A A +

Rozmowa z Julie Borowski

16 kwietnia 2014 Publicystyka, Wywiad

Julie Borowski, najlepiej znana jako videoblogerka i publicystka, jest młodą, dobrze zapowiadającą się siłą w libertariańskim świecie. W tegorocznej CPAC (Conservative Political Action Conference) została uznana „Najlepszym Videoblogerem Roku” za prowadzenie kanału Token Libertarian Girl. Skomentowała swoje doświadczenia: „To była moja czwarta CPAC. W przeszłości twierdziłam, że libertarianie byli tam naprawdę odizolowani. Tym razem każdemu się podobało, a przynajmniej otrzymałam wyrazy szacunku od Randa Paula i jego zwolenników, więc czułam, że byłam tam o wiele bardziej mile widziana niż w poprzednich latach”.

Julie urodziła się w Maryland w 1988. Uczęszczała do Fosburg State University, gdzie specjalizowała się w dziedzinie nauk politycznych oraz badań międzynarodowych. Wzięła również udział w kilku zajęciach z ekonomii, w tym niektórych z profesorem Billem Andersone’em, libertarianinem. To w tym czasie rozwinęły się w niej libertariańskie poglądy. Rozmawiam z Julie o polityce, jej nagraniach i życiu.

Julie Borowski

Julie Borowski

Joseph S. Diedrich: Czym się zajmujesz we FreedomWorks?

Julie Borowski: Jestem tam analitykiem polityki. Pracuję dla nich od trzech lat. Głównie piszę i prowadzę badania. Tak naprawdę nie zajmuję się tam wiele polityką – większość problemów stanowi gospodarka. Większość ludzi dziwi się, że mamy stosunkowo mały zespół.

JSD: Kiedy zdecydowałaś się kręcić filmy na YT jako TokenLibertarianGirl?

JB: Rozpoczęłam w lecie 2011, jak sądzę, z wielu powodów. Obejrzałam wiele wywiadów w telewizji. Wiedziałam, że inni, którzy skupili się na wolności, ludzie jak Jack Hunter, robili filmy i odnosili sukcesy. Natknęłam się na nagrania Jenny Marbles na YT. Po prostu nagrywała sama siebie, jak mówi do kamery w domu. Pomyślałam – czemu nie? – chcę szerzyć orędzie wolności, więc dam sobie szansę. Nazwałam się TokenLibertarianGirl, gdyż pomyślałam, że nie powinnam używać swojego prawdziwego nazwiska, na wypadek gdyby się nie udało i ludzie pomyśleli, że jestem fatalna. Minął jakiś czas, zanim przyzwyczaiłam się do występowania przed kamerą. Ale nadal robię swoje filmy całkowicie w pojedynkę, w moim mieszkaniu.

JSD: Jak myślisz, skąd się wzięła twoja popularność?

JB: Ja naprawdę tego nie rozumiem. Ale gdybym miała zgadywać, to zakładam, że ma to coś wspólnego z faktem, że nie boję się wyluzować i trochę powygłupiać. Jednocześnie nadal mam do przekazania coś ważnego.

JSD: Znosiłaś zarówno krytykę, jak i cieszyłaś uznaniem za swoje poglądy na temat kobiet w ruchu libertariańskim. Podzielisz się kilkoma przemyśleniami na ten temat?

JB: Uważam, że wiele osób wciska słowa w moje usta. Mam dosyć ludzi, którzy mówią, że powód, dla którego jest tak mało kobiet-libertarianek, jest taki, że kobiety „chcą być pod ciągłą opieką”. Lub że kobiety są mniej logiczne od mężczyzn. Postanowiłam zaproponować inne wyjaśnienie.

Moja teoria o braku kobiet wśród libertarian jest taka, że kobiety mają bardzie prospołeczne nastawienie niż mężczyźni i mniej chętnie przyjmują poglądy, które leżą poza mainstreamem. Mężczyźni są bardziej skłonni do interesowania się marginalnymi nurtami i zagłębiania się w „nerd” kulturę. Częściej interesują się komiksami, anime, fandomami, etc. A powiedzmy to wprost: libertarianizm nie jest jeszcze mainstreamowy (myślę, że to się zmienia) i nadal jest raczej domeną pasjonatów.

Odpowiadając dla pytanie: „dlaczego jest tak mało kobiet-libertarianek?”, trzeba uogólniać. Oczywiście każdy jest indywiduum. Z mojego doświadczenia wynika, że libertariańskie kobiety wydają się być niezależne, silne i o wiele mniej dbają o to, co inni o nich myślą.

JSD: Cofnijmy się trochę w czasie. Jakie jest twoje najlepsze wspomnienie z college’u?

JB: Mam wiele wspaniałych wspomnień. Jestem wielką fanką komedii stand-up. Pamiętam jedno popołudnie, kiedy okazało się, że Daniel Tosh będzie występował w nocy na Penn State University. Bez zastanowienia zdecydowaliśmy wsiąść w samochód i jechać ponad dwie godziny do Penn State, aby go zobaczyć. Nie mieliśmy biletów, nie mieliśmy czasu na spakowanie, nie wiedzieliśmy, gdzie się zatrzymamy i, jak sądzę, nawet nie znaliśmy kierunku. To był hazard, ponieważ bilety na pokaz zostały wyprzedane. Stanęliśmy na zewnątrz i ktoś był na tyle miły, aby dać nam bilety. Siedzieliśmy w trzecim rzędzie! Udało mi się z nim spotkać i zrobić sobie zdjęcie po występie.

JSD: Co było najlepsze w przejściu z college’u do życia zawodowego?

JB: Myślę, że najlepsze było to, że nie musiałam mieć już całej masy zajęć – zwłaszcza z nauk politycznych – z którymi się nie zgadzałam. Tam była cała banda socjalistycznych profesorów, więc często musiałam cenzurować swoje poglądy, aby móc otrzymać zaliczenie. Najlepsze w opuszczeniu college’u jest to, że nie muszę się już więcej cenzurować. Mogę być czystej krwi libertarianką. Robię to, co lubię, i piszę co chcę.

JSD: Kiedy i jak zdecydowałaś się na libertarianizm?

JB: Prostą odpowiedzią jest Internet. Rozczarowałam się polityką, kiedy miałam 15 lat. Nie mogłam dłużej obstawać przy swoich neokonserwatywnych poglądach, a wiedziałam, że nie jestem socjalistką, więc do końca nie byłam pewna, jak się zdefiniować. Dowiedziałam się o libertarianizmie, grzebiąc w Google, w 2004 lub 2005 roku. Nie zostałabym libertariańską działaczką, gdybym nie dowiedziała się o Ronie Paulu w 2007 przez Internet.

JSD: Jak twoje poglądy zmieniły się w ciągu ostatnich kilku lat i co było przyczyną tych zmian?

JB: Przez ostatnie sześć lat Ron Paul był w stanie wyjaśnić wiele moich poglądów, zwłaszcza dotyczących polityki zagranicznej i Rezerwy Federalnej, o czym, szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, zanim go nie posłuchałam. Największą zmianą w ciągu ostatnich kilku lat był mój pogląd na karę śmierci. Zdecydowanie ją popierałam. Teraz jestem przeciwna i zdałam sobie sprawę, że moje wcześniejsze argumenty opierały się tylko na emocjach – nie na faktach ani logice. Jeśli nie ufamy państwu, nie możemy pozwolić mu zabijać ludzi. Dodatkowo kosztuje to więcej pieniędzy podatników, a system sądownictwa w tym kraju jest śmieszny.

JSD: Gdybyś nie robiła tego, co robisz teraz, to czym byś się zajmowała?

JB: Prawdopodobnie czymś związanym z psami. Zawsze chciałam być weterynarzem. Zawsze kochałam zwierzęta. Kiedy dorastałam, mieliśmy krowy w gospodarstwie. Miałam owczarka niemieckiego i wtedy pokochałam psy. W trzeciej klasie mój pies został potrącony i weterynarz go uratował. Dlatego chciałam zostać weterynarzem. Ale potem odkryłam, że nie było dla mnie. Byłam lepsza w pisaniu, polityce, ekonomii i naukach społecznych. Gdybym nie robiła niczego politycznego, chciałabym zajmować się psami. Naprawdę kocham zwierzęta… chyba bardziej niż ludzi.

JSD: Kto jest twoim ulubionym prezydentem?

JB: Thomas Jefferson. Tak, tak, tak… Libertarianie mogą mi wytknąć, że zrobił trochę złych rzeczy [prawdopodobnie chodzi o fakt, że Jefferson posiadał niewolników – przyp. tłum.]. Ale wszyscy robili złe rzeczy. Pamiętam, jak uczyłam się o Thomasie Jeffersonie w szkole podstawowej i byłam niesamowicie zainspirowana. Wystarczyło, że miał odwagę, aby napisać Deklarację Niepodległości. To było coś całkiem wyjątkowego w skali świata. Ojcowie Założyciele mogli napisać, co tylko chcieli. Mogli sprawować kontrolę nad ludźmi, ale zdecydowali inaczej.

JSD: Jak sądzisz, co jest największą przeszkodą dla libertarianizmu? Oczywistą odpowiedzią jest państwo, zgadzasz się?

JB: Jest wiele przeszkód dla libertarianizmu. Państwo jest największą. Ale uważam, że libertarianie, włączając w to mnie, powinni więcej pracować nad komunikacją i umiejętnością przekazywania wiedzy. Uważam, że to niesamowite, jak ludzie stają się otwarci na libertarianizm, kiedy przedstawia się go w przyjazny i wyważony sposób. Kiedy przedstawiamy go agresywnie i kłótliwie, wielu ludzi się wycofuje. Myślę też, że wielu z nas zbyt komplikuje libertarianizm, co sprawia, że jest on filozofią nie do przyjęcia dla mas. W dzisiejszych czasach ludzie chcą szybkich informacji, które są łatwe do zrozumienia.

Od libertarianin.org: Z wywiadu zostały wycięte niektóre wypowiedzi, w których Julie opowiada o swoim życiu osobistym – uznaliśmy je za mało istotne. Osoby zainteresowane odsyłamy do materiałów źródłowych.

Źródło: http://communities.washingtontimes.com/neighborhood/business-living/2013/apr/1/libertarian-america-conversation-julie-borowski/

Tłumaczenie: Wojciech Mazurkiewicz
Korekta: Paulina Woźniczka

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress