Sowiecka dywersja w wolnym świecie: Wywiad z agentem KGB ds. propagandy cz. 1/3
Poniżej przedstawiam pierwszą część wywiadu przeprowadzonego w 1985 roku z byłym agentem KGB, zajmującym się propagandą, Yuri Bezmenovem, który po ucieczce do Kanady przyjął nazwisko Thomas David Schuman. Bezmenov opowiada o metodach manipulacji i dywersji stosowanych przez radzieckiej komunistów na własnym społeczeństwie i w krajach na całym świecie, także tych demokratycznych. I choć Związek Radziecki upadł wiele lat temu, wiedza ta jest uniwersalna i wciąż aktualna. Tłumaczenie jest zaczerpnięte z filmu Soviet Subversion of the Free-World Press.
Część pierwsza: „Życie w sowieckim kolektywizmie”.
G. Edward Griffin: Naszym rozmówcą jest pan Yuri Alexandrovich Bezmenov. Pan Bezmenov urodził się w 1939 roku na przedmieściach Moskwy. Był synem wysoko postawionego oficera armii sowieckiej. Kształcił się w elitarnych szkołach Związku Radzieckiego i stał się ekspertem hinduskiej kultury oraz hinduskiego języka. Miał znakomitą karierę w Novosti, która była – i ciągle jest, jak powinienem powiedzieć – ramieniem agencji prasowej Związku Radzieckiego; okazuje się, że jest to również front KGB. Jednym z jego ciekawszych zadań było pranie mózgów zagranicznym dyplomatom, którzy odwiedzali Moskwę. Opowie nam trochę o tym, jak oni to robili, i jak manipulowali informacjami, które ostatecznie pojawiały się w prasie wolnego świata. Uciekł na Zachód w 1970, po totalnym rozczarowaniu sowieckim systemem, i zrobił to z wielkim narażeniem własnego życia. Jest z pewnością jednym z najwybitniejszych na świecie ekspertów od sowieckiej propagandy, dezinformacji i aktywnych działań. Panie Bezmenov, chciałbym, abyś na początku powiedział nam coś o niektórych swoich wspomnieniach z dzieciństwa.
Yuri Bezmenov: Dobrze, najbardziej żywym wspomnieniem z dzieciństwa jest II wojna światowa, lub bardziej precyzyjnie, jej koniec, kiedy nagle Stany Zjednoczone, z zaprzyjaźnionego narodu, który pomagał nam pokonać nazizm, zmieniły się w śmiertelnego wroga. Było to bardzo szokujące, gdyż wszystkie gazety próbowały zaprezentować obraz wojującego, agresywnego amerykańskiego imperializmu. Większość rzeczy, które były nauczane, to że Stany Zjednoczone są agresywną potęgą, która chce po prostu dokonać inwazji na nasz piękny, wolny, socjalistyczny kraj; że amerykańska CIA zrzuca stonkę na nasze piękne pola ziemniaków, aby zniszczyć nasze uprawy; i każdy uczeń miał obraz stonki wyrysowany na ostatniej stronie swojego zeszytu; i zostaliśmy pouczeni, aby wspólnie przeszukiwać pola, w celu znalezienia tych małych żuków. Oczywiście, niczego nie mogliśmy znaleźć. Ani nie mogliśmy znaleźć zbyt wielu ziemniaków, co znów zostało wyjaśnione zamachem dekadenckiej, imperialistycznej potęgi.
Antyamerykańska paranoja i histeria w sowieckiej propagandzie była na tak wysokim stopniu, że wiele mniej sceptycznych osób (lub mniej upartych), naprawdę było gotowych uwierzyć, że Stany Zjednoczone chcą dokonać inwazji na naszą piękną ojczyznę, a niektórzy mieli sekretną nadzieję, że to naprawdę nastąpi.
Griffin: To jest interesujące. Cóż, wróćmy do życia w Związku Radzieckim lub w komunistycznych krajach w ogólności: W tym kraju, przede wszystkim na poziomie uniwersyteckim, czytamy i słyszymy, że system sowiecki jest odmienny od naszego, ale nie, że jest różny. I że istnieje zbieżność rozwoju pomiędzy wszystkimi systemami na świecie i tak naprawdę nie ma dużej różnicy, w jakim systemie żyjesz, gdyż i tak dotyka go korupcja, nieuczciwość, tyrania i wszystkie tego rodzaju rzeczy. Z osobistego doświadczenia, jaka jest różnica między życiem w komunizmie, a życiem w USA?
Bezmenov: Dobrze, różnic jest oczywiście bardzo wiele, ale podstawowa jest taka, że ekonomia w Związku Radzieckim to państwowy kapitalizm. Państwowy kapitalizm, gdzie jednostka nie ma absolutnie żadnych praw, żadnej wartości; jej życie jest niczym, jest po prostu niczym insekt. Jest ona jednorazowa. W Stanach Zjednoczonych, nawet najgorszy przestępca jest traktowany jak istota ludzka, ma sprawiedliwy proces, a niektórzy mają szansę zrehabilitować swoje zbrodnie; publikują swoje wspomnienia w więzieniach i są sowicie opłacani przez swoich szalonych wydawców.
Oczywiście różnice w życiu codziennym są bardzo odmienne, w zależności od tego, kto to mówi. W moim własnym życiu prywatnym, nigdy nie cierpiałem z powodu komunizmu, gdyż byłem wychowany w rodzicie wysoko postawionego oficera. Większość drzwi było otwartych dla mnie, większość moich wydatków była opłacana przez rząd i nigdy nie miałem żadnych kłopotów z władzą czy policją. Więc, innymi słowy, powiedziałbym, że byłem zadowolony, lub miałem dobre powody, aby być zadowolonym, ze wszystkich zalet tzw. „socjalistycznego” systemu. Moje główne motywacje do ucieczki nie miały nic wspólnego z dobrobytem. To było przede wszystkim moralne oburzenie, moralny protest; bunt przeciwko nieludzkim metodom sowieckiego systemu.
Griffin: Dobrze, a w szczególności, co skłoniło cię do oporu?
Bezmenov: Sprzeciwiłem się, pierwszy ze wszystkich, uciskowi moich własnych dysydentów i intelektualistów, a to była najbardziej odrażająca rzecz, której byłem świadkiem, jako młody człowiek, młody student, który wychowywał się w bardzo kłopotliwym okresie naszej historii, od Stalina po Chruszczowa, od całkowitej tyranii i ucisku, po pewien rodzaj liberalizacji.
Po drugie, kiedy zacząłem pracować dla sowieckiej ambasady w Indiach, ku memu przerażeniu odkryłem, że jesteśmy miliony razy bardziej opresyjni niż jakakolwiek kolonialna lub imperialistyczna władza w historii ludzkości; że mój kraj nie przyniósł do Indii wolności, rozwoju, ani przyjaźni między narodami, ale rasizm, wyzysk i niewolnictwo, i oczywiście ekonomiczną niewydolność tego kraju. Ponieważ zakochałem się w Indiach, opracowałem coś, co według standardów KGB było bardzo niebezpieczną rzeczą. Nazywa się to „podzieloną lojalnością”: kiedy agent lubi kraj przeznaczenia bardziej niż swój własny. Ja dosłownie zakochałem się w tym pięknym kraju, kraju wielkich kontrastów, ale również wielkiej pokory, wielkiej tolerancji oraz filozoficznej i intelektualnej wolności. Moi przodkowie używali do mieszkania jaskiń i jedli surowe mięso, kiedy Indie były wysoko cywilizowanym narodem, sześć tysięcy lat temu. Tak oczywisty wybór nie był korzystny dla mojego własnego narodu. I postanowiłem zdradzić, i całkowicie odciąć się od brutalnego reżimu.
Griffin: Panie Bezmenov, czytaliśmy dużo o obozach koncentracyjnych i obozach pracy niewolniczej w reżimie stalinowskim. Teraz, ogólne wrażenie w Ameryce jest takie, że te rzeczy są częścią historii. Czy to się dalej dzieje dziś lub jaki jest tego status?
Bezmenov: Tak, tak. Nie ma jakościowej zmiany w sowieckim systemie obozów koncentracyjnych. Jest zmiana w ilości więźniów. Znów, są to mało wiarygodne sowieckie statystyki. Nie wiemy, jak wielu więźniów politycznych jest w sowieckich obozach koncentracyjnych. Ale z pewnością wiemy, z wielu źródeł, że w każdym poszczególnym czasie, jest blisko 25-30 mln radzieckich obywateli, którzy są praktycznie trzymani jako niewolnicy w systemie obozów pracy przymusowej. Populacja wielkości Kanady służy jako więźniowie (Griffin: Nieprawdopodobne). Więc powiedziałbym, że ci intelektualiści, którzy próbują przekonać amerykańską opinię publiczną, że system obozów koncentracyjnych jest kwestią przeszłości, albo świadomie wprowadzają w błąd opinię publiczną, albo nie są zbyt inteligentnymi ludźmi; są wybiórczo ślepi; brak im uczciwości intelektualnej, gdy mówią takie rzeczy.
Griffin: Dobrze, mówiliśmy o intelektualistach w tym kraju, ale również o intelektualistach w Związku Radzieckim. Jak to wygląda na dole, na szerokim, masowym poziomie? Zwykli ludzi, ludzie pracujący, pracujący dla Związku Radzieckiego, czy oni wspierają system, tolerują to? Jaka jest ich postawa?
Bezmenov: Cóż, przeciętny sowiecki obywatel, jeśli nie jest jak bezmyślne zwierzę, oczywiście, nie lubi systemu, ponieważ on rani, on zabija. Może nie rozumie powodów, może nie ma wystarczających informacji lub wyedukowania, aby zrozumieć to, ale szczerze wątpię, czy jest wielu ludzi, którzy świadomie wspierają sowiecki system. Nie ma takich ludzi w ZSRR. Nawet ci, którzy mają wszelkie powody, aby kochać socjalizm, ludzie jak ja, którzy są członkami publicystycznej elity – oni również nienawidzą systemu mimo wszystko, z innych powodów. Nie z powodu braku materialnej obfitości, ale ponieważ nie mają wolności myśli, żyją w ciągłym strachu. (Dwójmyslenie, rozdarta osobowość). I to jest największa tragedia mojego narodu.
Griffin: Cóż, myślisz, że są szanse, że ludzie naprawdę przezwyciężą ten system lub zastąpią go?
Bezmenov: Jest wielce możliwe, że ten system wcześniej czy później ulegnie zniszczeniu od wewnątrz. To jest samodestrukcyjny mechanizm budowany w każdym socjalistycznym, komunistycznym lub faszystowskim systemie, ponieważ brak w nim informacji zwrotnej, ponieważ system nie opiera się na lojalności populacji. Ale jeśli sowiecka junta nie będzie dłużej wpierana przez Zachód, tzw. imperialistów, czyli multinarodowe kompanie, instytuty, rządy i, nie oszukujmy się, intelektualistów (tzw. „akademia” w USA jest znana ze wspierania sowieckiego systemu).
Tak długo, jak sowiecka junta otrzymuje kredyty, pieniądze, technologię, oferty zboża i polityczne uznanie od wszystkich tych zdrajców demokracji i wolności, nie ma nadziei – nie ma wiele nadziei – na zmiany w moim kraju. I ten system nie upadnie sam z siebie, ponieważ jest podtrzymywany przez tzw. „amerykańskich imperialistów”. To jest największy paradoks w historii ludzkości, kiedy kapitalistyczny świat wspiera i aktywnie pielęgnuje swojego własnego destruktora.
Griffin: Myślę, że ty próbujesz powiedzieć nam coś… temu krajowi.
Bezmenov: Oh, tak. Próbuję powiedzieć wam, że to musi być zatrzymane, chyba że chcecie skończyć w systemie GUŁAG i cieszyć się wszystkimi zaletami socjalistycznej równości, pracować za darmo, wyciągać pchły z ciała, spać na sklejanych deskach, tym razem na Alasce, jak sądzę. To jest miejsce, gdzie Amerykanie muszą się obudzić, co jasne, i zmusić rząd, aby przestał pomagać sowieckiemu faszyzmowi.
Griffin: Tak, powiedziałeś nam przed chwilą, dlaczego opuściłeś ten system. Chciałbym usłyszeć szczegóły, jak tego dokonałeś. To musiała być bardzo niebezpieczna rzecz.
Bezmenov: To nie było takie niebezpieczne; to było szalone. Przede wszystkim dlatego, że ucieczka w Indiach była praktycznie niemożliwa, przez bardzo silną presję ze strony rządu sowieckiego…
Griffin: Wybacz mi. Byłeś w Indiach, na zlecenie, w tym czasie?
Bezmenov: Tak. Pracowałem dla sowieckiej ambasady w New Delhi jako oficer prasowy i ucieczka dla radzieckiego dyplomaty była również niemożliwa; to było samobójstwo, jak mówiłem, ponieważ „Wielki Przyjaciel” Indira Gandhi przepchnął przez Parlament prawo, które mówiło, i tu cytuję: „Żaden uciekinier z żadnego kraju nie ma prawa do politycznego azylu w żadnej ambasadzie na terytorium Republiki Indii”. Jest to arcydzieło hipokryzji; żaden inny uciekinier, oprócz rosyjskiego, nie potrzebował azylu politycznego.
Zdając sobie z tego doskonale sprawę, zaplanowałem najbardziej szaloną drogę ucieczki. Studiowałem kontrkulturę w Indiach. Było tam tysiące młodych amerykańskich chłopców i dziewczyn bez butów, z długimi włosami, palących hasz i marihuanę, czasem studiujących filozofię Indii, czasem udających, że coś studiują, niesamowicie irytujących hinduską policję i będących pośmiewiskiem wśród Hindusów (gdyż było oczywiste, że byli do niczego studentami). Studiowałem uważnie, gdzie się zbierają, którymi drogami podróżują, jakim językiem mówią, co palą i pewnego dnia przyłączyłem się do grupy hippisów, aby uniknąć wykrycia przez indyjską policję. Byłem ubrany jako typowy hipis, w niebieskich jeansach, długą koszulą camise, ze wszystkimi rodzajami dekoracji jak różańce – długie włosy… Kupiłem perukę, gdyż w kilka tygodni musiałem przemienić się z konserwatywnego dyplomaty sowieckiego w bardzo progresywnego amerykańskiego hipisa. I to był jedyny sposób w jaki mogłem uniknąć wykrycia.
To było bardzo interesujące doświadczenie, ale było konieczne, ponieważ z mojej własnej wiedzy, jako członek sowieckiej ambasady, wiedziałem, że było wiele przypadków, kiedy sowieccy uciekinierzy zostali zdradzeni przez indyjską policję i również niektóre zachodnie ambasady odegrały bardzo brudną rolę w zdradzaniu sowieckich uciekinierów. Według naszych informacji, byli pewni – nie nazwałbym ich „podwójnymi agentami” – ale po prostu niemoralni ludzie, pracujący dla ambasady USA i zaufanie im to było samobójstwo. Więc musiałem być niesamowicie ostrożny; nie mogłem zaufać nikomu. I to był powód, dla którego wybrałem tak szaloną drogę ucieczki.
Griffin: Rozumiem, gdybyś został złapany w akcie próby ucieczki, co by się wtedy stało?
Bezmenov: Oh, najprawdopodobniej skończyłbym w obozie koncentracyjnym. Lub, w zależności od sytuacji, od kaprysu jakiegoś biurokraty w KGB, może nawet zostałbym rozstrzelany (to jest normalna praktyka), po cichu oczywiście, nie publicznie. Ale to byłby koniec mojej ucieczki, to oczywiste.
Griffin: Dobrze, kiedy ostatecznie dotarłeś do USA?
Bezmenov: W 1970, po około 6 miesiącach odprawy w Atenach przez CIA i jak przypuszczam FBI również, pozwolili mi pojechać, najpierw do Niemiec, potem do Kanady. To była moja decyzja; musiałem zmienić swoją tożsamość, aby chronić moją rodzinę i moich przyjaciół w ZSRR. Byłem także trochę paranoikiem wiedząc, że zarówno sowieckie KGB jak i prawdopodobnie niektórzy podwójni agenci w amerykańskim systemie mogą mnie znaleźć. Więc chciałem osiedlić się tak daleko, jak to tylko możliwe. Wymogłem na CIA, aby dali mi jakiś rodzaj nowej tożsamości i po prostu pozwolili mi odejść na własną rękę. I zamieszkałem w Kanadzie. Byłem studentem; podejmowałem się wielu profesji, od pomocy na farmie i kierowcy ciężarówki, po nauczyciela języka i nadawcy w Canadian Broadcasting Corporation w Montrealu.
Griffin: Doświadczyłeś jakiegoś zagrożenia życia lub innych nieprzyjemności…?
Bezmenov: Tak. Po około pięciu latach KGB wreszcie odkryło, że pracowałem dla kanadyjskiego radia. Popełniłem bardzo duży błąd. Zacząłem pracować w zagranicznej służbie dla CBC, która jest podobna do Głosu Ameryki, w języku rosyjskich i oczywiście służby monitorujące w ZSRR odkrywały każdy nowy głos – odkrywali każdego nowego spikera, kim on jest – i w pięć lat, z pewnością wystarczająco, powoli, ale pewnie, odkryli, że ja nie jestem Tomas David Schuman, ale Yuri Alexandrovich Bezmenov i że pracuję dla kanadyjskiego radia, i podważam piękne stosunki między Kanadą a ZSRR. I sowiecki ambasador Aleksandr Yakovlev zadał sobie osobisty wysiłek, aby zdyskredytować mnie; zaskarżył się do Pierre Trudeau, który jest znany z bycie umiarkowanym socjalistą i zarząd CBC zachował się bardzo dziwnie, tak tchórzliwie, jak nie przystoi przedstawicielom niezależnego kraju, jakim jest Kanada. Posłuchali każdej sugestii danej przez sowieckiego ambasadora i rozpoczęli haniebne śledztwo, analizując treści na moich audycjach o ZSRR. Rzeczywiście, odkryli że niektóre moje wypowiedzi były chyba zbyt… mogłyby urazić Politbiuro. Więc musiałem pożegnać się z pracą.
I oczywiście subtelne zastraszanie. Mówili coś w rodzaju: „Proszę przechodzić ostrożnie przez ulicę, gdyż wiesz, korki są bardzo uciążliwe w Quebec”. Na szczęście, znałem psychologię i logikę działalności KGB; nigdy nie pozwoliłem się zastraszyć. To jest najgorsza rzecz. To jest to, czego oni oczekują od człowieka, dezertera, że będzie zastraszony. Kiedy wypatrzą cię, będziesz się bał, rozwiną tę taktykę i w końcu albo będziesz musiał całkowicie zrezygnować i pracować dla nich, albo zneutralizują cię, ostatecznie zakończą wszystkie rodzaje politycznej aktywności, czego nie udało się zrobić w moim przypadku. Działo się tak, gdyż uparcie pracowałem dla Canadian Broadcasting i w odpowiedzi na ich pogróżki mówiłem: „Spójrzcie, to jest wolny kraj i ja jestem tak wolny, jak wy jesteście, i ja również mogę szybko prowadzić samochód, a kontrola broni nie obowiązuje jeszcze w Kanadzie, więc trzymam kilka dobrych strzelb w mojej piwnicy i zapraszam was do odwiedzin mnie pewnego dnia, z waszymi kałasznikowami i bronią maszynową”.
Więc oczywiście to nie zadziałało, zastraszenie się nie udało. Więc próbowali różnych podejść, tak jak to opisałem: na najwyższym poziomie, poziomie kanadyjskiej biurokracji.
Griffin: Na tym poziomie odnieśli sukces.
Bezmenov: Na tym poziomie odnieśli sukces. Na indywidualnym poziomie zawiedli, całkowicie.
Griffin: Pan Bezmenov przyniósł serię slajdów o sobie, które zabrał z ZSRR i jak myślę, to jest dobry czas, aby spojrzeć na te slajdy. Teraz, widzowie będą mogli zobaczyć te obrazy, o których mówimy.
Bezmenov: Tak. To jest kolekcja slajdów, które są… niektóre to migawki z rodzinnego albumu, niektóre to dokumenty, które przeszmuglowałem z sowieckiej ambasady, a niektóre to reprodukcje z lokalnych mass mediów. Zazwyczaj pokazuję je, aby potwierdzić moją reputację jako dezertera.
To jest zdjęcie z mojego rodzinnego miasta Mitishchi, około 20 mil na północ od Moskwy. Charakterystyczna jest statua towarzysza Lenina na centralnym placu.
To jestem ja w wieku 7 lat, znów charakterystycznie, pod statuą towarzysza Stalina, wyciągającego swoją przyjazną dłoń do ludzi na świecie. W tym wieku oczywiście, byłem ciągle idealistycznie myślącym młodym komunistą i ciągłe wierzyłem, że prędzej czy później, rzeczy pójdą lepiej, ale zdawałem sobie sprawę, że system śmierdzi, że coś jest podejrzane i że ideologia jest fałszywa, a propaganda o zaawansowanym sowieckim rolnictwie po prostu nie spełnia kryteriów rzeczywistości. Jeśli oni mówią o obfitości pożywienia, a półki w sklepach są puste, to musi być coś nie tak.
Mój ojciec był – tutaj jest po lewej – mój ojciec był oficerem sztabu sowieckiej armii; był inspektorem Sił Lądowych, wojsk radzieckich stacjonujących w takich krajach jak Mongolia, Kuba i kraje Europy Wschodniej. Żył tam na co dzień, najczęściej będąc na inspekcji wojsk sowieckich w Nikaragui, Angoli i w wielu innych częściach świata. Na szczęście, umarł i nie zobaczył mojej zdrady, gdyż był głębokim rosyjskim patriotą; nie lubił idei rozszerzania radzieckiej potęgi militarnej, zwłaszcza w miejscach, w których nie byliśmy mile widziani.
Inaczej niż wielu innych wojskowych oficerów, podlegał bezpośrednio Ministerstwu Obrony, omijając KGB i Służby Dyplomatyczne. Innymi słowami, miał zaufaną profesję wojskową i w moim wrażeniu był to typ ludzi mniej ryzykujących niż biurokraci Partii na Kremlu. Kiedy amerykańskie mass media opisują sowiecką armię jako potencjalne zagrożenie dla Pentagonu, po prostu śmieję się z tego, gdyż wiem lepiej. Wiem, że najbardziej niebezpieczną częścią sowieckich struktur władzy nie jest w ogóle armia; najbardziej prawdopodobne, że jeśli oni dojdą do władzy w moim kraju, będą bardziej rozsądni w negocjacjach odnośnie rozbrojenia nuklearnego i wycofania wojsk radzieckich z wielu części świata.
Griffin: Ale jeśli ktoś ze struktur partyjnych lub struktur KGB dałby rozkaz dla wojska…
Bezmenov: Oni muszą go wypełnić, tak, ponieważ są profesjonalną armią. Ale oni… widzisz, trójkąt władzy i nienawiści w ZSRR to jest Partia na szczycie (elita partyjna, oligarchia partyjna), potem wojsko i KGB pod nimi. Oni nienawidzą się nawzajem. Najbardziej znienawidzoną częścią trójkąta są biurokraci Partii Komunistycznej. Oni są najbardziej skłonni ryzykować, tacy starczy megalomani. Oni mogą rozpocząć wojnę – nie byłbym zaskoczony – a nie wojsko. Wojsko wie czym jest wojna. A przynajmniej mój ojciec wiedział.
To jest obraz zdjęty z wejścia mojego Instytutu Języków Orientalnych. Był on częścią Państwowego Uniwersytetu w Moskwie. Otrzymałem dyplom w 1963 i ja…
Griffin: Przepraszam. Który na zdjęciu to ty?
Bezmenov: Ja jestem po prawej. Po lewej jest mój kolega szkolny Vadim Smirnoff, który później został aparatczykiem w Komitecie Centralnym Partii Komunistycznej Związku Radzieckiego.
Griffin: Kto to jest aparatczyk?
Bezmenov: To jest funkcjonariusz, coś jak służba cywilna w Imperium Brytyjskim, ktoś, kto nie jest nigdy zwolniony z służby; przebywa tam wewnętrznie. Nie może dostać się za wysoko, ale jest niezawodnym biurokratą, którym pozostanie na zawsze.
Studiowałem nie tylko języki, ale również historię, literaturę, a nawet muzykę. Na tym obrazku próbuję nauczyć się, jak grać na indyjskim instrumencie muzycznym.
A nawet próbowałem wyglądać jak Hindus, kiedy byłem na drugim roku studiów.
Griffin: Nieźle, naprawdę.
Bezmenov: Tak. Rzeczywiście, byłem mocno zachęcany przez instruktorów w mojej szkole, ponieważ absolwenci mojej szkoły byli później zatrudniani jako dyplomaci, zagraniczni dziennikarze lub szpiedzy.
Jak każdy rosyjski student, byłem, cytując, w „wolontariacie”, na zbiorach zbóż w Kazachstanie. To jest wielka rolnicza pomyłka sowieckiego rządu, ale nie miałem wielkiego wyboru oczywiście, ponieważ komunistyczne motto, zapożyczone z Biblii, mówiło: „Ci, którzy nie pracują, nie jedzą” i jak możesz zobaczyć mnie w trakcie posiłku, pracowałem, i można zobaczyć jak bardzo szczęśliwy byłem wtedy.
Przeszedłem przez bardzo intensywny fizyczny i militarny trening,
włączając wojskowe ćwiczenia na przedmieściach Moskwy; a tutaj, na przykład, byliśmy na wycieczce do Archangielska.
I na koniec mojego treningu w szkole zostałem zrekrutowany przez KGB. To zdjęcie zostało zrobione w tym dniu i możesz zobaczyć, znów, jak bardzo szczęśliwy byłem wstępując do KGB.
Koniec części pierwszej.
Tłumaczenie: Wojciech Mazurkiewicz
Źródło: Useless Dissindent
Źródło polskie: libertarianin.org