Wozinski: Przystanek: Lewiatan
Autor: Jakub Wozinski
Korekta: Agnieszka Płonka
Źródło: libertarianin.org
Źródło grafiki: wikipedia.org
W Warszawie z wielką pompą otwarto właśnie II linię metra. Czy system kolei podziemnej może budować tylko państwo?
Zasadnicza różnica dzieląca miasta europejskie od amerykańskich (a dokładniej: tych z USA) jest taka, że w tych drugich systemy państwowej zbiorowej komunikacji są zdecydowanie rzadsze i mniej rozbudowane. Zaledwie kilka największych amerykańskich metropolii ma własne metro, co nie stwarza jednak żadnych większych utrudnień dla mieszkańców, którzy mają za to do czynienia z dobrze funkcjonującą i zorganizowaną siecią dróg, dzięki której mogą poruszać się własnymi autami.
W odróżnieniu od amerykańskich miast, europejskie metropolie są bardzo gęsto zaludnione, składają się w sporej mierze z budownictwa wielorodzinnego i dlatego niejako wymagają tworzenia komunikacji zbiorowej. W przeciwnym razie zakorkowałyby się tak, że nie dałoby się po nich poruszać.
Choć amerykańskie państwo stanowi obecnie najbardziej agresywny podmiot na świecie, tamtejsze społeczeństwo posiada zdecydowanie wolnościowe tradycje, i to właśnie one przesądzają o tym, że do dziś amerykańskie miasta zdecydowanie rzadziej sięgają po rozwiązania komunikacyjne zwiększające zakres posiadania państwa.
Czy systemy komunikacji zbiorowej, takie jak metro, mogą być w ogóle prywatne? Odpowiedź na to pytanie jest wtórna wobec problemu prywatnej własności miast, której dziś państwo zwyczajnie nie dopuszcza. Skoro więc wszystkie miasta na świecie są dziś państwowe, dlaczego miałyby dopuszczać tak wielki wyłom w swoim stanie posiadania, jak wielki system komunikacji zbiorowej?
Warto pamiętać o tym, że wszystkie metra na świecie są budowane przede wszystkim z przyczyn ideologicznych, jako manifestacja potęgi państwa. Na świecie są tylko dwa metra, które nie przynoszą regularnych strat: w Tokio i w Osace, a i zyski generowane przez te dwa systemy nie przyprawiają o zawrót głowy. Nie oznacza to oczywiście, że metro jest skazane na deficytowość jako takie – w prywatnych miastach można byłoby je uczynić zyskownymi. Obecnie deficytowości metra i systemów komunikacji zbiorowej sprzyja przede wszystkim przekonanie, że transport publiczny musi być z definicji deficytowy, a żadne miasto nie jest prywatne, przez co nie dąży do zysku operacyjnego.
Najważniejszą konsekwencją istnienia państwowego metra jest jednak tworzenie z wielkich aglomeracji skupisk ludzkich wiernie oddanych państwu. Wielkie miasta, zamiast stanowić oazę wolności, stają się coraz bardziej propaństwowe, gdyż państwo wyposaża je w wielki „pomnik” swojej władzy. Dając doraźne korzyści w postaci np. ułatwienia komunikacji, metro tak naprawdę zaciska coraz bardziej pętlę na szyi wolności poprzez ogromne sumy podatków, które trzeba nieustannie przekazywać na jego utrzymanie oraz na setki etatów potrzebnych do jego funkcjonowania.