Dziwny wyrok w Kielcach
Jak podaje Gazeta.pl [1], a także sam zainteresowany na swoich blogu [2], libertariański muzyk Kelthuz (Tomasz Czapla) został dziś skazany „za znieważenie osób z powodu przynależności rasowej i wyznania na pół roku ograniczenia wolności, będzie wykonywał 40 godzin prac społecznych miesięcznie”. Wyrok jest nieprawomocny.
Prokuratura pod lupę wzięła takie utwory jak „Nie mam słów i nie mam pytań”, „Jebać lewackich pokurwieńców” i „Neurotyczne urojenia”, które rzekomo mają łamać polskie prawo. Nie mam zamiaru zastanawiać się tu nad kwestią wolności słowa z libertariańskiego punktu widzenia, bo sam fakt, że ktoś jest stawiany przed sądem za wyrażanie swoich poglądów w utworach artystycznych wydaje mi się być wystarczająco nielibertariański. Ciekawi mnie raczej stan polskiego sądownictwa, które powinno być niezawisłe, a wolności słowa bronić, co jest podstawą każdej cywilizowanej demokracji.
Zszokowała mnie surowość kary, ale jeszcze bardziej jestem zszokowany uzasadnieniem sędziego, który w tłumaczeniu przyjął w pełni arbitralną, nieobiektywną, pozbawioną głębszego zrozumienia i prawdopodobnie kierowaną emocjami bądź osobistymi uprzedzeniami opinię. Na początku możemy przeczytać: „Sędzia tłumaczył, że kara pozbawienia wolności w zawieszeniu nie byłaby tak skuteczna jak kara ograniczenia wolności. – Przysłowiowe „zawiasy” w niczym nie oddziaływają na osoby niekarane. A kiedy przyjdzie założyć kamizelkę, pograbić liście czy rozrzucić piasek, będzie inaczej – tłumaczył sędzia Czyżewski. Dodał, że muzyk jest bezrobotny i zdrowy, w związku z tym bez przeszkód może pracować po 40 godzin miesięcznie. O taki rodzaj kary wnioskowała Prokuratura Kielce-Wschód, która oskarżyła mężczyznę. – To dobra kara dla osób, których światopogląd powinien ulec zmianie – mówił sędzia”. Co to oznacza, że „światopogląd powinien ulec zmianie”? Czy sędzia jest od tego, aby mi mówić, jaki powinien być mój światopogląd? Kto i dlaczego miałby o tym decydować? Jak się to ma do zasady neutralności światopoglądowej państwa oraz prawa do wyznawania własnych przekonań? Nawet jeśli sąd miał prawo stwierdzić, że osoba wypowiadając takie czy inne zdania popełniła przestępstwo, nie może twierdzić, że „jej światopogląd ma ulec zmianie”. Idąc tym tropem możemy bardzo prosto dojść do państwa policji myśli.
Dalej mamy emocjonalny zbitek: „– Pan nienawidzi wszystkich, pan gardzi wszystkimi. Pan wyzywa, lży, znieważa – wyliczał sędzia. Teksty muzyka są bowiem pełne wulgaryzmów i obraźliwych sformułowań”. Nie dość, że sama teza o nienawiści wobec wszystkich lub pogardzie wobec wszystkich jest absurdalna (czy Kelthuz nienawidzi też własnej matki albo przyjaciół? skąd sędzia może to wiedzieć?), to nic z niej nie wynika. Nawet jeśli ktoś żywi nienawiść lub pogardę do całego świata, to jest to wyłącznie jego sprawa. Obecność przekleństw bądź zniewag jest za to elementem twórczości i artysta ma prawo po nie sięgać – inaczej należałoby zabronić bardzo wielu filmów, książek czy piosenek.
I kolejny absurd: „Choć Tomasz Cz. próbował przekonać sąd, że to jest satyra. Bezskutecznie. – A gdzie tu jest coś śmiesznego? Gdzie po kilku zwrotkach jest dowcipna puenta? – pytał sędzia Czyżewski”. Czy to oznacza, że pan Czyżewski mieni się znawcą literackim, a do pudła muszą trafić wszyscy satyrycy, którym nie udało się go rozśmieszyć? Każdy ma inne poczucie humory – mnie np. utwór „Jebać lewackich pokurwieńców” szczerze rozśmieszył – czy to wystarczy? Jak coś takiego może być miarą sądownictwa? Jakim prawem sąd ma decydować o tym, z czego się można śmiać, a z czego nie? Znów policja myśli.
Oraz: „Obalił również tezę, że muzyk nie utożsamia się z tekstami, które śpiewa. Wtedy bowiem musiałby to wyraźnie zaznaczyć”. Dlaczego? Czy jeśli ktoś pisze książkę o mordercy, to musi na początku zaznaczyć, że nie utożsamia się z głównym bohaterem? I czy ostateczna opinia nie powinna należeć do odbiorców? Czy sędzia ma ich za idiotów i osoby, które należy się szczególnie troszczyć, aby przypadkiem nie zetknęli się z „nieodpowiednią treścią”? I czy ktoś kogoś zmusza do słuchania Kelthuza i zastanawiania się nad interpretacją jego tekstów?
Dziwne jest też, że jako biegły został zaproszony Rafał Pankowski ze stowarzyszenia „Nigdy więcej”, które jest ewidentnie lewoskrętne i żyje w tropienia rasizmu nawet tam, gdzie go nie ma bądź jest to co najmniej wątpliwe (uważają za rasistowskie np. symbole Konfederatów z wojny secesyjnej albo symbolikę polskich narodowców) – tego typu postać nie może więc wydać w pełni obiektywnej ekspertyzy i sąd powinien wziąć to pod uwagę. Sam Kelthuz zresztą protestował i merytorycznie uzasadniał zmianę biegłego, co jednak zostało odrzucone.
Wyrok wraz z uzasadnieniem nie pozostawia wątpliwości, że Kelthuz nie został skazany za obrażanie kogokolwiek, ale za poglądy, co każe nam bać się o stan wolności słowa w Polsce w przyszłości. Powinniśmy zachować solidarność z muzykiem, niezależnie od tego, czy go lubimy, czy nie i czy się z nim zgadzamy, czy nie. Każdy człowiek niezależnie myślący i mający odwagę wyrazić głośno swoje zdanie może się kiedyś znaleźć w podobnej sytuacji. Swój sprzeciw wyraziła już Partia Libertariańska. Zachęcam do rozpowszechniania informacji o kieleckim wyroku.
Wojciech Mazurkiewicz