A A +

Co to jest lewica libertariańska

11 marca 2013 Libertarianizm

Z racji powtarzających się dyskusji, często pełnych niepotrzebnego jadu, postanowiłem napisać osobistą notkę o tym, czym jest lewicująca strona libertarianizmu, z czego wynika i dlaczego jest jego niezbędnym uzupełnieniem. Chciałem zawrzeć cztery aspekty, wzajemnie połączone logicznym wynikaniem i uzupełnianiem o teorie libertarianizmu. Tak więc, będą to:

(1) światopogląd leżący u podstaw; zwłaszcza teoria człowieka, która jest rudymentem i podstawą każdej teorii politycznej;

(2) wynikające stąd poglądy; szczególnie te niewynikające wprost z NAPu (aksjomat o nieagresji) i miękkiego aksjomatu własności;

(3) forma, zarówno samych poglądów, jak i ich realizacji i przekazu (także w warstwie językowej);

(4) moja osobista teoria zaczerpnięta wprost z teoretyków konserwatyzmu, odpowiadająca na pytanie o sensowność podziału lewica/prawica.

Alliance-of-the-Libertarian-Left1Zaczynając, najsensowniej od początku, moja teoria człowieka odnosi się przede wszystkim do antropologii ekologizmu. Centrem tej szkoły jest twierdzenie, że kultura ma charakter przede wszystkim adaptacyjny. Występowanie cech genetycznych w wielkiej części też ma charakter adaptacyjny, jednak człowiek kulturowo adaptuje się w sposób lepszy, bo celowy (Zainteresowanych odsyłam do twórczości W. Wiercińskiego, gdzie autor szerzej opisuje zagadnienie, a także pokazuje, że to co u nas ludzkie, to nie umiejętność przekształcania świata zewnętrznego, tylko modyfikacji rozumowej tego, co w nas zwierzęce). Stąd też sięganie do teorii ewolucji, by nierozumnymi procesami tłumaczyć rozumne fenomeny dotyczące człowieka, jest regresem, a i w mojej opinii jest błędem metodologicznym. Kultura, nawet jeżeli kopiuje funkcje ewolucji, jest od niej radykalnie inna w strukturze. Człowiek nie jest zwierzęciem sensu largo – praktycznie każde działanie kulturowe tłumaczone ewolucyjnie jest nonsensowne, gdyż odpycha nas od genetycznego celu zapewnienia sobie przetrwania. Nie da się redukować fenomenów kulturowych czy psychicznych do świata zwierzęcego, bo są emergentne w stosunku do „światów” bardziej pierwotnych. Jesteśmy polem walki strony zwierzęcej ze stroną ludzką, gdzie nasz niewątpliwy sukces ewolucyjny wynika z przewagi strony ludzkiej. Stąd wynika też stwierdzenie, że człowiek nie jest definiowalny przyczynowo, lecz raczej celowo. Inaczej mówiąc, czynimy siebie ludźmi, a nasze cele zależą tylko od naszej woli i nie da się ich łatwo wyprowadzić z obserwacji świata natury.

Dlaczego to jest ważne? Ponieważ z tego wynika wszystko. Ponieważ wszystkie próby ujęcia człowieka jako gatunku, z uniwersalnym uposażeniem cech, są błędem pozbawionym podstaw. To co nas wyróżnia, to możliwość niemal dowolnego modyfikowania swego ułożenia, czy to wewnętrznego, czy zewnętrznego. Tak samo próby wartościowań, sięgające do ewolucji, czy szerzej świata natury, są obarczone nieusuwalnym błędem braku uniwersalnego określenia „czym jest człowiek”. Wynika z tego elementarny brak mojego zrozumienia dla utylitaryzmu i darwinizmu społecznego, a próby jego ujęcia w stopniu racjonalnym są po prostu uwstecznieniem. Dobre dla człowieka jest wyłącznie to, co on sam uważa za dobre, pod warunkiem nie wyrządzania krzywd innym; inne poglądy natomiast dokonują bezczelnej próby nadania kolektywowi cech pożądanych dla jakiejś jednostki. Blisko mi do deontologii (choć pewnie bliżej do etyki uprawnień), która mówi, ze wszystko co jest poza obowiązkiem jest też poza wyceną etyczną. Uważam też, że człowiek pozostawiony sam sobie kieruje się raczej ku dobru niż ku złu, więc nie należy go ograniczać, stąd też uważam, że to właśnie konserwatyzm jest przeciwny libertarianizmowi. Dobro jest atrakcyjne, bo i my jesteśmy zazwyczaj miękkimi egoistami – uzależniamy nasze „randowskie” egoistyczne dobro od dobra innych ludzi, z którymi wchodzimy w związki. Nie traktuję libertarianizmu jako modelu ekonomicznego, gdyż jest według mnie wtórny wobec kształtu społeczeństwa; to świadomość kształtuje byt, a nie na odwrót. Wierzę w holizm psychologiczny, więc nie rozumiem skąd ta potrzeba dzielenia i wydzielania ekonomii, jako głównego aspektu życia w społeczeństwie. Więcej nas łączy stosunków pozaekonomicznych. Nie jestem też dogmatykiem kapitalizmu, gdyż w dużym stopniu własność zależy od możliwości jej legitymizacji pod warunkiem NAPu. Uważam, że wolne rynki są najlepszym możliwym rozwiązaniem, bo najbardziej moralnym i efektywnym, ale nie wszystkie ich elementy są dogmatami.

I właśnie podsumowaniem tego jest pewna lewicowa wrażliwość społeczna, wynikająca też poniekąd „z manier i dobrego wychowania”, odznaczająca się przede wszystkim szacunkiem dla innych postaw, odrzuceniem krytyk postępowań, odrzuceniem poparcia dla takich tez jak „wygrywa najsilniejszy i to dobrze”, czy w końcu za pluralizmem moralnym, ale już nie etycznym. Nie uważam też płodu i zarodka za człowieka, stąd moje postawy pro-choice; jestem przeciwnikiem kary śmierci, bo bardziej boje się państwa z takimi prerogatywami niż państwa opresyjnego ekonomicznie; i mam liberalne poglądy na seksualność człowieka. Na końcu jestem zagorzałym antykolektywistą i uważam, że kolektywizm jest przyczyną każdego zła. Zbiór jednostek zwany społeczeństwem jest niczym więcej jak niesynergiczną sumą jego elementów – nie ma żadnych cech swoistych. Cecha przynależności do zbioru ludzi, jak np. naród polski, nie pozwala dedukować o innych cechach. Dlatego i Rand oparła swoje teorie na mrzonkach, i Hoppe.

Z lewicą utożsamiam się tylko dlatego, że stosuję bardziej pierwotne kryterium lewicowości/prawicowości. Współcześnie jedyne sensowne jest kryterium intencjonalne, albo samookreślenie – jeżeli chcemy być lewicą/prawicą i się nią nazwiemy, to będziemy. Niejasny podział waloryzujący, stosowany przez prawicę, jest kpiną – nigdy zestaw cech tak się nie rozkłada. Dwuosiowy podział jest tylko próbą ulepszenia niedziałającego, a nie próbą naprawy. Tak więc, przez lewicę rozumiem raczej kierowanie się ku przyszłości, a nie trzymanie się tradycji, oraz sprzeciw wobec porządku zastanego. Daleki jestem od wigowskiej wizji dziejów, że zawsze rozwój biegnie od gorszego do lepszego, ale ogółem przyszłość będzie lepsza od przeszłości. Świat, pokarany rewolucją neolityczną, stopniowo wstaje z mroku państw, kolektywizmów i agresji.

Poprzednie akapity były niejako łagodnie przenikającymi się aspektami (1) i (2), a z nich wynikają dwa kolejne, mniej formalne. Posłużę się tutaj rozumowaniem konsekwencjonalistycznym, wszechobecnym w konserwatyzmie. Otóż ja też, podobnie jak Weaver, uważam że idee maja konsekwencje. Dodaję do tego fakt, że forma bierze górę nad treścią w polityce. Jest to cecha immanentna, nie patologiczna. Tak więc istotne jest to, w jaki sposób się przedstawia swoje argumenty, ale też jaki jest ich kontekst. Nie mogę się zgodzić, że może istnieć front wolnościowców i niewolnościowców w imię idei, gdyż nie dość, że ideologie będą się przesiąkać ze stratą dla libertarianizmu, to sam przekaz idei będzie zanikać. Libertarianizm zabrudzony takim kontekstem przestaje być atrakcyjny. Tak samo retoryka chamstwa jest często nazywana retoryką wolnego słowa, z czym mi się jest ciężko zgodzić. Jak już pisałem, jeżeli ktoś na poziomie językowym wyraża taką pogardę dla inności jak to się często zdarza, to nietrudno sobie wyobrazić, jakie realnie są jego poglądy. Tak samo jest z „metaforyczną agresja”. Libertarianizm to szacunek i wolność w sferze myślowej, i nic więcej.

Oczywiście mogłoby być tego więcej – to tylko chaotyczny wyciąg napisany w krótkim czasie, taki manifeścik. Jak przyjdzie mi coś więcej na myśl to uzupełnię i usystematyzuję, a jak mi się zachce, to napiszę od nowa bardziej formalnie i szerzej.

POSTSCRIPTUM – dlaczego to jest ważne? Ponieważ libertarianizm pozbawionego tego, oczywiście w mojej opinii, dziczeje i staje się darwinizmem społecznym i psutą wolnością „tylko dla nas”. Jest to system niewydolny ekonomicznie i tak samo opresyjny dla jednostki jak rozbuchany etatyzm. Nie chciałbym, aby po „upadku” państwa było tak samo.

PS2 – Nie rozumiem też tej potrzeby postawienia libertarianizmu po prawicy (czym innym bycie prawicowym libertarianinem) i uważanie, że etatystyczna prawica jest lepsza od etatystycznej lewicy.

PS3 i najważniejsze – nie uważam, żeby to co napisałem było jedyna możliwością; uważam jednak, bez ukrywania się, że najlepszą. Zauważam w Partii Libertariańskiej miejsce dla paleolibertarian, dla prawicowych libertarian itp, ale pod warunkiem niewypaczania sensu ruchu wolnościowego. Zakładanie, że o całej sferze światopoglądu nie należy mówić, jest takim wypaczeniem. Zakładanie, że współczesny świat ma problem z ekonomią, a nie z całością stosunków, trochę też. I na koniec – zakładanie, że mamy jakąkolwiek część wspólną z narodowcami, rozumianymi jako obecny ruch polityczny – też.

Autor: Marcin Torsson Podobno

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress