A A +

Jak centralni planiści zburzyli rzymską gospodarkę

27 marca 2017 Artykuły, Historia

Autor: Richard M. Ebeling
Źródło: FEE.org
Tłumaczenie: Wiktor Puchalski
Korekta: Adrian Łazarski

W roku 449 p.n.e. władze Rzymu uchwaliły Prawo dwunastu tablic, które regulowało znaczną część życia handlowego, społecznego oraz rodzinnego. Niektóre przepisy były rozsądne i kompatybilne z gospodarką rynkową; inne wprowadzały makabryczne kary oraz nadawały groźne uprawnienia i przywileje garstce ludzi. Jeszcze inne ustalały maksymalne oprocentowanie kredytu na poziomie około 8 procent. Władze Rzymu miały też zwyczaj cyklicznego umarzania wszystkich niespłaconych przez obywateli odsetek. Czyli legalnie zwalniały prywatnych dłużników z obowiązku spłacenia odsetek prywatnym wierzycielom.

Rzymska administracja wprowadziła również kontrolę cen pszenicy. W IV wieku przed Chrystusem skupowała ziarno w okresach nieurodzaju i sprzedawała je po cenach ustalonych znacznie poniżej jego rynkowej wartości. W 58. roku p.n.e. udoskonalono ten proceder, obniżając cenę zboża do zera, czyli rozdając je mieszkańcom.

Nie mogło to pozostać bez konsekwencji: rolnicy porzucali swoje ziemie i napływali do Rzymu. To, rzecz jasna, tylko pogorszyło sprawę, skoro wraz ze spadającą liczbą pracowników na otaczających Rzym terenach rolnych topniały zbiory i mniej zbóż trafiało na rynek. Ponadto obywatele wyzwalali swoich niewolników, zrzucając tym samym na władzę finansowy ciężar wyżywienia ich, poprzez rozdawnictwo zboża.

W 45. roku przed Chrystusem Juliusz Cezar spostrzegł, że niemal jedna trzecia wszystkich mieszkańców Rzymu gromadziła swoje zapasy zboża z państwowego rozdawnictwa.

Władze rzymskie, mając za cel pokrycie kosztów rzeczonych zapasów pszenicy, uciekły się do osłabiania waluty, czyli inflacji. Kontrola cen zboża, braki w zapasach, narastające kłopoty władz z budżetem, dewaluacja pieniądza i wynikający stąd postępujący wzrost cen – te bezustanne zaszłości ciągnęły się przez długie lata historii starożytnego Rzymu.

rzym

Wydatki, inflacja i regulowanie gospodarki pod rządami Dioklecjana

Najbardziej znany przypadek kontroli cen w historii Rzymu miał miejsce za panowania cesarza Dioklecjana (244-312r. n.e.). Objął on rzymski tron w roku 284 i niemal natychmiast rozpoczął ogromne i kosztowne przedsięwzięcia z wydatków publicznych. Nastąpił rozwój sił zbrojnych i wzrost wydatków na armię. Ruszyły prace nad wielkim projektem budowlanym, jakim było wzniesienie nowej stolicy imperium rzymskiego w Azji Mniejszej (na dzisiejszym terytorium Turcji), w mieście Nikomedii; cesarz mocno rozszerzył zakres rzymskiej biurokracji i wprowadził przymus pracy nad realizacją swoich publicznych przedsięwzięć. By sfinansować wszystkie te państwowe wydatki, Dioklecjan drastycznie podniósł opodatkowanie wszystkich mieszkańców Rzymu.

Gdy podatki przestały zapewniać wystarczające wpływy na finansowanie prac, cesarz Dioklecjan zdecydował się na obniżenie wartości waluty. Zawartość złota i srebra w monetach została zredukowana, a władza wypuściła je w obieg, choć deklarowana przez nią wartość kruszcu pozostała ta sama.

Władze uchwaliły przepisy dotyczące prawnego środka płatniczego; był to obejmujący całe imperium wymóg przyjmowania przez obywateli i przedsiębiorców waluty według takiej wartości, jaką prezentowały nominały każdej z monet.

Tu także konsekwencje były nieuniknione. Odkąd monety będące prawnym środkiem płatniczym przedstawiały niższą wartość, ze względu na zawartość srebra i złota, kupcy przyjmowali je wyłącznie w wyższych kwotach. To znaczy, że szybko straciły na wartości rynkowej. Ludzie zaczęli gromadzić złote i srebrne monety o wyższej zawartości kruszców, a do wymian handlowych używać fałszowanych pieniędzy.

To rzecz jasna oznaczało, że za każdą z monet o obniżonej wartości można było nabyć mniejszą niż wcześniej ilość dóbr. Innymi słowy, trzeba było wydać więcej osłabionych pieniędzy, by w zamian otrzymać tę samą ilość towarów co przedtem. Ceny rosły nieprzerwanie i tym bardziej, im więcej bezwartościowej waluty emitował cesarz.

Dioklecjan ustanowił także podatek uiszczany in natura; władza rzymska nie przyjmowała swoich własnych, bezwartościowych pieniędzy jako spłaty zobowiązań podatkowych. Ponieważ Rzymianie zmuszeni byli płacić podatki w towarach, unieruchomiona została cała ludność. Wielu ludzi zostało wtedy uwiązanych do ziemi lub zajęcia, dla gwarancji, że zostaną przez nich wytworzone takie dobra, jakich władza domagała się w okresie poboru podatków. Struktura nadana całej rzymskiej gospodarce stawała się zatem coraz bardziej skostniała.

Wszystko pogorszył edykt Dioklecjana[1]

Najgorsze miało jednak dopiero nadejść: w roku 301 wydano słynny edykt Dioklecjana. Cesarz ustalił ceny zboża, wołowiny, jaj, odzieży i innych sprzedawanych artykułów. Ustalił też wynagrodzenia wszystkich pracowników zatrudnionych przy produkcji tych towarów. Za naruszenie ustanowionych cen i pensji groziła kara; każdy, kto został przyłapany na sprzedawaniu wyrobów po cenach wyższych niż nakazano lub wypłacaniu obfitszych wynagrodzeń, miał być karany śmiercią.

Gdy Dioklecjan zdał sobie sprawę, że po ogłoszeniu owych regulacji wielu producentów i rolników straci wszelkie bodźce do oferowania swych towarów na rynku – skoro zarządzone ceny były znacznie poniżej kwot, jakie kupcy gotowi byli uznać za uczciwą wartość – zawarł w edykcie surowe kary dla tych, którzy zostaliby przyłapani na gromadzeniu swoich towarów z dala od rynku. Ich dobra miały być konfiskowane, a oni sami traceni.

W greckiej części imperium rzymskiego archeolodzy odkryli tabele katalogujące narzucone przez władzę ceny towarów. Spis gromadził ponad tysiąc prawnie ustalonych kwot poszczególnych cen i wynagrodzeń oraz informował, które z nich dotyczyły określonych przedmiotów. Laktancjusz, żyjący w tym okresie Rzymianin, napisał wówczas o Dioklecjanie:

„Usiłował wprowadzić ustawę normującą ceny towarów. Wtedy to dla małych i błahych rzeczy wiele krwi się polało, a towary się ze strachu nie ukazywały i jeszcze większa zapanowała drożyzna, aż ustawa z samej konieczności, po zniszczeniu wielu ludzi, zniesiona została”.[2]

Konsekwencje i nauki płynące z rzymskiej polityki gospodarczej

Ronald Kent, historyk ekonomii zajmujący się tą epoką, następująco scharakteryzował konsekwencje edyktu Dioklecjana:

„Limity cen zawarte w edykcie nie były przestrzegane przez kupców, pomimo kary śmierci, którą ustawa wprowadzała za ich naruszenie. Gdy ludzie pragnący nabyć towary spostrzegali, że ceny przekraczały ustawowy limit, zbiegali się i demolowali zakłady nieuczciwych kupców, nierzadko ich zabijając, chociaż oferowali produkty o znikomej wartości; kupcy przechowywali swoje wyroby w oczekiwaniu na dzień, kiedy regulacje zostaną uchylone, a wynikający stąd niedobór dostępnego w sprzedaży towaru przyczyniał się do kolejnego przyspieszenia wzrostu cen, więc gdziekolwiek był handel, istniał dzięki nielegalnym cenom, a zatem funkcjonował potajemnie”.

Rezultaty ekonomiczne były tak katastrofalne dla rzymskiej gospodarki, że cztery lata po wejściu w życie edyktu Dioklecjan abdykował, tłumacząc to „słabym zdrowiem”. To wyrażenie przez wieki funkcjonowało jako eufemizm oznaczający, że jedyną alternatywą dla ustąpienia politycznego lidera ze stanowiska jest odsunięcie go przez kogoś innego, co zwykle następowało poprzez zabójstwo. I chociaż edykt nigdy nie został formalnie uchylony, stał się martwym prawem wkrótce po tym, jak Dioklecjan zrzekł się tronu.

Michaił Iwanowicz Rostowcew, najważniejszy badacz gospodarczej historii Starożytnego Rzymu, w swojej książce Social and Economic History of the Roman Empire (1926) zaproponował następujące podsumowanie:

„Tego samego doraźnego środka [systemu regulacji cen i wynagrodzeń] wielokrotnie próbowano przed Dioklecjanem i wielokrotnie po nim. Mógł być przydatny jako tymczasowe narzędzie wprowadzenia umiaru. Jako trwała regulacja, która miałaby trwać dłużej, był skazany na wyrządzenie olbrzymich szkód i rozlewu krwi, a nie mógł przynieść poprawy. Dioklecjan podzielał tę zgubną wiarę starożytnego świata, której ulega również wielu współczesnych teoretyków: wierzył, że państwo jest wszechmocne”.

Reasumując, jak skonkludował Ludwig von Mises, Cesarstwo Rzymskie zaczęło słabnąć i pogrążało się w rozkładzie, ponieważ brakowało w nim idej i ideologii[3] niezbędnych do wzniesienia i zabezpieczenia wolnego i dostatniego społeczeństwa: filozofii praw jednostkowych i wolnego rynku. Zakończmy tak, jak Mises podsumował swoje przemyślenia o cywilizacjach starożytnego świata:

„Wspaniała cywilizacja starożytna upadła, ponieważ nie dostosowała swoich zasad moralnych i systemu prawnego do wymagań gospodarki rynkowej. System społeczny, w którym działania niezbędne do jego normalnego funkcjonowania są ścigane przez policję i karane przez sądy jako przestępstwa, gdyż uznaje się je za niewłaściwe w świetle przyjętych zasad moralnych i sprzeczne z obowiązującym prawem, jest skazany na upadek. Cesarstwo Rzymskie rozpadło się, ponieważ zabrakło w nim ducha liberalizmu i wolnej przedsiębiorczości. Interwencjonizm i jego polityczne następstwo, czyli zasada wodzostwa, prowadzą nieuchronnie do rozkładu każdego”.

[1] Autor napisał dużą literą: słynny Edykt Dioklecjana (the famous Edit of Diocletian), jednak ta pisownia może być po polsku kojarzona z innym edyktem cesarza, zakazującym praktyk chrześcijańskich. https://pl.wikipedia.org/wiki/Edykt_Dioklecjana.

[2] Przekład z łaciny ks. prof. dr Jana Czuja. „Laktancjusz. Pisma wybrane” Poznań: Uniwersytet im. Adama Mickiewicza. Wydział Teologiczny. Redakcja Wydawnictw, 2013.

[3] Archaiczna forma dopełniacza służy odróżnieniu wielu idej od jednej ideologii, o których pisze Autor (ideas and ideology).

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress