Indywidualizm Emersona
Ralph Waldo Emerson jest politycznie nieuchwytny. Jest tak nieuchwytny, że myśliciele z różnych szkół i różnych programów zawłaszczali jego idee, aby potwierdzić jakąś działalność lub coś podobnego. Harold Bloom napisał kiedyś: „W Stanach Zjednoczonych nadal będziemy mieć lewicowych emersonistów (post-pragmatycy Richarda Rorty) i prawicowych (mrowie libertariańskich republikanów, którzy wywyższają prezydenta Busha)”. Musimy wybaczyć Bloomowi ignorancję politycznych ruchów i terminów – libertarianie, którzy wywyższają prezydenta Busha, poważnie? – i skupić się raczej na uwadze Blooma, że wpływ Emersona jest widoczny w szerokiej gamie współczesnych myślicieli i nurtów.
Bloom ma rację, że „najważniejsze jest to, że Emerson jest teologiem amerykańskiej religii samodzielności (self-reliance)”. Faktycznie, esej „Self-Reliance” (w Polsce „Poleganie na sobie”) pozostaje najczęściej cytowanym dziełem Emersona i amerykańscy politycy oraz intelektualiści selektywnie przerabiają ideę samodzielności, w służbie swych często odmiennych celów.
Emerson nie używa terminu „indywidualizm” i „Self-Reliance”, który został opublikowany w 1844, kiedy to pojęcie „indywidualizmu” dopiero zaczęło zyskiwać swoje znaczenie. Tocqueville niezamierzenie spopularyzował znaczenie „indywidualizmu” w publikacji „Demokracja w Ameryce”. Użył francuskiego terminu, który nie miał odpowiednika w języku angielskim. Tłumacze Tocqueville pracowali nad tym francuskim słowem, ponieważ jego znaczenie nie było częścią angielskiego leksykonu. Pierwsza wzmianka „indywidualizmu” u Emersona nie pojawiła się do 1843.
Oczywiste jest jednak, że pojęcia samodzielności u Emersona oznacza to, co później nazywano „indywidualizmem”. Indywidualizm Emersona był tak radykalny, że graniczył z samoubóstwieniem. Tylko dzięki osobistej woli można zrozumieć majestat Boga. Natura dla Emersona była jak pismo Boga i osoby z poczuciem poezji – ci, którzy mieli chęć i zdolność „czytania” natury – mogli zrozumieć uniwersalne boskie nauki przyrody.
Jeziora, strumienie, łąki, lasy – te i inne zjawiska były, według Emersona, źródłami umysłowej i duchowej przyjemności lub zjednoczenia. Były tym, co pozwalało stać się „integralną częścią z Bogiem”, jeśli tylko ktoś musiał lub mógł stać się „przeźroczystym okiem”. „Ostatecznie nic nie jest święte”, mówił Emerson, „tylko integralność twojego umysłu”. To jest powód, że intelekt danej osoby przekształca kształty i formy w duchowe spostrzeżenia.
Nie możemy osądzać Emersona wyłącznie na podstawie jego działań. Emerson nie zawsze wydawał się samodzielny czy indywidualistyczny. Jego polityka, w takim stopniu w jakim ją znamy, nie może być nazwana libertariańską. W lepsze sytuacji jesteśmy osądzając Emersona na podstawie jego słów, które mogłyby inspirować libertarianizm, nawet jeśli nadają indywidualizmowi religijność, co dla niektórych może być niewygodne.
Emerson sugeruje w „Self-Reliance”, że spontaniczne wyrażanie myśli lub uczuć jest bardziej zgodne z osobową wolą – a więc ze światem przyrody, wraz z ludzkimi zdolnościami – niż to, co biernie przyjmujemy lub uznajemy za prawo, dobro, lub to, co jest zgodne z normami społecznymi. Indywidualizm lub samodzielność Emersona wywyższa ludzką intuicję, która poprzedza refleksją i stawia wolę ponad intelektem. Uczucia i wrażenia poprzedzają rozum, a moralne prawdy które z nich wynikają są ważniejsze, jak wierzył Emerson, niż cokolwiek innego na dalszej drodze poznania.
Transcendentalizm Emersona był, jak wskazał George Santayana w 1911, metodą sprzyjającą XIX-wiecznej amerykańskiej mentalności. Jako stosunkowo młody naród, dążący do samookreślenia się, Ameryka została podzielona między dwie mentalności, lub dwa źródła, które Santayana nazywał „dystyngowaną tradycją”: kalwinizm i transcendentalizm.
Amerykańskiej tradycji filozoficznej jakoś udało się pogodzić te dwie pozorne dualności. Z jednej strony kalwinizm uczył, że „własne ja” było złe, że człowiek został zdeprawowany przez naturę i ocalony tylko z łaski Boga. Z drugiej strony transcendentalizm uczył, że było ono dobre, gdyż człowiek został wyposażony w zdolności twórcze, które świadczyły o Boskiej obecności na świecie. Kalwinizm nie ufał impulsom i wzywał do zwalczania wewnętrznego zła. Transcendentalizm ufał impulsom i wzywał, aby moralna intuicja poprzedzała bezpodstawne wyroki społeczeństwa i panujące konwencje.
To co łączyło te dwie filozofie to pogląd na świadomość czucia i postrzegania: przekonany, że umysł rejestruje dane z zewnątrz w znaczący i potencjalnie duchowy sposób. Kalwinistyczne pojęcie ograniczonego objawienia – że Bóg odsłania swą chwałę poprzez naturalny świat – zgadzało się z transcendentalistycznym przekonaniem, że świat naturalny dostarcza instrumentów składających się w Boską całość.
Dla Santayany problemem jest, że transcendentalizm był tylko metodą, sposobem dotykania swojego własnego poetyckiego zmysłu. Co zrobić dalej, było niejasne. Santayana uważam, że transcendentalizm był właściwą metodą, ale czuł, że Emerson nie używał tej metody, aby pouczać nas w praktycznym życiu. Transcendentalizm był środkiem do celu, ale nie celem samym w sobie.
Według Santayany, Emerson „nie miał systemu”, ponieważ on jedynie „otwierał oczy na świat każdego ranka ze świeżą szczerością, znakując rzeczy tak, jak mu się wtedy wydawały, lub jak sugerowała mu spontaniczna wyobraźnia”. Emerson nie próbował pogrupować wszystkich zmysłów i wrażeń w syntetyczną całość. Nie zaproponował też polityki, ku której zmysły i wrażenia powinny prowadzić. Santayana powstrzymuje się od oskarżenia Emersona o propagowanie „wszystko akceptującej” polityki. Ale Santayana sugeruje, że choć Emerson nie stworzył zbioru zasad, to zamiast tego dał nam technikę dojścia do niego. Emerson dał środek transportu, ale nie wskazał kierunku. To niedociągnięcie – o ile jest to wada – może wyjaśnić, dlaczego Bloom mówi o „paradoksie wpływów Emersona”, mówiąc o „pokojowych demonstrantach i zwolennikach Busha, podobnych do spadkobierców Emersona w jego dialektyce władzy”.
Dla Emersona ludzka wola jest najważniejsza. To ona porusza intelekt do tworzenia. Jest natychmiastowa, bez pośrednictwa. Innymi słowy, jest sensem lub subiektywnością, która nie jest przetwarzana przez ludzki umysł. Powinniśmy ufać integralności woli i intuicji oraz unikać dyktatu i przyzwoitości społeczeństwa.
„Społeczeństwo”, rzecze Emerson, „na każdym kroku spiskuje przeciw męstwu każdego z jego członków”. Społeczeństwo niszczy czystość woli, zmuszając jednostki do dostosowania swoich zachowań i spoglądania na moralne wskazówki innych. Przeciwko tej socjalizacji, Emerson deklaruje: „Kto chce być człowiekiem, musi być nonkonformistą”.
Nonkonformistyczna etyka Emersona sprzeciwiała się nawykom myślenia, na które społeczeństwo wpływało, ale nie ustalało. Emerson stwierdził (jeden z lepiej znanych cytatów), że głupia stałość jest cechą słabych umysłów. Miał na myśli, jak sądzę, że ludzie powinni się poprawić poprzez wykorzystanie intuicyjnych prawd. Natura, w swej postaci, formie i kształcie, zapewniała obrazy, które jednostka może wykorzystać do tworzenia piękna i samorozwoju. Piękno zatem nie istnieje na świecie; raczej ludzki umysł je tworzy, internalizując zewnętrzne czynniki. Piękno, w związku z tym, mieszka w nas, ale tylko po to, żeby je tworzyć.
Widzimy tu coś podobnego do obiektywizmu Ayn Rand, który jest pozbawiony odwołań do boskości. Rand uważała, że rzeczywistość istnieje niezależnie do podmiotu myślącego, że przedmiot myślenia wykorzystuje rozum i logikę do nadania sensu doświadczeniu i percepcji i że jaźń oraz wola pełnią zasadniczą rolę w tworzeniu sensu, czerpiąc ze zjawisk świata.
Podobnie Emerson, który nie chciał zaprzeczać samemu sobie, poprzez poświęcenie się dla socjalnych kryterium moralnej prawości lub obyczajowości. Rand wierzyła, że jaźń stanowiła podstawę etyki. Dla niej, moralnym celem jednostki było racjonalne dążenie do realizacji własnego interesu i szczęścia. To dążenie jest możliwe tylko w niektórych systemach ludzkiej organizacji, a tym uważanym przez Rand za najlepszy dla rozwoju człowieka był kapitalizm (który bez wątpienia nie jest systemem, ale rezultatem spontanicznych działań lub ram je umożliwiających). W kapitalizmie, sztuka rozkwita, gdyż jest wynikiem rozkwitu ludzkiej kreatywności; kapitalizm tworzy piękno, obrazy i kształty, które pomagają nam sprecyzować naszą metafizykę i ukazać „rzeczywistość”.
Nawet Ludwig von Mises wydawał się być pod wpływem tej filozofii, jeśli nie bezpośrednio przez Emersona, to przez kogoś, kto inspirował się Emersonem. Mises krytykuje „doktryny uniwersalizmu, koncepcyjnego realizmu, holizmu, kolektywizmu i niektórych przedstawicieli psychologii”, za utrzymywanie, że „społeczeństwo samo w sobie jest podmiotem życia, niezależnym i odrębnym od życia poszczególnych jednostek”. Kiedy Mises krytykuje uniwersalizm i kolektywizm jako „system teokratycznego rządu”, zwraca się do Williama Jamesa, również zwolennika Emersona, który wpłynął na Henry’ego Hazlitta. James daje Misesowi argument za odróżnieniem religii od teokracji i Mises wydaje się wspierać religijną ideę Jamesa mówiąc o „czystej, osobistej i boskiej relacji między człowiekiem a świętą, tajemniczą i porywającą boską Rzeczywistością”. Chociaż Mises ani razu nie cytuje Emersona w „Ludzkim działaniu”, podąża on jego tropem, omawiając „kreatywnego geniusza”, człowieka, „którego czyny i idee wycinają nowe ścieżki dla ludzkości”.
Sztuka i piękno mają potencjał do symulowania uczucia i emocji; mają potencjał, aby wspierać niezwykłe moce ludzkiego intelektu. Tak samo jak Rand wierzyła w heroizm jednostki, tak Emerson uważał, że samodzielny umysł w swym poetyckim odczuwaniu nie tylko musiał ufać wrażeniom ze świata zewnętrznego, ale też działać w tym zaufaniu. Nie oznacza to, że jednostka nie posiada żadnych ograniczeń, ale że sama ustanawia swoje granice i ustala własne priorytety.
Emerson i Rand celebrowali zdolność ludzkiego umysłu do tworzenia piękna, nadawania znaczenia, tworzenia rzeczy materialnych i niematerialnych oraz konstruowania rzeczywistości, na podstawie, oraz z przyczyny której, jesteśmy gotowi do działania. Ta funkcja wyobraźni – czy to zbyt wiele, aby nazwać to genialnym? – nie jest realizowana przez wszystkich. Niektórzy idą przez życie bez samokontroli i bez kwestionowania swojego otoczenia; nie przewidują nowego otoczenia, nowych możliwości i nowych sposobów myślenia. Osoby te tłumią wyobraźnię i kreatywność lub cierpią na ich niedostatek. Nawet pisarz pokroju Walta Whitmana nigdy nie manifestował mocy osobowości, czystej siły ludzkiej woli.
Whitman odsuwał wolę, aby stać się otwartym na wszystko i wszystkich. Ukrył ją pod górami abstrakcji i doświadczeń losowych. Santayana wyjaśnia, że u Whitmana „demokracja prowadzi do psychologii i moralności”, w zakresie, w jakim „różne atrakcje, nastroje i emocje są poddane pod każdy jeden głos; wszystkie są uznane za wolne i równe, a niezliczone powszechne chwile z życia są podnoszone do dyskusji z innymi”. właściciel niewolnika znaczy tyle samo dla Withmana co niewolnik.
Whitman nie rozróżnia dobra i zła, prawa i bezprawia, praktyczności i niepraktyczności, rzeczywistości i fantazji. Nigdy nie dyskryminuje. Zostaje, według słów Santayany, „antyintelektualnym”, „leniwym” i „samopobłażliwym” panteistą, ponieważ tylko internalizuje wszystkie rzeczy, przyznaje im równą wagę, odmawia kwestionowania ich ważności lub rentowności i w ten sposób wyraża poezję, że jest ona wolna od wartościowania, tak bardzo, że przeradza się w tryskające arbitralnie uczucia.
Indywidualizm Emersona nie jest arbitralny w tym sensie. Jest celowy. To odróżnienie i wyróżnienie osób i grup, dobra i zła, referentów, którzy sprzyjają poezji i tych, którzy tego nie robią. Whitman upodobał sobie popularność. Emerson zachwycał się, stojąc z dala od innych. „Łatwo jest żyć na świecie mając światową opinię”, powiedział kiedyś Emerson dodając, „łatwo jest żyć w samotności, po swojemu; ale wielki jest człowiek, który w środku tłumu zachowuje się z perfekcyjną, naturalną niezależnością”. Jeśli weźmiemy Emersona na słowo, to nie obchodziło go, że jest on niezrozumiany. W istocie twierdzi, że Pitagoras, Kopernik, Galileusz i Newton zawsze byli niezrozumiani. „Czy to tak źle być niezrozumianym?” pytał; i odpowiadał: „To wspaniale być niezrozumianym!”.
Emerson jest ciągle niezrozumiany, ale jego wpływ na myśl amerykańską jest niezaprzeczalny. Milcząco odmówił zaakceptowania odziedziczonej i sprowadzanej ortodoksji, chociaż dążył do weryfikacji tradycyjnego pojęcia prawdy przy użyciu nowych metod. Ci, którzy występowali przeciw Emersonowi, zbyt często błędnie lub fałszywie przedstawiali niuanse jego filozofii.
Emersona nie jest łatwo zrozumieć. Jego teksty należy czytać wiele razy. W swych esejach eksperymentował z nowymi technikami, aby wyjaśniać stare idee. Dał w nich radosny wyraz znaczenia indywidualizmu i samodzielności. Być może najbardziej wymowną spuścizną tej pociągającej filozofii jest fakt, że tak wiele osób twierdzi, iż „Emerson był jednym z nas”. Termin „nas” sugeruje, że wciąż musimy się wiele nauczyć od Emersona; że etyka polegania na sobie ciągle musi zwalczać domniemania i nawyki myślowe. Aby stwierdzić, że Emerson jest „jednym z nas” należy zignorować najważniejsze punkty jego filozofii. Każdy powinien czytać Emersona nie dlatego, że tak mu powiedziano, ale dlatego, że tak chce.
Autor: Allen Mendenhall
Tłumaczenie: seeker
źródło: mises.org
źródło: libertarianin.org
Allen Mendenhall is a PhD student in English at Auburn University. He’s a writer, attorney, and adjunct law professor. He holds a BA from Furman University, MA and JD from West Virginia University, and LLM from Temple University Beasley School of Law. Visit his website at AllenMendenhall.com. Send him mail. See Allen Mendenhall’s article archives.