Ja – frustrat
Problemem dzisiejszej wolnościowej polityki nie jest brak odpowiednich ludzi, czy stowarzyszeń. Jej największym problemem jest to, że ludzie patrzą na nią ze złej perspektywy.
Zamiast widzieć w wolnościowcach ludzi, którzy wierzą w odpowiedzialność, zaradność i przedsiębiorczość, dostrzegają w nich potwora, który chce zniszczyć społeczeństwo. Właśnie dlatego polska myśl wolnorynkowa jest dziś myślą marginalną. Pojedyncza jednostka nie patrzy na ideologie liberalne czy libertariańskie, biorąc pod uwagę rachunek kosztów i strat odnoszących się do jej osoby, lecz patrzy na tę ideologie z perspektywy całego społeczeństwa. Nie myśli, że obniżenie podatków będzie wielkim zastrzykiem pieniędzy dla jej portfela, lecz twierdzi , że w wyniku braku redystrybucji dochodu narodowego uciśniona zostania grupa tych najsłabszych, do których dana jednostka nawet nie przynależy. Nie widzi prywatyzacji szkoły jako źródła poprawy jakości edukacji i obniżeniu jej kosztów. Uważa, że prywatyzacja szkolnictwa oraz brak przymusu szkolnego spowoduje, że społeczeństwo nie będzie wykształcone. Jednak równocześnie zapewnia, że chce jak najlepszej edukacji dla swojego dziecka. Nie potrafi zrozumieć, że większość rodziców myśli właśnie w taki sam sposób jak ona, stawiając przyszłość swojego dziecka w najwyższej hierarchii potrzeb. Narzekając na państwowe szpitale jednocześnie mówi, że są one potrzebne dla ludzi starszych, którzy poprzez życie w innym systemie nie przyzwyczaili by się do wizji kapitalistycznej służby zdrowia. Jednak po każdej wizycie lekarskiej narzeka na jego kondycję, nie wspominając o ogólnie wiadomym łapówkarstwie, które w prywatnych szpitalach nie miałoby miejsca, bo byłoby bezsensowne. Nie wierzy w wizję mnożących się fundacji charytatywnych na wolnym rynku, mimo to regularnie, nawet małymi kwotami, wspiera różne podobne akcje. Towarzyszy nam dziwne uczucie, że my sami potrafimy być odpowiedzialni za swój los, jednak wszyscy wokół nie i trzeba o nich dbać.
Inny problem postrzegania polskiej prawicy polega na złym rozumowaniu socjologicznym tego społeczeństwa. Jest to najczęściej młody elektorat. Słyszymy, że wybranie tejże „nieludzkiej” ideologii jest spowodowane brakiem poczucia własnej tożsamości, przejawem buntu młodzieńczego, spowodowanego brakiem życiowych ambicji i determinacji do spełniania marzeń. Jednak, to właśnie większość tych młodych ludzi jest zaangażowana zarazem w bierną jak i czynną politykę. Od obserwacji prasy, wyrażania swojego buntu w dyskusjach, zarówno tych w cztery oczy, jak i na portalach internetowych, po manifestowanie swoich poglądów poprzez uczestnictwo w różnego rodzaju spotkaniach, wykładach, pikietach, czy przez członkostwo w różnych stowarzyszeniach. Możemy to zauważyć w publicystyce tych ludzi, bądź ich wypowiedziach w takich programach jak „Młodzież Kontra”, gdzie na polu merytorycznym lewa strona młodzieżowej sceny politycznej nie dorasta im do pięt. Pokazują to również statystyki dotyczące wyświetleń urywków z tego i podobnych programów.
Kolejnym, dość popularnym stwierdzeniem, jest nazywanie ludzi prawicy frustratami. Jak można powiedzieć o kimś takim jak np. Janusz Korwin-Mikke, czy Stanisław Michalkiewicz, że są frustratami? Większość polskiej sceny politycznej może tylko pozazdrościć takim ludziom determinacji do działania i wiary w idee. Jak frustratami można nazwać ludzi manifestujących na Marszu Niepodległości 11 listopada? Ludzi, wykształconych pod aspektami historycznymi, którzy często ryzykując własnym bezpieczeństwem, zarówno psychicznym jak i fizycznym, są gotowi manifestować swoje poglądy, kiedy aura wokół nie sprzyja im ku temu w nawet najmniejszym stopniu. Od złego postrzegania przez media, po stereotypy opisanie powyżej, które rządzą ludźmi. Oczywiście, kwestią sporną jest, czy manifestowanie poprzez zamieszki jest dobrą formą przedstawiania swoich poglądów, ale na pewno zwraca ono uwagę zarówno na ludzi prawicy, jak i problem obecnych czasów globalizacji i postępującego myślenia socjalistycznego. Forma buntu jest naturalnym przejawem zachowania młodzieży i towarzyszy jej działaniu od lat.
Polska prawica rośnie w siłę i nie da się tego nie zauważyć. Mimo tego, to nie czas na formułowanie wolnościowych sił politycznych. To czas, na pozytywistyczną pracę u podstaw i próbę zburzenia panujących stereotypów, na których fundamentach każdy z ludzi podobnych do nas jest winien zasiać podstawy myślenia libertariańskiego. Jak lata temu powiedział Murray N. Rothbard, libertarianizm i tak ostatecznie zwycięży, ponieważ jest zgodny z naturą ludzką. To nam powierzone zostało zadanie, by ta ostateczność była najbliższą perspektywą czasu.
Autor: Sławomir Kowalski
Nadesłane dla libertarianin.org