J.R.R. Tolkien: Katolik i libertarianin
Autor: Randy England
Źródło: http://freeisbeautiful.net/j-r-r-tolkien-catholic-and-libertarian/
Tłumaczenie: Milla Gautier
Libertarianizm jest często postrzegany jako pogląd odpowiedni dla katolików i innych odłamów chrześcijaństwa. J.R.R. Tolkien (1892-1973) jest jednym z tych katolików, który włączył horror przeżytych dwóch wojen światowych i ziemskiej władzy w swoją twórczość. „Władca Pierścieni” opublikowany został w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, w czasie gdy zagrożenie unicestwieniem wszelkiego życia przez wojnę nuklearną obiegło cały świat. Istniały nawet spekulacje, że tolkienowski “pierścień władzy” był metaforą bomby atomowej, sam autor odrzucił jednak tę interpretację – „Oczywiście, że moja powieść nie jest metaforą potęgi atomowej, a władzy i dominacji”. (Listy, J.R.R.Tolkiena)
Lord Acton – katolik, tak jak Tolkien – znany jest z jednego, pamiętnego zdania – “Władza korumpuje, a władza absolutna korumpuje absolutnie”. Władca Pierścieni to właśnie opowieść o wypaczeniu i korumpującej władzy. Tolkien pisał “Możesz wziąć pierścień jako alegorię naszego własnego czasu, nieuniknionego przeznaczenia czekającego na nasze działania dla porażki potęgi złej mocy”. (Listy J.R.R. Tolkiena)
Tolkien był zasadniczo libertarianinem, samego siebie opisującym jako filozoficznego anarchistę [1]:
Moje poglądy polityczne coraz bardziej skłaniają się ku anarchii (w rozumieniu filozoficznym, w którym oznacza ona zniesienie wszelkiej kontroli, nie zaś mężczyzn z bokobrodami podkładających bomby) – lub ku monarchii „niekonstytucyjnej”. Aresztowałby każdego, kto używa słowa „państwo” (w jakimkolwiek innym znaczeniu niż nieożywione królestwo Anglii i jego mieszkańcy: rzecz pozbawiona władzy, praw, rozumu); a po daniu mu szansy odwołania swoich poglądów, gdyby okazał się uparty, straciłbym go! [2] Gdybyśmy mogli wrócić do nazw osobowych, byłoby to bardzo dobre! Rząd to abstrakcja oznaczająca sztukę i proces rządzenia i powinno być przestępstwem pisać to słowo wielką literą lub tak, by odnosiło się do ludzi. […] Tak czy owak studia nad człowiekiem to tak na prawdę tylko człowiek; najmniej odpowiednią rzeczą dla każdego, nawet świętego (któremu nigdy nie przeszło to nawet przez myśl), jest dominowanie, kierowanie innym człowiekiem. Nie jeden na milion jest do tego zdolny, a już na pewno nie ci, którzy szukają okazji. (Listy J.R.R. Tolkiena)
Jeśli nawet jedna osoba na milion nie nadaje się do kierowania innymi, dyskwalifikuje to od razu połowę samego naszego rządu federalnego. Jeśli w dodatku zdyskwalifikujemy tych, którzy chcą rządzić wszystkimi dookoła, możemy być pewni, że wykluczymy większość z nich. W historii Tolkiena tylko Frodo, skromny hobbit, był zdolny unieść pierścień władzy – nie by rządzić, ale by zniszczyć tę moc. Nawet silne, cnotliwe postacie, jak Gandalf czy Galadriela, nie mogli zaufać samym sobie, że gdy go wezmą, nigdy go nie użyją, nawet do dobrych celów, nie stając się “jak sam Mroczny Władca”.
W swoim prologu do „Władcy Pierścieni” Tolkien opisuje społeczność hobbitów: “Shire w tym czasie nie miał żadnego ‘rządu’. W większości spraw rodziny radziły sobie same. Jedynym oficjalnym stanowiskiem w Shire był urząd burmistrza, którego zadaniem było przewodniczyć bankietom”. Shire utrzymywało porządek dzięki tuzinowi “Shirriffs”, którzy “bardziej koncentrowali się na pilnowaniu bestii, niż na ludziach”. Był tam kiedyś król i jemu przypisuje się “wszystkie ich istotne prawa i zwykle było to prawo wolnej woli, bo (jak mówili) takie było prawo starożytnych”. Na zakończenie powieści Tolkiena pojawia się nowy, dobry król, który żyje bardzo daleko i nie wtrąca się w sprawy Shire’u, ani nie chce żadnych danin za okazywaną przyjaźń.
Jaka szkoda, że to tylko powieść…
[1] Sam tytuł tekstu nie jest może szczęśliwie dobrany. Tolkiena ciężko uznać za libertarianina (może co najwyżej za protolibertariana), bo w jego czasach to pojęcie się jeszcze dobrze nie wykrystalizowało. Tolkien był filozoficznym anarchistą i odwoływał się do zdecentralizowanej monarchii okresu Rozkwitu Średniowiecza, tak zwanej monarchii stanowej, gdzie władza suwerena ograniczała się do kwestii sądowniczych i tylko tym się de facto zajmowała, plus organizowaniem obrony terytorialnej w razie potrzeby. Jeśli chodzi o poglądy, Tolkien wyrósł z klasycznych liberałów brytyjskich jak lord Acton czy Chesterton (za Paweł Włodzimierz Słomka).
[2] Fragment cytatu do tego miejsca pochodzi z tłumaczenia „Tolkien przeciwko władzy” (autorstwa Alberto Mingardi).