A A +

Historia libertarianizmu w Polsce. Wywiad z Jackiem Sierpińskim.

7 kwietnia 2016 Publicystyka, Wywiad

O historii polskiego ruchu libertariańskiego w czasach jego powstawania opowie nam Jacek Sierpiński. Urodzony 12.12.1969, bloger, publicysta, pisarz, informatyk i polityk Partii Libertariańskiej, „papież polskiego libertarianizmu”. W przeszłości członek Federacji Anarchistycznej, współzałożyciel grupy „An Arche”, publicysta, którego teksty ukazywały się w „Najwyższym Czasie”, „Maci Pariadce”, „Zielonych Brygadach”, „Rojaliście – Pro Patria”. Publikował opowiadania na łamach miesięcznika „Fantastyka”. Od lat dziewięćdziesiątych popularyzator libertarianizmu w Polsce, za co uhonorowany został symboliczną nagrodą przez Libertarian International na konferencji w Krakowie w roku 2003. Od października 2012 roku – członek-założyciel Partii Libertariańskiej. Przez pierwsze miesiące kształtował jej program i współtworzył obszerną deklarację polityczną. Opracował plan reformy finansów państwa poprzez radykalną obniżkę podatków, decentralizację sektora publicznego i spore cięcia wydatków budżetowych. W roku 2014 startował w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Opis zdjęcia: fotografia ze zjazdu Federacji Anarchistycznej w Gdańsku w 1990 roku. Po prawej Dariusz Misiuna, anarchista z Warszawy, właściciel wydawnictwa Okultura, w środku Jacek Sierpiński, z lewej Piotr Rymarczyk, lewicowy anarchista z Warszawy, obecnie socjolog ze stopniem doktora.

Pytania zadaje Karol Sobiecki.

W jaki sposób zostałeś libertarianinem i kiedy to było? Ile wtedy miałeś lat i jakie to były czasy?

O ile sobie przypominam, to było to gdzieś w okolicach 1989-1990 roku. Miałem 20 lat. Wtedy zacząłem identyfikować się jako anarchista i działać w Międzymiastówce (potem Federacji) Anarchistycznej. Pierwszą pozycją dotyczącą konkretnie libertarianizmu, jaką przeczytałem była „Jedna lekcja libertarianizmu” Davida Berglanda.

Czy był wtedy jakiś ruch wolnościowy, czy do niego należałeś i jak on wyglądał? Libertarianie posiadali jakieś struktury, organizacje, media, partie polityczne?

Istniała tylko Federacja Anarchistyczna, w której część osób miała poglądy libertariańskie. Myślę, że byli też jacyś libertarianie w UPR.

W jaki sposób libertarianie odnaleźli się w latach 90? Czy powstawały jakieś nowe ośrodki wolnościowe? Ilu ich wtedy było szacunkowo w Polsce?

Początkowo byli to ludzie związani z ruchem anarchistycznym. Oprócz mnie – np. Staszek Górka (obecnie wykłada w Instytucie Europeistyki UJ) czy Włodek Gogłoza i Paweł Sikora z Lublina (obecnie pracownicy UMCS). Potem zaczęły dochodzić inne osoby, z kręgów UPR lub „niezrzeszone”. Pomogły w tym internetowe listy dyskusyjne. W 2000 roku podjęto próbę zawiązania Stowarzyszenia na rzecz Wolności Jednostki „Libertarianie” (było spotkanie założycielskie w Łodzi), jednak nie zostało ono w końcu zarejestrowane. Na tym spotkaniu byli m. in. związani z UPR Krzysztof Magier, Jan Jacek Szymona i Grzegorz Sztemborowski, kr2y510 – obecny admin libertarianizm.net, kilku ludzi związanych z Federacją Anarchistyczną, „niezrzeszeni”, a nawet ludzie związani z ruchem Zielonych.

Sam zostałeś libertarianinem w wieku 20 lat, mniej więcej w momencie „przemiany ustrojowej”. Czy przed Tobą, w czasach komuny byli jacyś libertarianie w Polsce? Czy w ruchu libertariańskim jest lub był ktoś starszy od Ciebie?

Myślę, że byli. Jan Jacek Szymona, dawny działacz UPR (kandydował w 2014 r. z list KNP do PE jako „jedynka” w okręgu lubelskim), który jest (a przynajmniej był, gdy miałem z nim jeszcze kontakt) libertarianinem i krytykiem koncepcji „własności intelektualnej”, jest ode mnie starszy. Chyba o parę miesięcy starszy jest Staszek Górka. Być może byli też inni, o których nie wiem. W zeszłym roku na spotkaniu komitetu referendalnego w Katowicach spotkałem pana, który mówił, że jest libertarianinem i dawnym członkiem, czy też sympatykiem UPR. Wyglądał na kogoś w moim wieku lub może nawet starszego, ale o wiek nie zapytałem.

W jaki sposób wtedy, przed nastaniem ery powszechnego dostępu do Internetu, libertarianie komunikowali się ze sobą i współdziałali? Wspomniałeś o Federacji Anarchistycznej, w jaki sposób funkcjonowała ta organizacja i na ile libertarianie mogli się w niej odnaleźć?

Była to organizacja nieformalna, oparta na lokalnych grupach, które kontaktowały się ze sobą metodami tradycyjnymi – pocztą, telefonicznie oraz przez kontakty osobiste. Propagowanie idei następowało też przy pomocy samizdatów, tzw. zinów, rozprowadzanych głównie po znajomych, na koncertach punkowych i akcjach oraz pocztą. Oczywiście tylko niektórzy uczestnicy FA byli libertarianami. Jednak sporo z nich było pod pewnymi względami do libertarianizmu zbliżonych. Do tego stopnia, że niektórzy lewacy oskarżali całość FA o libertarianizm, co było nieprawdą. Wkrótce głównym pismem przekazującym idee anarchistyczne stał się magazyn „Mać Pariadka” i ponieważ byłem jego stałym współpracownikiem, przez wiele lat libertarianizm był tam stale obecny, obok innych poglądów. Wydawałem też „Gazetę An Arche”, która w odróżnieniu od innych zinów była darmowa, rozsyłana tylko pocztą i miała charakter raczej biuletynu publicystyczno-dyskusyjnego, otwartego na różne poglądy.

Jakie lektury libertariańskie były dostępne w tamtych czasach? Kiedy zostały przetłumaczone książki klasyków, takich jak Rothbard, Hoppe, Mises, Rand, Konkin?

Nie mam pamięci do dat. Najwcześniejszym tekstem, z którym się zetknąłem, była tak jak napisałem „Jedna lekcja libertarianizmu” Berglanda, wydana po polsku przez jakieś podziemne wydawnictwo. Z tekstów Ayn Rand dostępny był „Hymn” opublikowany w niskonakładowym czasopiśmie „Fikcje” wydawanym przez Śląski Klub Fantastyki. Teksty Rothbarda i Davida Friedmana, a także Tannehillów czy Misesa czytałem w oryginale (sprowadzane z zagranicy, ale już wcześniej niektóre teksty Rothbarda w oryginale były dostępne w bibliotekach). Sam tłumaczyłem sporo tekstów: Rothbarda, D. Friedmana, Stefana Blankertza, Christiana Michela i innych. Dużą dostępną bazą tekstów (które dostawałem najpierw pocztą, potem dostępnych w Internecie) były broszury brytyjskiej grupy Libertarian Alliance. A swoją drogą, moje poglądy w dużej mierze ukształtowała literatura SF – np. „Luna to surowa pani” Roberta Heinleina czy „…And Then There Were None” Erica Franka Russella.

Opowiedziałeś mi o tym, jak się kontaktowaliście. Wspominałeś też o działalności wydawniczej i publicystycznej. Robiliście coś jeszcze? Jakieś protesty, happeningi, akcje? Jak to wyglądało? Pamiętasz jakąś konkretną akcję?

Były np. protesty przeciwko przymusowej służbie wojskowej, prowadziliśmy (m. in. jako katowicka grupa „An Arche”, gdzie było najwięcej libertarian) punkt porad dla ludzi starających się o służbę zastępczą (takie punkty anarchiści, ruch „Wolność i Pokój” oraz inne grupy organizowały w całej Polsce). Pamiętam pikietę przed Urzędem Skarbowym. Wcześniej były oczywiście demonstracje przeciwko rządom komunistów, libertarianie przyłączali się też czasami do akcji proekologicznych. Należy jednak podkreślić, że nie było to robione pod szyldem libertarianizmu, ja i inni libertarianie braliśmy w tym udział, czasami będąc jako osoby organizatorami. Jako ciekawostkę dodam, że krakowscy anarchiści, którzy akurat raczej byli dość odlegli od libertarianizmu, organizowali, o ile pamiętam więcej niż raz, happening antypodatkowy z nagą dziewczyną na koniu symbolizującą Lady Godivę.

Wspomniałeś, że główną organizacją, wokół której skupieni byli wtedy libertarianie, była Federacja Anarchistyczna kojarzona teraz raczej z anarchokomunizmem. Czy były wtedy jakieś tarcia z anarchokomunistami? Były kłótnie pomiędzy różnymi odłamami libertarian?

Wtedy Federacja Anarchistyczna była bardziej zróżnicowana i anarchokomuniści oraz anarchosyndykaliści, choć w niej byli, nie stanowili grupy dominującej. Dominującą grupą byli zasadniczo przedstawiciele subkultury punk, którzy nie mieli wyraźnie sprecyzowanych poglądów (poza ogólną niechęcią do władzy). Byli też „alternatywiści” (zwolennicy budowania wolnego społeczeństwa „obok” państwa), pacyfiści, eko-anarchiści. Jako ciekawostkę podam, że w FA działali m. in. Marcin Rey – potem działacz Ligi Republikańskiej, obecnie znany z walki z prorosyjskimi grupami wpływu w Polsce, znana blogerka Kataryna czy prof. Piotr Żuk – działacz SLD z Wrocławia, o którym było ostatnio głośno w związku z zarzutami o molestowanie seksualne na uczelni. Tak, że środowisko to składało się z najróżniejszych ludzi, którzy potem poszli różnymi drogami. Spory były, głównie w formie polemik na łamach zinów czy na zjazdach.

Czy libertarianie byli skupieni w jakimś jednym mieście/regionie czy raczej egzystowali w rozproszeniu?

Byli w różnych miastach, ale głównie na Górnym Śląsku oraz w rejonie Lublina.

Dzisiaj libertarianie mają swoich ludzi lub przynajmniej kontakty w sejmie, europarlamencie, w kilku tygodnikach opinii, królują w Internecie. Czy w tamtych czasach mieliście w ogóle jakiś kontakt z szeroko pojętym mainstreamem?

Raczej nie. Byliśmy grupką młodych ludzi bez żadnego zaplecza, środków finansowych ani wpływów, do tego nastawioną radykalnie antymainstreamowo.

À propos wpływów: skąd czerpaliście środki finansowe na działalność? Byli wśród Was jacyś przedsiębiorcy? Czym się trudnili na co dzień libertarianie? Kim byli z zawodu? W jaki sposób Ty zarabiałeś pieniądze?

W tamtych czasach byli zwykle studentami lub dopiero podejmowali pracę, zwykle najemną. Ja od 1995 roku do tej pory pracuję jako zwykły najemny pracownik w prywatnych firmach. Pamiętam, że jeden libertarianin z FA – Grzegorz Bednarski z Kielc – był (nie wiem czy dalej jest) przedsiębiorcą, właścicielem wydawnictwa.

Jak w latach 90. społeczeństwo odbierało libertarianizm? Ludzie w ogóle wiedzieli, że coś takiego istnieje?

Większość ludzi nie wiedziała i odbierała to albo jako niemożliwą do zrealizowania utopię (tak jak i inne odmiany anarchizmu), albo jako drogę do nieograniczonej władzy kapitalistów i korporacji (środowiska socjalistyczne i lewicowo-anarchistyczne).

Czy libertarianie byli w jakiś szczególny sposób prześladowani przez te wszystkie lata? Czy znasz przypadki zamykania kogoś w więzieniu, odbierania dzieci, ciągania po sądach itd.? Czy sam byłeś prześladowany?

Zdarzało się, że libertarianie biorący udział w akcjach Federacji Anarchistycznej na początku lat 90. byli np. zatrzymywani przez policję i mieli sprawy w sądach albo na kolegiach ds. wykroczeń, zwłaszcza jeśli dochodziło do „zadym”. Jednak nie nazwałbym tego prześladowaniami – ot, standardowa reakcja państwa, jaką i teraz się spotyka. Ze środowiska libertariańskiego o ile wiem, nikt nie siedział w więzieniu, choć były osoby związane z ruchem anarchistycznym, które do więzienia trafiały – np. za odmowę służby wojskowej.

Czy mieliście wtedy jakieś kontakty z libertarianami z zagranicy?

Były kontakty z międzynarodowymi organizacjami libertariańskimi – ISIL (International Society for Individual Liberty) i Libertarian International. Polscy libertarianie bywali na ich konferencjach (ja byłem na spotkaniu w Amsterdamie i konferencji w Rzymie), organizowali jedną z nich w Krakowie, zagraniczni libertarianie przyjeżdżali do Polski. W Katowicach był w 1996 r. Christian Michel (znany francuski libertarianin, przez pewien czas doradca Michaiła Chodorkowskiego), który wtedy wygłosił swoją krytykę koncepcji kary („Czy przestępców powinno się karać?” – dostępne na www.libertarianizm.pl) – gościliśmy go w salce przy starym dworcu. W Warszawie był Vincent Miller, ówczesny prezes ISIL. Na konferencji w Krakowie w 2003 roku byli Michel, Hans-Hermann Hoppe, prof. Bertrand Lemennicier (inny znany francuski libertarianin) i Brian Micklethwait z Libertarian Alliance. W tym samym roku była też konferencja w Wilnie, gdzie Witold Kieraś przeprowadził wywiad z Remigijusem Šimašiusem, późniejszym ministrem sprawiedliwości Litwy i obecnym merem Wilna – wywiad miał tytuł „Rząd nie powinien stanowić prawa”.

A jak rozwijał się ruch libertariański w pierwszym dziesięcioleciu nowego tysiąclecia? Czy w latach 2000-2010 coś się zmieniło?

Były listy dyskusyjne, potem powstały fora, takie jak libertarianizm.net (początkowo pod innym adresem). Libertarianie polscy brali udział w konferencjach międzynarodowych organizacji libertariańskich – International Society for Individual Liberty oraz Libertarian International. W 2003 roku konferencja LI odbyła się w Krakowie i uczestniczyło w niej już sporo polskich libertarian, m. in. jak pamiętam fundator Instytutu Misesa Mateusz Machaj, (który siedział obok mnie) oraz dr hab. (wtedy dr) Dariusz Juruś. Na tej konferencji wykład miał też Hans-Hermann Hoppe. Z wykładem wystąpił wtedy również Tomasz Teluk (założyciel Instytutu Globalizacji), który przyczynił się najpierw do pewnej popularyzacji libertarianizmu swoją książką „Libertarianizm. Teoria Państwa”, by później poróżnić się osobiście z wieloma polskimi libertarianami (m.in. ze mną) i przejść ostatecznie do krytyki tego zespołu poglądów (z pozycji chrześcijańskich). Dalsze lata to rozwój pierwszych sformalizowanych inicjatyw libertariańskich – Instytutu Misesa (rok 2003), radia Kontestacja z jego klubami Kontestacji (rok 2009). Libertarianie działali też w Stowarzyszeniu KoLiber oraz w UPR.

Libertarianie skupieni są głównie w Internecie. Czy mógłbyś wyjaśnić, dlaczego tak jest i w którym momencie to nastąpiło? Jakie strony czy fora internetowe były pierwsze i jak to się rozwijało?

Na początku były listy dyskusyjne, takie jak „Wolność” czy „Libertarianizm”. Plus prywatne strony internetowe np. moja, Włodka Gogłozy, Krzysztofa „Critto” Sobolewskiego, Czarka Żmudy. Potem powstała strona www.libertarianizm.pl, którą prowadziłem przez kilka lat (potem przerobiona na wolnościowe wiki), forum (pierwowzór obecnego libertarianizm.net), blogi (Maćka Miąsika, potem mój), strona Liberalis.pl założona przez Marka Kapronia. Z rozwojem popularności Facebooka powstały grupy skupiające między innymi czy przede wszystkim libertarian – pierwszą, na jaką się natknąłem byli „Przyjaciele Wolności”.

Czy idee wolnościowe notowały jakiś wyraźny, zauważalny wzrost zainteresowania za Twojego życia? Jak oceniasz wysiłki libertarian na przestrzeni tych wszystkich lat? Jest jakaś widoczna poprawa?

Owszem, uważam, że obecnie libertarianizm w Polsce jest dużo popularniejszy niż 25 czy nawet 15 lat temu. W tej chwili istnieje już sporo inicjatyw libertariańskich lub skupiających libertarian, idee libertariańskie zaczynają powoli nawet przebijać się do polityki – w obecnej kadencji mamy kilku posłów bliskich libertarianizmowi, takich jak Jakub Kulesza, Jacek Wilk czy Tomasz Jaskóła. Moim zdaniem jednak popularność libertarianizmu nie jest wystarczająco odzwierciedlona we wpływach politycznych. Jest to wynikiem programowego odcinania się od polityki części aktywnych libertarian oraz upatrywania przez pozostałych długofalowej szansy w inicjatywach, które są wolnościowe jedynie częściowo, zaś częściowo są z ideami libertarianizmu sprzeczne – mam tu na myśli KORWiN czy KNP. Muszę tu podkreślić, że Janusz Korwin-Mikke, mimo że nie nazwałbym go libertarianinem, przez swoją wieloletnią działalność w dużym stopniu przyczynił się do spopularyzowania pewnych idei wolnościowych, zwłaszcza dotyczących gospodarki. Jednak nieustanne próby żenienia ich z ideami autorytarnymi i nacjonalistycznymi oraz osobistymi poglądami JKM np. na temat kobiet, niepełnosprawnych czy wiedzy Hitlera o Holokauście stworzyły moim zdaniem „szklany sufit” dla tej drogi ich szerzenia, a także wiele osób do nich zniechęciły: „skoro wolny rynek jest propagowany w pakiecie z monarchią, ‚kobietami w kuchni’, silną władzą i Hitlerem, to widocznie jest w nim coś podejrzanego”.

Co spowodowało wzrost zainteresowania libertarianizmem? Czy były jakieś przełomowe wydarzenia, które według Ciebie najbardziej przyczyniły się do rozpropagowania idei libertariańskich?

Myślę, że głównie stopniowe popularyzowanie idei, która częściowo zaczęła przenikać do środowisk bardziej „mainstreamowych” (takich jak KNP, KORWiN, Republikanie – należy pamiętać, że Przemysław Wipler pisał pracę magisterską o libertarianizmie, powołując się m. in. na moje teksty i tłumaczenia – czy Ruch Kukiza). Myślę też, że Polacy generalnie są nieufni wobec władzy (co potwierdzają badania), a po latach komunizmu przynajmniej część z nich miała już dosyć regulacji gospodarki – stąd od początku większe poparcie dla wolnego (albo przynajmniej „wolniejszego”) rynku w III RP niż w większości krajów Europy. I stąd dobry, lepszy niż gdzie indziej, grunt dla idei libertariańskich. Co do przełomowych wydarzeń: myślę, że środowisko libertariańskie dość mocno zaktywizowało się w protestach przeciwko Rejestrowi Stron i Usług Niedozwolonych w 2010 r. i przeciw ACTA w 2012 r. W obu przypadkach chodziło o wolność Internetu – to jest obszar, gdzie libertarianie mogą zdobyć duże poparcie.

Czy mógłbyś wymienić i omówić największe sukcesy libertarian w Polsce?

Na razie są sukcesy polegające na np. wydawaniu książek i popularyzowaniu tym samym idei. W sferze politycznej trudno mówić o sukcesach ściśle rzecz biorąc libertarian, choć w akcjach przeciwko Rejestrowi Stron i Usług Niedozwolonych oraz przeciwko ACTA (po których rząd się wycofał, a w przypadku ACTA porozumienie to upadło w skali całej Unii Europejskiej) libertarianie brali aktywny udział. Jednak były to szersze inicjatywy. Trudno też uznać za sukces polskich libertarian wybór czterech posłów KNP do Parlamentu Europejskiego, bo mimo iż w tej partii działali m. in. libertarianie, to jednak ci posłowie libertarianami nie są. Myślę, że politycznie największym sukcesem polskiego środowiska libertariańskiego jest na razie wybór do Sejmu Jakuba Kuleszy, który, o ile wiem, uważał się za „anarchokonserwatystę”.

Co uważasz za swój największy sukces w dziedzinie propagowania wolności?

Może to, że dzięki mnie pewna liczba ludzi zainteresowała się libertarianizmem. Nie wiem jaka, mam nadzieję, że co najmniej dwucyfrowa…

A jakieś konkretne Twoje działanie? Jak myślisz, które z nich najbardziej przyczyniło się do zainteresowania innych wolnością?

Myślę, że najbardziej te wczesne, czyli z czasów jak jeszcze nie było Internetu. Teksty w „Mać Pariadce”, „Gazecie An Arche” (którą sam wydawałem i rozsyłałem pocztą), „Najwyższym Czasie”, „Zielonych Brygadach”, „Rojaliście”. Bo wtedy to była jeszcze nowość. Potem część ludzi poniosła ideę dalej.

Czy mógłbyś pokrótce przedstawić historię Partii Libertariańskiej?

Inicjatorami powstania Partii Libertariańskiej byli Maciej Dudek i Bartłomiej Byczkiewicz, który potem odszedł. Początkowo wystartowało to jako inicjatywa internetowa – fanpage i grupa na Facebooku. Przez pewien (dość długi) czas partia funkcjonowała bez rejestracji, zgodziłem się zostać koordynatorem ds. programowych. Efektem było powstanie deklaracji ideowej oraz zarysów programu w kilku dziedzinach. Brałem udział w zjeździe założycielskim we Wrocławiu pod koniec 2013 r., jednak pozostałem tylko zwykłym członkiem. Potem były długie problemy z rejestracją partii i między innymi z tego powodu zdecydowano się na start w wyborach do PE z listy Demokracji Bezpośredniej, która zaoferowała nam i Polskiej Partii Piratów nieformalną koalicję. Moim zdaniem była szansa na zarejestrowanie list w całym kraju (śląska się zarejestrowała), niestety została zaprzepaszczona w wyniku personalnych kłótni, wywołanych z mojego punktu widzenia działaniem niektórych osób w DB, które zaczęły podważać wcześniejsze ustalenia. Po tym faktycznie niepowodzeniu – lista niezarejestrowana w całym kraju nie miała szans na zdobycie istotnej liczby głosów – nastroje „klapły” i coraz mniej ludzi angażowało się w działalność. W wyborach samorządowych Libertarianie kandydowali tylko w kilku miastach. W wyborach prezydenckich nie uzbierano podpisów. W wyborach do Sejmu kilku członków partii kandydowało z dalszych miejsc list Kukiz’15 i KORWiN. Po tym działalność Partii Libertariańskiej całkowicie zamarła i nie wiem jakie będą dalsze jej losy. Są plany reaktywacji, ale nie wiem, czy się powiodą.

Czy libertarianie, których spotkałeś na swojej drodze, zmienili poglądy i zrezygnowali z działania na rzecz idei wolnościowych? Wspomniałeś Tomasza Teluka. Był jeszcze ktoś taki?

Np. bloger Filip Paszko i chyba Krzysztof Śledziński (Trikster) poszli w kierunku lewicy. Z osób wcześniej identyfikujących się z libertarianizmem mogę wymienić Andrzeja Korasiewicza z Łodzi, który porzucił libertarianizm na rzecz centroprawicy i związał się w końcu z Platformą Obywatelską. Jeden z uczestników grupy „An Arche”, Piotr Krupa, który może nie całkiem identyfikował się z libertarianizmem, ale odbierałem go jako człowieka o mocnym nastawieniu wolnościowym i indywidualistycznym, kandydował w ostatnich wyborach do Sejmu z listy partii Razem – stał się socjaldemokratą.

Jak oceniasz przyszłość ruchu wolnościowego w Polsce i na co Twoim zdaniem powinno się położyć nacisk?

Oceniam w miarę optymistycznie – przewiduję, że nadal będzie się rozwijać i idea będzie popularyzowana. Jednak powinno iść za tym przełożenie na politykę – większa liczba libertarian powinna zaangażować się politycznie w ruchu libertariańskim albo przynajmniej liberalnym, bez prób mieszania swojej idei z nacjonalizmem czy konserwatyzmem. Nisza jest – z partii mainstreamowych próbuje zagarnąć ją Nowoczesna, która tak naprawdę jest bezideowym odłamem byłych polityków drugiego garnituru Platformy Obywatelskiej, wykorzystujących wybrane hasła liberalne do zdobycia elektoratu. O ten elektorat powinni powalczyć libertarianie, w sojuszu z autentycznymi liberałami.

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress