A A +

500+ i gwiazdka w Wenezueli

5 marca 2017 Felieton, Publicystyka

Autor: Iwo Pietrala

Jak wszyscy już wiemy, program 500+ okazał się niebywałym sukcesem. Prawie. Właściwie nie do końca. Znaczy sam program jest sukcesem, ale jak zwykle zawodzą mechanizmy ekonomii, które wraz z nim miały zadziałać.

Nie oszukujmy się, dla wszystkich nas, podobnie jak dla superministra i prezesa, dane o spowolnieniu gospodarczym przy obecnej polityce rządu były niemałym zaskoczeniem. Ale nie lękajmy się dłużej, superminister uspokaja: przyspieszenie gospodarki jest już tuż tuż, właściwie to już za rogiem i teraz nie ma już nic co by mogło je powstrzymać. Dzięki programowi 500+ konsumpcja została tak bardzo pobudzona, że teraz to już nie ma zmiłuj, gospodarka musi ruszyć. O jakże się mylili ci, którzy straszyli, że to nie konsumpcja napędza gospodarkę i jakże bardzo będzie im teraz wstyd.

Warto jednak się zastanowić, czy to na pewno konsumpcja napędza produkcję, a nie odwrotnie? Wracając do samego początku rewolucji przemysłowej, czy to dzięki zwiększonej potrzebie konsumpcji w społeczeństwie przedsiębiorcom w końcu udało się znaleźć rynek zbytu dla swoich towarów, czy może dzięki pojawieniu się zwiększonych mocy produkcyjnych udało się lepiej zaspokoić potrzeby konsumentów?

Takie mylenie przyczyny ze skutkiem, niezwykle często zdarzające się w ekonomii, ma niestety katastrofalne skutki. By nie zajmować tu nadmiernie dużo miejsca, zależność jaka występuje między konsumpcją, oszczędnościami, inwestycjami, a postępem gospodarczym, w niezwykle jasny i prosty sposób została pokazana przez Rothbarda w „Ekonomii wolnego rynku”. Słowem podsumowania wystarczy nam powiedzieć, że im mniej konsumujemy, a więcej oszczędzamy i inwestujemy, na tym większy dochód możemy liczyć w przyszłości i tym większy będzie przyszły wzrost konsumpcji. Jeżeli natomiast jakiś „oświecony ekonomista” zechce pobudzić naszą konsumpcję tak, byśmy przejadali cały uzyskiwany dochód, to tylko kwestią czasu jest aż zużyją się dostępne nam dzisiaj trwałe dobra konsumpcyjne i kapitałowe, skutkiem czego czeka nas nieuniknione zubożenie. Choć byłoby niezwykle miło, ciężko oczekiwać by coś co jest szkodliwe dla każdego z osobna nie było szkodliwe dla społeczeństwa jako ogółu. Nie można więc liczyć, by to ogólny wzrost konsumpcji doprowadził do zwiększenia całkowitego poziomu produkcji. W pewnych branżach co prawda może być widoczne pewne ożywienie, ale musi się to odbywać kosztem zmniejszenia produkcji w innych gałęziach gospodarki.

Całkiem niedawno media obiegła informacja, że program 500+ mógł doprowadzić do spadku liczby dzieci żyjących w skrajnej biedzie o 92%. Oczywistym jest, że musiał on doprowadzić do tymczasowej poprawy sytuacji życiowej wielu rodzin. Wszystkie negatywne skutki programu 500+ mogą być jednak rozciągnięte w czasie i trudne do zaobserwowania. Na szczęście pewne oświecone państwo wprowadziło niedawno inny program pomocy obywatelom. Program, który co do zasady nie różni się od programu 500+. Program, który u nas śmiało mógłby być nazwany „Zabawka+”.

Mając na uwadze, a jakżeby inaczej, dobro najmłodszych obywateli, rząd Wenezueli postanowił zarekwirować przed świętami 4 mln zabawek, by móc rozdać je dzieciom. W nękanej socjalizmem Wenezueli zabawki stały się niemalże dobrem luksusowym i wielu rodzin nie stać było na zakup prezentu dla swoich pociech. Władza nie mogła bezczynnie obserwować takiego nieszczęścia, musiała interweniować. Niestety zrobiła to w sposób tak ordynarny, że nawet przeciętni socjaliści patrzą na te działania z niesmakiem. Zapewne gdyby na producentów i dystrybutorów zabawek nałożono najpierw odpowiedni podatek, a później za zdobyte w ten sposób pieniądze odkupiono od nich zabawki, to postępowcy całego świata z dumą wychwalaliby takie działania jako przykład godny naśladowania.

Warto jednak przeanalizować gospodarcze skutki takiej interwencji. Bez zbędnej biurokracji, w krótkim czasie 4 mln zabawek znalazło się w rękach konsumentów. Jeżeli to nie jest skuteczne pobudzenie konsumpcji to co nim jest? O dziwo, nie udało mi się nigdzie znaleźć analizy jak bardzo pozytywnie wpłynie to na wenezuelską gospodarkę i w jakim stopniu przyczyni się do wzrostu PKB w tym kraju. A szkoda…

W wyniku interwencji liczba dzieci, które zostały bez zabawki na święta zmniejszyła się o 100%. To jest fakt, z którym ciężko dyskutować. Czy jednak z całą pewnością możemy oskarżyć krytyków tego planu o brak empatii, ignorancję i ślepotę na ciężką sytuację milionów dzieci?

Jeśli chodzi o skutki długofalowe, te być może będzie nam dane zaobserwować już w bieżącym roku. Wątpliwym wydaje się by producenci i dystrybutorzy zabawek chcieli w zaistniałej sytuacji ryzykować i w dalszym ciągu lokować spory kapitał w tej branży. Wraz z wycofywaniem się przedsiębiorców z rynku, ceny zabawek będą rosnąć do poziomów, w których osiągane przez nich zyski zrekompensują ponoszone ryzyko. Skutkiem tego, choć w tym roku niewielu Wenezuelczyków mogło sobie pozwolić na zakup zabawek dla swoich dzieci, w przyszłym roku liczba ta może być jeszcze dużo niższa. Wtedy jednak może się okazać, że nie ma kogo już wywłaszczyć, bo nikt nie dysponuje zapasem 4 mln zabawek.

Niestety trzeba zdawać sobie sprawę, że analogiczne będą skutki programu 500+. Na chwilę obecną sytuacja większości się poprawi, jednak wraz ze spowolnieniem gospodarki i ograniczaniem produkcji może się okazać, że za uzyskiwane świadczenia można kupić coraz mniej produktów.

Trzeba przy tym pamiętać, że ubóstwo jest rzeczą względną. Lepiej być biednym w Polsce niż średnio zamożnym w Wenezueli. Analogicznie w dwóch społeczeństwach startujących z tego samego punktu, z których jedno doświadcza dynamicznego wzrostu gospodarczego, a drugie pogrążone jest w stagnacji, po upływie kilku lat sytuacja biednych będzie znacząco lepsza w tym pierwszym. Gdyby władza uwolniła gospodarkę i pozwoliła obywatelom rozwijać produkcję bez zbędnych ograniczeń i obciążeń, to za kilka lat mogłoby się okazać, że nawet najbiedniejsi, żyjąc bez rządowej pomocy, mają się lepiej niż dziś, nawet z pomocą programu 500+, i to mając na dodatek w perspektywie dalszą poprawę sytuacji. Podobnie 10 lat temu w Wenezueli biednym mogło powodzić się lepiej niż dzisiaj przy całej rządowej pomocy jaką mogą uzyskać. Rząd PiS jednak, tak jak władze Wenezueli rozdając zabawki, postanowił poprawić chwilowo sytuację biednych dzisiaj, jednocześnie pogarszając trwale ich sytuacje w przyszłości.

comments powered by Disqus

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress