przyjętego na większą i bardziej skomplikowaną skalę, przez współczesne masy przeciwko cywilizacji, która ich utrzymuje […] To nieprawda, że cywilizacja „po prostu jest”, nie jest samoistna.
Jest sztuczna […] jeżeli chcesz skorzystać z osiągnięć cywilizacji, ale nie jesteś w stanie przejąć się utrzymaniem jej – już po tobie. W jednej chwili zobaczysz, że zostałeś bez cywilizacji. Jedno omsknięcie i nim się obejrzysz, wszystko rozpłynęło się w powietrzu. Ukazuje się prymitywny las w swym dziewiczym stanie, jakby zasłony okrywające czystą naturę zostały ponownie zaciągnięte. Dżungla jest zawsze prymitywna i vice versa, wszystko co prymitywne jest zaledwie dżunglą. (José Ortega y Gasset, The Revolt of the Masses, New York: W.W. Norton, 1932, p. 97.)
[1] SDS – Students for a Democratic Society to jest jedna z głównych organizacji reprezentujących amerykańską Nową Lewicę w okresie rewolucji kulturowej lat 60. Zakończyła działalność w 1969 r., reaktywowana w 2006 r..