A A +

ABC anarchii Boba Blacka

14 czerwca 2012 Artykuły, Libertarianizm

Autor: Wojciech Mazurkiewicz

Czym dokładnie jest anarchia i kto to jest anarchista? Czy można znaleźć jakieś rozsądne kryterium, komu ma przysługiwać to, według jednych pogardliwe, według innych naznaczone dumą i indywidualizmem miano? I czy jest jakiś sens mówić o ruchu anarchistycznych, skoro z definicja owy nurt opiera się jakimkolwiek hierarchią, a co za tym idzie – uniemożliwia tradycyjnie rozumianą organizację (lider, zastępca, pomocnicy, itp).

Pojęcie anarchii pochodzi od greckiego słowa „anarcho” i oznacza po prostu „bez rządu”, ale postulaty większości anarchistów rzadko są dokładnie takie. Wielu z nich ma tendencję do popierania państwa opiekuńczego, optuje za lewicowymi rozwiązaniami, zdarza im się przejawiać ciągoty do cenzury (akcja „Faszyzm nie przejdzie”, ANTIFA), zaprzeczają sami sobie, poprzez teoretyczne sprzeciwianie się rządowi i państwu, a praktyczne domaganie się równości społecznych i państwowych ingerencji, które mają na celu zapobieganie wyzyskowi i likwidacji biedoty.

Początkującemu adeptowi będzie bardzo ciężko stwierdzić, czy może się zaliczyć do anarchistów, czy też jego poglądy są w nimi sprzeczne. Trudno będzie mu też rozróżnić, która osoba z jego otoczenia jest anarchistą. Szukając wskazówek w internecie może się natchnąć na przeróżne, często bardzo skrajne opinie. Ja, ze wszystkich z którymi miałem do czynienia, za najprostszą, najbardziej podstawową i najbardziej obiektywną, uznałem niewielką książeczkę „ABC Anarchii” autorstwa Boba Blacka. Myślę, że jest ona dobrym punktem wyjściowym i polecam się z nią zapoznać.

A skąd tyle problemów? Czy libertarianie to też anarchiści? Oczywiście niemal każdy anarchista jest zdecydowanym przeciwnikiem państwa i władzy – wynika to samo przez się. Ale też większość z nich, z całym sercem sprzeciwia się kapitalizmowi, który uważają za nic innego jak formę władzy grupy ludzi posiadających, nad ludźmi nieposiadającymi. A zagorzali anarchiści nie mogą tolerować nad sobą żadnego rządu i tym samym fakt, że osoba będąca pracodawcą może sprawować (choćby przez krótki czas) kontrolę nad innymi ludźmi, wydaje się być dla nich przerażający. Tym samym anarcho-kapitalistom odmawia się prawa do bycia anarchistami. Można to przeczytać wprost w anarchistycznym FAQ, które krąży po internecie. Problem ten jest źródłem wielu sporów między „czerwono-czarnymi” anarchistami, a „żółto-czarnymi” libertarianami. Nie będą w to się teraz wgłębiał. Nie muszę chyba też dodawać, po której stronie ja stoję, a której się sprzeciwiam (z całą sympatią jaką żywię do wszystkich hipisów, punków i innych niezależnych).

Nie twierdzę, że typowi anarchiści to ludzie godni krytyki, którzy chcą źle. Wielu z nich ma szczere ideały i naprawdę pragnie wolności. Mają prawo to takich, a nie innych poglądów oraz do takiego, a nie innego stylu życia. Ale w rzeczywistości nie mogą sobie uzurpować prawa do bycia wyznawcami jedynej, słusznej anarchii. Anarchia to nic innego jak „forma struktury społeczno-politycznej, w której nie ma żadnej ukonstytuowanej władzy” (za wikipedią). W tym sensie każdy, kto jest przeciwnikiem obecnego systemu i rządów, jest też anarchistą. Więc wszyscy ci czerwono-czarni anarchiści, którzy, jak sami przyznają, wyznają nic innego jak „wolnościowy socjalizm”, nie są stricte anarchistami, ale anarcho-socjalistami, albo nawet anarcho-komunistami.

Anarcho-kapitaliści są anarchistami w takim samym stopniu co anarcho-socjaliści. Mamy te same, wspólne cele (walka z władzą, anarchia, wolność), ale różnimy się pomysłami na to, co będzie dalej. Właściwie to różnice są takie same jak między zwolennikami tradycyjnego kapitalizmu, a obecnego socjalizmu. I trudno tu z pewnością będzie znaleźć wspólny język. Co nie zmienia faktu, że przy realizacji niektórych celów i przy walce o pewne, powszechne dla każdego wartości, jedni i drudzy mogli by ze sobą współpracować, gdyby tylko chcieli. Dobrym przykładem jest tutaj walka przeciwko ustawie ACTA, wobec której razem maszerowali i protestowali zwolennicy skrajnej prawicy i skrajnej lewicy.

Nie da się dokładnie zdefiniować czym jest ruch anarchistyczny, gdyż coś takiego w praktyce nie istnieje. Pojęcie anarchii jest dzisiaj zbyt rozmyte poprzez wiele odłamów, które się z niej wywodzą. Są to następujące pozycje:

– Anarchoindywidualizm
– Anarchokolektywizm
– Anarchokomunizm
– Anarchosyndykalizm
– Anarchizm bezprzymiotnikowy
– Anarchopacyfizm
– Anarchofeminizm
– Zielony anarchizm
– Anarchoprymitywizm
– Anarchoweganizm
– Anarchochrześcijanizm
– Anarchokapitalizm
– Illegalizm
– Decentralizm
– Agoryzm

Każdy, kto poczyta coś więcej na temat którychkolwiek z tych nurtów, bez problemy zauważy, jak wiele ich różni od siebie i jak skrajne poglądy prezentują członkowie poszczególnych z nich. Trudno sobie wyobrazić, jak mogliby się dogadać ze sobą zwolennicy illegalizmu i anarchopacyfizmu, anarchokapitalizmu i anarchokomunizmu, czy agoryzmu i zielonego anarchizmu.

Jednak wszystkie te ruchy mają wspólny człon i jest nim „anarcho”. Dlatego sugerowałbym, aby skupić się właśnie na nim i to „bezpaństwowość” uważać za fundament anarchizmu. Jesteś wrogiem państwa? – jesteś też anarchistą. Całą resztę zostawmy do osobnych dyskusji. Na razie musimy zrobić pierwszy krok, czyli zmienić obecny system. Odrzućmy wizje i utopie, skupmy się na tym co istotne teraz, a dopiero potem zastanawiajmy się jak budować świat. Praktyka pokaże, kto miał najwięcej racji.

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress