Robiąc dobrą rzecz ze złych powodów – reforma zasiłków
Autor: Steve Davies
Tłumaczenie: Forum Libertas
Źródło: iea.org.uk
Artykuł ukazał się na łamach gazety City AM 21 stycznia 2014 roku.
Wczoraj rząd zapowiedział ostatnie z ograniczeń nałożonych na zasiłki, które otrzymać mogą imigranci. Nowi bezrobotni imigranci z Unii Europejskiej nie będą mieli od kwietnia dostępu do zasiłku mieszkaniowego, a zasiłek dla bezrobotnych będzie im wypłacany jedynie przez 6 miesięcy chyba, że będą mieli realną szansę na zatrudnienie. Są to najważniejsze zmiany w mających wejść za trzy miesiące w życie ograniczeniach dla nowych imigrantów z państw Unii Europejskiej.
Jest to przypadek robienia dobrej rzeczy – w ograniczonym stopniu – ze złych powodów. Obawy dotyczące imigracji wciąż rosną w siłę, a rząd bardzo chętnie je podsyca. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej pod koniec 2013 roku przez „Survation”, 67 procent badanych uważa, że rządowy zamiar ograniczenia imigracji do 100 tysięcy osób rocznie nie jest wystarczający. Ponad jedna czwarta twierdzi, że imigracja w ostatniej dekadzie nie przyniosła żadnych korzyści Zjednoczonemu Królestwu.
Jednak wbrew powszechnemu przekonaniu, imigranci są płatnikami netto i przynoszą naszej gospodarce korzyści netto. Christian Dustmann i Tomasso Frattini z „Centre for Research and Analysis of Migration” odkryli w zeszłym roku, że przeciętny europejski imigrant przyniósł rokrocznie finansom publicznym wkład netto w wysokości 2 610 funtów między 2007 a 2011 rokiem.
Dynamizm wielu imigrantów również stanowi cenny wkład do brytyjskiego życia. Cinzia Rienzo z „National Institute of Economic and Social Research” odkryła, że zwiększona imigracja ma związek z małym, ale znaczącym wzrostem produktywności w gospodarce. Swobodny przepływ pracowników w Unii Europejskiej przyczynił się do większej wydajności gospodarczej i większego dobrobytu (tak samo jak niemobilność brytyjskich pracowników, spowodowana np. stanem rynku mieszkaniowego, jest problemem dla nas wszystkich).
Jednakże sama reforma opieki społecznej nie powinna być porzucona. Celem każdego rządu powinno być zmniejszenie zależności – zależności każdego a nie tylko imigrantów. Jak oszacowano w Autumn Statement [coroczne wystąpienie Ministra Finansów będące de facto mini-budżetem – przyp. RS], wydatki socjalne w 2013-2014 wyniosą 180 miliardów funtów, a kolejne 28.8 miliarda pochłoną zasiłki dla osób pracujących. Znaczenie reformy systemu opieki społecznej wykracza jednak poza napięcie finansów publicznych. Najważniejszą lekcją jaką powinniśmy wyciągnąć z programów dokumentalnych w rodzaju „Benefits Street” jest to, że nasz obecny system doprowadza niektórych odbiorców do nieszczęsnego stanu wegetacji i zależności.
Ogromna liczba ludzi uzależnionych od rządowych dopłat w kwestiach tak podstawowych jak mieszkanie jest zarówno przykrym marnotrawstwem, jak i receptą na długofalową katastrofę. Jeśli zamiarem rządowych zmian w systemie opieki społecznej jest uniemożliwienie imigrantom stania się długookresowym obciążeniem dla państwa, ostrzeżeniem niech będą badania byłego urzędnika skarbówki Michaela O`Connora, według których imigranci są mniej skłonni do korzystania ze wsparcia w rodzaju zasiłków dla bezrobotnych czy zasiłków chorobowych niż rdzenni Brytyjczycy (nawet jeśli są bardziej skłonni do korzystania z zasiłków dla osób pracujących).
Brytyjski system opieki społecznej desperacko potrzebuje reformy, aby odzwierciedlić zasady wkładu i wzajemności. Reforma podażowa, dzięki której koszty rzeczy niezbędnych takich jak mieszkania będą przystępne bez subsydiów, również jest konieczna. Nie powinniśmy tego robić, aby walczyć z przereklamowanym problemem imigracji, ale z krajowym problemem, którym on w rzeczywistości jest.